Fotograficzny przegląd poprzednich mieszkań, Witczaka

Czemu by nie, prawda?

Już za tydzień będziemy w innym kraju, widoki może nie zmienią się spektakularnie, ale bliskość oceanu, wielkich zielonych pastwisk i gór, które zastąpią nam niekończące się bloki na horyzoncie, to będzie coś odświeżającego.

Kamienica w Bytomiu

Spędziliśmy tam dwa lata. W trzy dni po przeprowadzce trafiłam do szpitala i urodziła się Kuka, czyli po polsku Matylda.

Mieszkanie miało 125 metrów kwadratowych, a wysokie było na co najmniej trzy. Wielkie dwuskrzydłowe drzwi między pokojami jeszcze dodatkowo robiły wrażenie.

Półokrągły balkon często lądował na zdjęciach robionych z występku dwa pokoje dalej, a podwójne stare okna miały swój magiczny klimat na odbijanych zdjęciach.

Najwięcej jednak zdjęć, które tam powstały to niebo, zazwyczaj podczas zachodu słońca.

Monotematycznie, co?

Ogólnie to jest to mieszkanie, za którym chyba będę najbardziej tęsknić, bo i teraz czasem tęsknię, szczególnie ściągając bluzę czy ubierając kołdrę, gdy zawadzam rękami o zawieszony na normalnej wysokości żyrandol.

C.D.N.

poniedziałek
05.09.2016
8
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Łooo, to dużo się działo! Ja Xboksa pierwszego dostałam wraz z Krzyśkiem, w sensie on miał ;) w ciążę zaszłam jak tylko wynajęliśmy pierwszy pokój razem :D urodził się u teściów. Potem zaraz kolejna przeprowadzka. I kolejna. I kolejna, dopiero Bytom i Mati się urodziła ;) a na tym mieszkaniu to w sumie nuda totalna. Nawet chyba sobie nie kupiliśmy nic fajnego, bo od początku mieliśmy w głowie już wyprowadzkę do innego kraju :D