Mity Cthulhu według Briana Lumleya, seria Tytus Crow
Kiedyś powiedziałam sobie, że będę opisywać każdą przeczytaną książkę chociaż w kilku słowach. Nie wychodzi mi to jednak. Czasem dodam parę słów na Lubimy Czytać, dosłownie dwa zdania, rzadziej stworzę recenzję z prawdziwego zdarzenia jak było z FUTU.RE, wiele książek jednak przechodzi bez echa, zupełnie niesłusznie. Postaram się więc nadrobić zaległości i znów postanowię sobie, że o każdej napiszę tutaj dosłownie cokolwiek…
Na pierwszy ogień książki, które pamiętam najbardziej, bo czytałam je zaraz przed FUTU.RE, czyli Cykl Tytus Crow (Mity Cthulhu) autorstwa mojego ulubieńca, Briana Lumleya.
Kretochłony / Władcy podziemi
Początek jak dla mnie słaby, nie jestem fanką Cthulhu, nie czytałam nic w tym temacie, choć to klasyka gatunku. Nie lubię nazw, których nie jestem w stanie wymówić, bo nie zapadają mi w pamięć. Końcówka jednak to ten Lumley jakiego znam i warto się przemęczyć, bo historia jest naprawdę ciekawa.
Tak brzmi moje „parę słów” na LubimyCzytać. Jak ostatnio wspominałam przy okazji Battlefielda 4 i Łez Diabła, trudne nazwy i imiona, których nie idzie wymówić ani zapamiętać, naprawdę mnie denerwują. Nie łączę faktów tak jak powinnam i generalnie nie rozumiem sensu takich zabiegów… W każdym razie, no właśnie, mitologia Cthulhu to coś, o czym nie wiem nic, nigdy mnie to nie interesowało, po prostu.
Kretochłony to jednak jedna z pierwszych powieści Lumleya, powstała dziesięć lat przed Nekroskopem. Ciekawie było więc zanurzyć się w jednym z pierwszych jego dzieł, poznać początki, poszukać różnic i podobieństw.
Pierwsza połowa mnie zmęczyła, końcówka była intensywna i naprawdę mi się podobała.
Historia umieszczona w książce to głównie polowanie na mityczne stworzenia związane z Cthulhu.
Przemiana Tytusa Crowa
To było tak, że dwadzieścia lat temu został wydany w Polsce tom pierwszy z tytułem „Władcy podziemi”. Część druga nie doczekała się publikacji aż do 2006 roku, dzięki wydawnictwu vis-a-vis/Etiuda, które wydaje aktualnie wszystkie książki Lumleya.
Nic dziwnego więc, że ta książka jest najtrudniejsza do dostania aktualnie – nakład się wyczerpał i znaleźć je można chyba tylko na allegro.
W każdym razie, po wydarzeniach z poprzedniej części poznajemy 10 lat starszego Henry’ego i Tytusa, który nie postarzał się ani o rok. Nie będę więcej spoilerować, w każdym razie, to opowieść o podróży Tytusa, o jego przemianie, która jak dla mnie, byłaby idealną podstawą na film science-fiction.
Tej części nie miałam naprawdę nic do zarzucenia.
Zegar snów
Tak naprawdę, to o samym zegarze nie jest najwięcej – jest go moim zdaniem znacznie więcej w poprzedniej części, ale niech będzie.
Tytus Crow jest z miłością swojego życia na Elizji, a Henry musi ratować go z tarapatów. Cthulhu się dalej przewija, ale już nie tak mocno. Głównie to po prostu fantastyka, przyjemna, którą dobrze się czyta. Mnie to wystarczy.
Ogólnie
Poza męczącymi wątkami mitologii Cthulhu, jest tu bardzo dużo elementów, które moim zdaniem są inspirowane Doctorem Who! Naprawdę! Dla mnie cudowne było czytanie zdań, które doprowadziły do powstania Nekroskopa. Widać w zdaniach jak powoli kreuje się jego osobowość na kartach zupełnie innej powieści…
© Cthulhu
Kompletnie nie kojarzymy tych książek. Nam też czasem trudno się zebrać i opisać wrażenia z lektury.
To raczej niszowa seria, której nakład wyczerpał się chyba dwa lata temu, może nawet wcześniej. Ale to pierwsze książki Lumleya, więc ja mam ogromny sentyment ;) i są całkiem niezłe.
Ciężko się czasem zebrać właśnie. Co ostatnio czytałyście fajnego?
Martyna Legendarną posiadłość, a ja wsiąkłam w twórczość Nessera.
O żadnej z nich nie słyszałam :D
W takim razie polecamy :)
Jak to tematyka?
Kryminały :)