Książki, do których kocham wracać

Chciałabym zacząć od słów „każdy z Was na pewno parę takich książek…”, ale dobrze wiem, że jednak nie każdy, a może nawet nie większość… Więc. Część z Was ma na pewno parę takich książek, które może czytać po sto razy, takich tytułów, które nie nudzą się, gdy wraca się do nich co dwa-trzy lata, nadal bawią, cieszą i smucą, wyciągając z nas te same emocje, a jednak trochę inaczej… U mnie w większości są to serie, jednak pojedyncze tytuły perełki też się zdarzają.

czar3seria Kruczy Dwór
Geoffrey Huntington

Poznałam te książki jakoś w gimnazjum, w miejskiej bibliotece, gdzie co kilka tygodni zaopatrywałam się w nowe książki do czytania. Literatura młodzieżowa to zdecydowanie mój faworyt jeśli chodzi o kierunek i gatunek książek, fantastyczne opowieści, raczej nie skupione wokół życia idealnych nastolatków, zazwyczaj krótkie i przyjemne w czytaniu, na dwa, góra trzy wieczory.

Kruczy Dwór to trylogia, opowieść o Devonie March, chłopcu wychowywanego przez ojca, Teda. Głównego bohatera poznajemy w momencie, gdy Ted na łożu śmierci wyznaje, że nie jest ojcem Devona i w jego ostatniej woli zapisane jest, że odtąd jego opiekunką będzie zupełnie nieznana mu kobieta mieszkająca właśnie w Kruczym Dworze.

Czytałam całość już dwa albo trzy razy, uwielbiam!

seria Darren Shan
Darren Shan

Na temat „Asystenta Wampira” jest tu już tekst, nie będę więc się za bardzo powtarzać. W Polsce wydane są trzy części z dwunastu, nie ma w planach wydania większej liczby niestety, ale czyta się te co są i czyta się z przyjemnością. Jeśli uda mi się dorwać oryginalne wydania – na pewno przeczytam.

9912-lumleybriandompeendrDom Pełen Drzwi
Brian Lumley

Czytałam to pierwszy raz jak miałam osiem lat, po raz drugi pewnie kilka lat później, od ostatniej „sesji” minęło z cztery lata, ale już lada moment spotkamy się po raz kolejny.

Opowieść science-fiction, o znikającym dom, pełnym drzwi (tak, pewnie się domyśliliście), o lęku i najgorszych koszmarach, o ESP i stworzeniach z kosmosu. Brutalna i barwna historia.

seria Nekroskop
Brian Lumley

Pierwsze pięć tomów nie wiem ile razy czytałam, kolejne dopiero raz, ale kiedyś je powtórzę, tylko w innej kolejności już. Opowieść o Harrym, Nekroskopie, czyli człowieku, który umie rozmawiać ze zmarłymi. Tworzona przez tyle już lat (ponad 30) historia o równoległych wymiarach, intuicyjnej matematyce, wampirach i nadprzyrodzonych zdolnościach, z bardzo dobrze rozbudowanym tłem – ciekawe spojrzenie na Wampiry i Wilkołaki. Dla fanów fantastyki idealne.

seria Luis Barnavelt / Johnny Dixon
John Bellairs

Jeden autor, dwóch chłopców, z czego Luis Barnavelt i jego przygody były z pewnością inspiracją przy tworzeniu Harry’ego Pottera. Kawał dobrej literatury młodzieżowej, każda z książek to jeden wieczór, może dwa, historie są ciekawe i bardzo różne. W Polsce wydanych jest niestety tylko jedenaście jego książek, czyli niewiele ponad ćwierć całego dorobku, ale nie są one na szczęście bardzo powiązane między sobą, więc można czytać z przyjemnością, po prostu zapominając o istnieniu kolejnych opowieści.

Poznałam też w gimnazjum, jak większość książek, udało mi się trzy lata temu kupić od nowa całość i przeczytać. Planuję się zabrać za oryginały, bo są dostępne w sklepie z książkami na Androida (yay!).

