A może planner?

Są takie momenty, kiedy wpadam w pewien segment internetu i nie mogę (i nie chcę) stamtąd wracać. Wsiąkłam ostatnio intensywniej w notatniki i kalendarze, w sklepy, które przygotowują subskrypcje w pudełkach i w Reddita, a konkretniej dwa jego działy poświęcone podobnym tematom. Temat na dziś to plannery.

Jeśli szukacie kalendarzy na 2021, to tu znajdziecie mój najnowszy przegląd.

Ponad 11000 znaków i 1600 słów.
Ponad 80 zdjęć.
Ponad 20 różnych MAREK kalendarzy — samych kalendarzy jeszcze więcej.

Podzielone na półki cenowe, z formatami, układami i linkami do sklepów.

Co to są plannery? To takie kalendarze, tylko zazwyczaj mają one w sobie coś więcej niż strony oznaczone datą i dniem tygodnia, chociaż nadal przygotowane są na rok. Są grube, zazwyczaj mają format większy niż A5 i choć znaczny procent skierowany jest dla kobiet przez swoje kolorowe okładki, to znajdą się spokojnie jeszcze bardziej stonowane wersje, które nawet mężczyznom przypadną do gustu. Sprawdzamy?

Erin Condren LifePlanner™

p1a0knqmhd14amemb1r9l1gb01641v8
p1a0knqdsd2rbmjk167r1f991rh1v4

Planner który możemy zamówić w wariancie rocznym bądź rocznym z dodatkowymi miesiącami, które jeszcze zostały do najbliższego stycznia. Jak większość tu, jest to kołonotatnik. Dostępny jest tylko w tygodniowej wersji, horyzontalnej lub wertykalnej, gdzie tydzień zawsze zajmuje dwie strony widoczne po otwarciu. Jego rozmiar zbliżony jest do B5.

Każdy miesiąc ma swoją kolorową przekładkę, mocno ułatwiającą nawigację. Jest oczywiście widok tygodniowy, wygląd przeglądowy każdego miesiąca na dwóch stronach, wyglądający jak kartka trójdzielnego kalendarza z polem na każdy dzień.

Przede wszystkim jest kolorowy, okładkę można spersonalizować. Skierowany głównie do kobiet, przez mnogość kolorów i motywacyjnych cytatów.

Oprócz samego plannera na stronie można kupić do nich „dodatki”, takie jak naklejki, mazaki czy druga okładka.

Papier jest wysokiej jakości, biały, a całość droga, nawet bardzo.

Format: 7.25″ x 9.25″ (18,4 x 23,5 cm)

Cena: 50$ (ok. 193 zł)

Happy Planner™

Happy Planner to polski projekt, dostępny w trzech wariantach, studniowym, rocznym tygodniowym lub dziennym.

Happy Planner™ to system organizacji czasu dla kreatywnych kobiet, które chcą spełniać swoje marzenia, być zrelaksowane i spełnione. Z HAPPY PLANNEREM™ KROK PO KROKU zaplanujesz swój szczęśliwy rok.

Znów skierowany do kobiet, tym razem nie „głównie”, tylko po prostu jedynie dla kobiet. Kolorowy, z mapą celów, cytatami, zajmującymi całe strony bądź tylko ich małe kawałki. Poza wariantem tygodniowym, na każdej stronie jest pole na odznaczanie ilości wypitej wody, mapa celów, wydatki i trochę miejsca na notatki, a wszystkie warianty mają miejsca na priorytety (trzy) i obowiązkowy harmonogram.

Papier jest szaro-beżowy, wygląda mi na taki, który spotkać możemy w większości typowych kalendarzy. Chyba bałabym się pisać w nim piórem czy bardzo cienkim długopisem. Okładka ma złote okucia, a planner zaopatrzony jest w trzy tasiemki.

