Notatniki Nuuna – pierwsze wrażenia

Przyszły. Kilkadziesiąt minut temu, po pięciu dniach w transporcie z Niemiec (szybko, nie?). Notatniki Nuuna, sztuk sześć.

Co i jak i dlaczego macie tutaj:

A dziś same konkrety, choć oczywiście dopiero w wersji „pierwsze wrażenia”.

Okładki

„Jeansowa” okładka nie jest tym, czego się spodziewałam. To bawełna, w dotyku jak tektura, pokryta farbą w odpowiednie wzorki (camo i prostokąciki na kalendarzu). Fajna? Tak. Choć muszę przyznać, że gorsza od tego, czego się spodziewałam.

Skórzane okładki są boskie. Nie jest to materiał jak w Leuchtturmach czy Moleskine’ach, bo jest przecudownie gładki. Taki… ciepły w dotyku.

Pomarańczowe wzorki na szkicowniku i jednym z pocketów są oczojebne. I nie przesadzam. Odblaskowe kamizelki mają taki kolor. Przyznam się, że w pierwszej chwili mnie to mocno zaskoczyło, bo na zdjęciach wygląda to na po prostu soczysty odcień.

Wnętrze

Kłamią!

Dobra, nie powinnam krzyczeć tak głośno. Mini-grid powinien mieć 3.5 mm, a w dużych notatnikach miało być 5 mm. Musiałam chyba coś źle przeczytać, skoro duży ma 4 mm, a mały 2.5 mm! Oczywiście, możliwe jest, że ktoś to liczył od zewnętrznych krawędzi kropek, jednak… różnica jest spora.

Podoba mi się to, oczywiście. Im mniejsza tym lepsza, chociaż muszę poważnie przejrzeć swoje zapasy długopisów – G-2 z końcówką 0.7 to już może być za dużo, ale Maica powinna pasować idealnie.

Neonowo pomarańczowe kropki? Nie żartowali.

Rozmiary

S to prawie A6. Jest 1 cm wyższy i dwa szerszy niż Pocket z Moleskine’a, Field Notes czy Word. Notebooks. Przy Leuchtturmie na wysokość nie ma prawie żadnej różnicy, w szerokości centymetr.

M to A5. Różnice są minimalne, bardziej zbliżone do rozmiarów Moleskine’a niż Leuchtturma (czyli są trochę węższe).

L jest tak do A5, jak S do A6. Wyższy i szerszy. Centymetr, może półtora w górę i trzy na szerokość.

Kalendarz

Rozkład tygodniowy. Na jednej stronie wypisane daty. Obok tego kropki. Strona pełna kropek! Żadnych linii do odcięcia dni. Project planner w bardzo podobnej minimalistycznej wersji.

Druga strona na tygodniowej rozkładówce jest czysta. Ha! To niespodzianka. Sky is the limit!

Ale o kalendarzu więcej napiszę później, przy przeglądzie.

Ogólnie

Śmierdzą. Pewnie zaraz wywietrzeją, ale przychodzą zapakowane w folii i czuć je plastikiem.

Nie mają tasiemek ani gumki, co trochę utrudnia wizję prowadzenia w nim BuJo (nie planowałam, po prostu stwierdzam fakt).

To jednak w ogóle nie oznacza, że się nie zakochałam. Bo zakochałam! I chcę więcej. Już sobie wyobrażam jak pięknie będą wyglądały zapisane drobnym pismem, ten szelest kartek (które są białe! nie beżowe). Mrrr. Zaokrąglone grzbiety wyglądają przeuroczo.

Warte swojej ceny?

Tak. 16 euro to 70 zł (zabolało mnie właśnie). Dokładnie tyle samo kosztują Moleskine’y z limitowanych edycji. 25 euro kosztuje rozmiar L, sporo większy od Moleskine’a L, za którego trzeba zapłacić 23.

Więc wiecie. To nie jest jakaś kosmiczna cena za notatnik, skoro na Moleskine’a nikomu nie szkoda. (Dobra, wiem, Moleskine’y najlepiej się kupuje w promocji -20/-30% z darmową wysyłką).

Na pewno jeszcze wrócę. Znając życie jeszcze zanim zapełnię choć jeden z tych trzech.

wtorek
25.07.2017
9
4

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Oj, a mnie Nuuna strasznie rozczarowała, prowadziłam w niej przez cztery miesiące Bullet Journal i z ulgą ją skończyłam. Papier może i ma 120 g, ale fatalnie pajączkuje i często przebija. Pióro wykluczone :( Piękne okładki się wycierają i wyginają (bynajmniej nie od maltretowania w tornie, lecz od leżenia na biurku ;) ) Nigdy wiecej!!!

No właśnie Nuuny mają różny papier – dwa różne rodzaje mam, oba są 120 g, ale ten z nowych jest o wiele lepszy! Piórem mi się nic dziwnego tam nie dzieje ;) mam Sheaffera i atrament Pelikana, J. Herbin będę sprawdzać lada dzień, ale jest spora różnica na plus dla tego nowego papieru. I to dopiero weszło w modelach z tego roku.

O, a gdzie znalazłaś taką informację? Bo prowadziłam z nimi dośc ożywioną korespondencję na temat papieru (podają w opisach dwa rodzaje Munken Paper i Premium Paper – odpisali mi, że to jest ten sam papier ;) ale nie zająknęli się, że go ostatnio ulepszyli). Mój notes na pewno był wyprodukowany w poprzednim roku/latach, bo kupiłam go w grudniu.

Hm znam Grzegorza (wychodzi na to, że wszyscy polscy notesoholicy się znaja 😂) dopytam o co chodzi. Bo z tyłu o papierze nie ma nic – w ogóle w mojej Nuunie nie ma żadnych wydrukowanych informacji…

O widzisz, to tylko ja nikogo nie znam w sumie :D

Na papierze nic nie pisze, tylko na naklejkach co są na folii, przynajmniej w moich tak było.