20090901502-PachnidloPachnidło
Patrick Süskind

Książka, która była inspiracją dla filmu o tym tytule, jednego z moich ulubionych w dodatku. Sięgnęłam po nią dopiero ostatnio i zaskoczyłam się pozytywnie, humorem i pięknem tej historii, bo w przeciwieństwie do filmu nie jest taka sztywna i wiecznie smutna.

Dopiero jeden raz za mną, ale będę wracać, bo to magiczna opowieść, nie horror, nie fantastyka i nie literatura młodzieżowa, zupełnie nie moje, a jednak idealne.

Cień Wiatru
Carlos Ruiz Zafon

Do tej pory przeczytałam ją trzy razy, pierwszy raz na wakacjach pomiędzy liceum i gimnazjum. Kolejny raz ze dwa lata później, a ostatni raz spotkałam się z Cieniem Wiatru półtora roku temu.

Zaczarowana opowieść o Barcelonie i książkach, o której chyba słyszał każdy czytający.

seria Harry Potter
J. K. Rowling

Sama nie wiem, czemu przygody Harry’ego Pottera wskakują na sam koniec – to zdecydowanie najbardziej kultowa powieść młodzieżowa paru ostatnich dekad. Znają go wszyscy, mam nadzieję. Od czwartej części czekałam wytrwale na każdą kolejną, przeogromnie się ciesząc, gdy udało mi się położyć ręce na egzemplarzu przed oficjalną premierą dzięki niezdarnemu księgarzowi, który nie dbał o daty światowych premier.

Historia, która była ze mną od dziewiątego roku życia, gdy poznałam najpierw trzecią część. Harry Potter to legenda, to wszystkie fan-fiction, które do tej pory można spotkać w różnych zakątkach internetu, to szkoły magii na stronach, to serwis Hogsmead i masa innych rzeczy. Po każdym seansie z tą serią mam ochotę pomalować pokój na srebrno-zielono, a czwarta część zawsze wyciska ze mnie łzy.

Ale to nie jest ten mój Harry, może właśnie dlatego jest na końcu.


Do jakich książek wracacie? Czy może w ogóle nie wracacie? Macie takich autorów, serie, czy pojedyncze egzemplarze?

sobota
14.03.2015
7
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Cień wiatru świetna książka, teraz czeka na mnie Gra Anioła. Harrego Pottera też lubiłam, niech mówią co chcą, ale wciąga. Nawet ze dwie prace z językoznawstwa oparłam na tej serii. Poszukam wpisu o tym asystencie wampira, bo nie znam.

Grę Anioła przeczytałam, nawet tu padło kilka słów (http://yzoja.pl/kategoria/kulturalny-misz-masz/o-ksiazkach/ tędy chyba najszybciej, ewentualnie wyszukiarka :P). Więzień Nieba bardziej mi się podobał, bo ta Gra Anioła taka jakaś za podobna. Też dobra, ale ileż można.

Czytałam niedawno te starsze książki Zafona i też są fajne, inne, bardziej młodzieżowe, ale zdecydowanie mają to coś – Książę Mgły tak mi zalatywał Kingiem bardzo (!).

Harry Potter był jedną z moich ulubionych książek dzieciństwa. Nigdy do niego nie wróciłam, bo nie czytam książek więcej, niż jeden raz. :)

Właśnie wiem, że są ludzie, którzy nie wracają do książek, a ja to robię bardzo często, wyłapuję rzeczy, które przegapiłam za pierwszym razem i w sumie nawet jak coś znam prawie na pamięć, to nadal mam frajdę z czytania.
Nie wracasz, bo pamiętasz całe? Czy po prostu tak?

Pamiętam wystarczająco dużo, żeby powrót do książki mnie nudził. Nie mam już żadnej frajdy z czytania jeśli wiem co się stanie dalej, jak potoczy się historia i skończy. :)

Nie znasz Cienia Wiatru? A myślałam, że to już wszyscy znają, fantastyczne, poszukaj i przeczytaj koniecznie! Reszta to już nie literatura wysokich lotów ;)

Ostatnio wszędzie pełno tej Reginy (ale to chyba dlatego, że wszędzie śledzę Insignis). Ale się nie orientuję nawet o czym to :)