Cenowo znacznie lepiej, choć nadal sporo.

wnętrze mapa celów instrukcja

Format: A5 (studniowy, tygodniowy), B5 (dzienny)

Cena: 109 zł (studniowy, tygodniowy), 119 zł (dzienny)

Simplified Planner

Collection_SP_2048x2048

Podobnie jak Happy Planner ma złote okucia, nie jest jednak klejony, tylko znów bindowany metalowymi kółkami w złotym kolorze. Dostępny w dwóch wariantach, dziennym i tygodniowym, do wyboru mamy trzy okładki.

Najważniejsze jest jednak to, jak wygląda w środku. Strona dostarcza sporo zdjęć, widzimy więc kieszonkę na luźne notatki, przekładki przy każdym miesiącu, widok tygodnia lub dwóch dni na jednej „rozkładówce”. Rozpiskę godziną plus osobne miejsce na zadania (świetne!), gdzie część niedzieli jest już wypełniona – zaplanuj obiady na cały tydzień, spisz już teraz co musisz zrobić w przyszłym tygodniu, ogarnij przed poniedziałkiem i odpocznij, żeby napełnić baterie. Może to trochę wkurzać, ale z drugiej strony, jest całkiem przydatne.

Format: 6.75″ x 9″ (pomiędzy A5 a B5)

Cena: 58$ (ok. 224 zł)

Regular Planner (Plum Paper)

Planner dostępny w czterech wariantach tygodniowego widoku (poza samym faktem, że w Plum Paper jest bardzo dużo różnych plannerów). Moi faworyci to układ 3 i 4.

Mamy kolorowe przekładki, gdzie kolor przekładki jest zgodny z kolorem akcentów w danym miesiącu – fajne! Zimny seledyn na zdjęciu nie porywa, ale w zestawieniu z różowymi kolorami wiosny, zielonymi lata i granatami królującymi zimą, wygląda to naprawdę dobrze.
Poza samym tygodniowym widokiem, na pierwszej stronie miesiąca mamy trochę miejsca na wpisanie najważniejszych rzeczy, celu na ten miesiąc, urodzin, wydarzeń i ogólnie rzeczy, o których trzeba w danym miesiącu pamiętać, do tego
widok całego miesiąca w kwadracikach na każdy dzień i na końcu parę luźnych stron na notatki.

screenshot-www.plumpaper.com 2015-11-01 12-12-05

To jednak nie wszystko, bo zamawiając Regular Planner można wzbogacić go o dodatki, które pomogą nam w zapisywaniu postępów ćwiczeń, planowaniu ślubu, zajęć na studiach, czy przygotowane specjalnie pod zarządzanie blogiem. Genialne!

Okładek do wyboru jest aż za dużo, dodatkowo możemy ją spersonalizować na kilka sposobów.

Format: 7.5″ x 9″ (pomiędzy A5 a B5)

Cena: 31$ (ok. 119 zł)

Hobonichi Techo

450 stron w rozmiarze A6, otwierające się na płasko, z miejscem na notatki wypełnionym 4-milimetrową kratką (a to psikus!).

Jeden dzień na stronę, oznaczenia dni wolnych w różnych krajach, fazy księżyca, odliczanie który to dzień roku i który tydzień, z lewej strony oznaczona tylko godzina dwunasta, ikonka oznaczająca plany na obiad, na dole obowiązkowy cytat, bo czym byłby kalendarz czy planner bez motywującego cytatu (żart, nie rozumiem tej idei) i choć nie ma przekładek, to na grzbiecie widać widać miesiące, a nawet rzucają się w oczy weekendy, oznaczone czerwonym, a nie szarym kolorem.

img_02

Hobonichi Techo Planner bardziej w zasadzie przypomina kalendarz, znajdziemy w nim masę typowego i mniej typowego wypełnienia, czyli jednostki miar, międzynarodowe święta, prefiksy numerów telefonicznych i trochę miejsca na notatki, z mniej typowych trochę o Japonii, mapa, teoria jedzenia i trochę o miejscowych wersjach potraw znanych na całym świecie.

