Lovesick (Scrotal Recall)

Scrotal Recall to serial, który chcieliśmy obejrzeć już zaraz po jego oficjalnej premierze. Usłyszeliśmy o nim oczywiście przez Antonię Thomas, jedną z gwiazd cudownego serialu Misfits.

Gdy zrobiliśmy do niego podejście w 2014 roku, spotkaliśmy się z całkiem sporym problemem, jakim był brak napisów, nie tylko polskich, ale nawet i angielskich. Brytyjski humor był nam bliski, jednak nie udało nam się tego oglądać z taką przyjemnością, jaką mielibyśmy posiłkując się napisami. Obejrzeliśmy tak dwa odcinki i serial, z ciężkim sercem, poszedł w kąt.

Reanimacja dzięki Netfliksowi

Włączyliśmy wczoraj Netfliksa, żeby skończyć House MD – zostało nam ostatnie sześć odcinków. Jednak moją uwagę przyciągnęła okładka nowego serialu. Tytuł Lovesick niewiele mi mówił, ale zdjęcie okładkowe przedstawiające charakterystyczną trójkę i unikatowy opis, upewniły mnie w fakcie, że to właśnie Scrotal Recall! Już ze znaczkiem Netflix Original.

Szybkie googlanie przyniosło informację, że będzie drugi sezon i to już za niecałe cztery miesiące! I doczekamy się w nim dwóch odcinków więcej niż w pierwszym.

O czwartej poszliśmy spać, bo musieliśmy obejrzeć cały sezon.

O czym to?

Główny bohater Dylan już w pierwszej scenie dowiaduje się, że ma chlamydię, więc musi powiadomić o tym swoje wszystkie łóżkowe partnerki. A było ich sporo! Po zrobionej przez siebie liście porusza się w kolejności alfabetycznej, więc w pierwszym odcinku cofamy się o trzy lata, by w późniejszych poznawać historie sprzed dziesięciu miesięcy czy nawet ponad czterech lat.

Bardzo ciekawy zabieg, który pozwala nam zobaczyć wątek w tle trochę w innym świetle. Podoba mi się ta koncepcja!

Bohaterowie

Główna trójka bohaterów to współlokatorzy i przyjaciele.

Dylan – to ten blondyn z okładki. Nie ma za bardzo szczęścia do kobiet i nie umie znaleźć nikogo na stałe. Zdarzało mu się dużo jednorazowych historii.

Evie – piękna Antonia, która czasem niestety wkłada brzydkie bluzki, ale i tak, przez większość czasu na ekranie, nie można oderwać od niej wzroku. Jest graficzką, rysuje, robi zdjęcia.

Luke – koleś, który bez problemu przyznaje, że jest pusty. Każda okazja jest dobra, żeby znaleźć nową dziewczynę do łóżka. Jednak jest fajną postacią i ciężko go nie lubić.

Dlaczego chcecie to obejrzeć?

Bo jest dobre i zabawne*, ma świetną muzykę (ale serio, świetną), niekonwencjonalną fabułę i nie tak bardzo banalnych bohaterów. Jeśli pokochaliście Misfits, to jest to pozycja obowiązkowa.

To tylko sześć odcinków po dwadzieściakilka minut, więc cały sezon można spokojnie obejrzeć za jednym posiedzeniem (mniej niż trzy godziny).


Netflix. Nawet ma polskie napisy!

* Zabawne jest oczywiście w przypadku, gdy lubicie brytyjskie poczucie humoru.

sobota
30.07.2016
11
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nie przekonuje mnie „brytyjskie poczucie humoru”, bo wydaje mi się, że Brytyjczycy nie mają jednego, zunimorfizowanego – w końcu Monty Python a Benny Hill to zupełnie różne rzeczy. Ale Misfits mi się podobało – pierwszy sezon, bo potem mąż stwierdził, że jednak nie chce oglądać dalej (nie lubi bohaterów którzy są dupkami, rzezimieszkami, cwaniaczkami czy zwyrodnialcami), a do następnych jakoś nie dotarłam. Więc jeśli humor jest tu podobny jak w Misfits, to obczaję. Zwłaszcza, że jest na Netfliksie :)

Nie oglądałam nigdy Monty Pythona. Brytyjskie poczucie humoru to dla mnie typowe seriale, na typowych tam kanałach, czyli „My Family” czy „Cuckoo”. Z masą nieidealnych i często nawet brzydkich aktorów ♥

A „Misfits” jest obłędne. Trzeci sezon jest przecudowny, piąty też (czwarty średnio, bo człowiek nadal smuta po starej obsadzie). Zerknij w wolnej chwili, bo Rudy jest jeszcze lepszy niż Nathan, a wskakuje na miejsce showrunnera właśnie w trzecim sezonie.

Dzięki za doprecyzowanie w takim razie :)
Tak, za Misfits będę się kiedyś w końcu chciała zabrać, bo to bardzo sympatyczny serial był, no i się już skończył, a dla mnie to duży plus, bo nie cierpię czekać na nowe odcinki/sezony :)

Za pierwszym razem oglądałam Misfits na bieżąco :D zupełnie inaczej się to wtedy oglądało, ale szczerze, to nawet lepsze za drugim razem. Miewają gorsze i lepsze odcinki, ale generalnie trzymają poziom do ostatniego sezonu, a nie że jest klapa po prostu.

To mi się podoba w serialach E4, że wolą zakończyć sensownie całą serię, zamiast ciągnąć w nieskończoność :D a i tak już mają gotowy scenariusz na film z oryginalna obsadą, może kiedyś dojdzie do skutku.