Okładka nie zachwyca, choć jest w niej coś pociągającego.

Format: A6

Cena: 2,376 ¥ (ok. 76 zł)

Passion Planner

Pisałam o nim już w zeszłym roku. Jest śliczny, minimalistyczny i spodobać może się każdemu. Dostępny w rozmiarze A4 bądź A5.

Układ ma tygodniowy, drukowany jest na czarno-biało i bardziej spodoba się tym, którzy cenią funkcjonalność niż fanom po prostu ładnych rzeczy.

Lista to-do podzielona na życie prywatne i pracę, dni rozpisanie na linijki co pół godziny od 6:00 do 22:30, trochę wolnego miejsca na zapisanie co przytrafiło Ci się w tym tygodniu, na czym musisz się skupić, trochę miejsca na zwykłe notatki i nad każdym dniem tygodnia miejsce na wpisanie tej jednej jedynej rzeczy, nad którą musisz się dzisiaj skupić. Sobota i niedziela są pełnoprawnymi dniami i nie jest im poświęcone mniej miejsca.

Okładka jest twarda z wytłoczonym logo, jest tasiemka i gumka, a papier biały.

MCA_8850

Format: A4 / A5

Cena: 29.99$ (ok. 115 zł) / 24.99$ (ok. 96 zł)


To nie wszystkie plannery, nawet pewnie nie pięć procent. Znaleźć można naprawdę różne, mniejsze, większe, bardziej kolorowe i mniej, szyte, klejone, bindowane, bądź takie, które po prostu zamyka się w segregatorze. Większość z podanych tu przykładów ma na stronie pliki .pdf z szablonami do pobrania, więc można sobie taki planner wydrukować w domu. Ceny czasem są zaporowe, wiem, jeśli więc zaczynamy to opcja samodzielnego druku na pewno brzmi kusząco.

Do mnie sama idea nie przemawia tak stuprocentowo, tym bardziej podział godzinowy, lubię mieć dużo miejsca, dużo zadań, które nie są ograniczone inaczej niż „dzisiaj”. Nie jestem też fanką cytatów czy rubryczek „co mnie dziś dobrego spotkało”, ale może ktoś z Was jest?

niedziela
01.11.2015
20
1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ranyboskie, są cudowne, tylko dlaczego takie drogie?! :D Ech, gdzie szukać tych pdfów? Na ich stronie, tak :)

No strasznie drogie :( kalendarze są tańsze. Passion Planner ma na pewno, tylko przychodzi paczka na maila czy jakoś tak. W internecie jest sporo szablonów :)

Cała cena jest raczej w jakości papieru i w okładce, bindowanie też trochę kosztuje, szczególnie jakieś ładniejsze. Ale fakt, ceny są straszne :D zdecydowanie wolę kalendarze, bo 50-70 zł raz na rok mogę wydać, nie pożałuję. Część z tych co podrzuciłam ma na stronie .pdfy do samodzielnego druku ;) więc jak ktoś ma drukarkę to czemu nie! ;)

Widzę, że jeszcze w Berlinie jest za 145 zł, ale wciąż sporawo (nawet gdyby udało się kupić przez kogoś). Chyba póki co, zostanę przy moleskinowych planach, mam jeszcze 2 miesiące na szukanie alternatyw.

W takim razie czekam na wpis z kalendarzami, a ostatecznie napiszę piękny list do św. Mikołaja, może chociaż raz dostanę coś innego niż skarpetki :D

Możesz mnie jeszcze nakierować co konkretnie by Ciebie interesowało? Dzienny czy tygodniowy, jaki format? (Chyba będę musiała podzielić wpis na tygodniowe i dzienne)

Aj moje wymogi są bardzo, bardzo konkretne:
– format A6 albo zbliżony (aby się mieścił w najmniejszej torebce)
– dzienny, bardzo dużo piszę i notuję. ewentualnie (ostatecznie) może być coś co ma 2 dni na stronę, ale nie w wąskich kolumienkach, tylko jeden dzień pod drugim
– podobają mi się kalendarze typu Pan Kalendarz, ale sam Pan Kalendarz nie byłby dla mnie dobry – miejsce do pisania musi być możliwie wygodne do pisania, więc żadnych obrazków i nadruków na nim, możliwie jak najjaśniejsza kratka/linie, a nawet chętnie bez :>
Zastanawiam się nad wydrukowaniem własnego kalendarza, ale pewnie zajęłoby to mnóstwo czasu, a efekt w „domowej drukarni” byłby bardzo słaby.

Tak na szybko z tych co już znam:

– Leuchtturm 1917 (http://www.latarniamola.pl/kalendarze/469-daily-planner-2015-pocket.html) Pocket, miejsce na notatki, jeden dzień na stronę, rozpiska godzinowa w linie, dostępny w twardej oprawie (w kolorach) lub miękkiej, ale tylko czarny
– Moleskine zdecydowanie rządzi jeśli chodzi o okładki, ale to już dobrze wiesz (chociaż Moleskine ma najsłabszy papier pod kątem pióra :/)
– Hobonichi Techo A5 wersja JPY (http://www.1101.com/store/techo/2016/planner/detail_cover/c_avecr.html) cudowne, prawda?Rok podzielony na dwa notatniki (bardzo bardzo mocno rozważam rozmiar A5 mimo faktu, że napisy są po japońsku :/)
– jest jeszcze idea Midori Traveller’s Journal
– i CIAK (http://www.thejournalshop.com/ciak-pocket-yellow-daily-diary-2016) to akurat widziałam gdzieś w PL, ale jakoś dla mnie za ładne nie są, chociaż komuś mogą podejść.
– z niedawno odkrytych Castelli (http://www.castelli.co.uk/2015-diary/2016-ivory-collection/2016-ivory-tucson-medium-daily-diary.html) ale tylko A5 z serii Ivory :(

Widzę, że to i tak niezłe wyzwanie będzie :D super.

Piękny, ale zajmuje dużo miejsca, a ja potrzebuję miniaturki.

Chyba mój ostatni komentarz się nie wysłał, ale pisałam, że okazało się, że w politechnicznym sklepiku są i Moleskiny i Leuchtturmy, więc skoczę tam je porównać (no o ile strona mówi prawdę, że są :D). Ogólnie dzięki za propozycje :)

Dużo miejsca tylko na półce, bo nosisz ze sobą jeden zeszycik :D

Tak tak, czytałam, musiało utknąć w moderacji bo link był. Ja mam w domu 18-miesięcznego Moleskine’a i rocznego Leuchtturma i są tej samej grubości, więc jak piszesz piórem, to lepiej Leuchtturma ;P

Ja muszę mieć cały rok przy sobie, więc i tak nosiłabym zestaw :D.
Nie piszę piórem, ale patrząc na zdjęcia jednego i drugiego to wydaje mi się, że Leuchtturm ma trochę ładniejsze strony. Ale no. zdjęcia nie oddadzą wszystkiego, muszę je na żywo obejrzeć :D.

Koniecznie, koniecznie. Leuchtturm ma jaśniejsze linie, Moleskine ma dwie różne fabryki i są spore różnice – bardziej czarne linie niż jasno-szare i inny kolor papieru :( Ale podotykaj koniecznie. Śląsk niby taki super-hiper a nie znalazłam żadnego stacjonarnego z takimi rzeczami ;(

Okej, chodzą plotki (Krzysiek dostał napadu śmiechu, jak usłyszał o „plotkach” w świecie notatników), że Hobonichi mają na 2017 wypuścić więcej wersji po angielsku ♥ Jak tak, to ja się raczej nie zawaham przed Cousinem, bo strasznie mi się podoba koncepcja dwóch zeszytów ;3