Attention whore

Scrolluję Facebooka i Twittera co najmniej kilka razy dziennie, trafiam na różne śmieszne obrazki, czytam jeszcze śmieszniejsze komentarze. Czasem jednak zastanawiam się nad ludźmi, którzy wypisują niektóre rzeczy pod zdjęciami na fanpage’ach mających tysiące fanów…

Granie na konsoli

To takie straszne. Po pierwsze: grasz w gry. Jesteś kobietą i grasz w gry, jesteś super. Jesteś tą jedną na milion. Oh wait, no nie. Połowa Twoich znajomych gra, bo na upartego to można liczyć nawet te fanki klikania na Facebooku w Candy Crush Saga. Konsola? Postawmy Ci kobieto pomnik! I wszystkim nastolatkom, które marzyły o posiadaniu Xboxa 360 lub Playstation 3, wszystkim dziewczynkom, które spędzały popołudnia przy Playstation 2.

Oglądam porno, kochajcie mnie

Przyznanie się do grania (wstyd i hańba) to jeszcze nic w porównaniu z kobietami, które teraz pod tym zdjęciem chwalą się tym, że też oglądają porno – ale większość kobiet to przecież ukrywa. To takie straszne, jak można nie chcieć wykrzyczeć światu, że oglądasz pornografię. Więc krzycz, niech patrzy mama, tata, rodzeństwo, wszystkie ciotki, które w każdą niedzielę klęczą przed ołtarzem i przez najbliższe dwa tygodnie będą się modlić w Twojej intencji. Niech spojrzy Twój przyszły pracodawca, bo akurat zerknął na Facebooka (takie czasy). Gratuluję.

A ja…

W sumie nie wiem co bardziej żałosne, chwalenie się oglądaniem porno, czy robienie z siebie takiej fantastycznej kobiety, jak te wszystkie, które zamieściły komentarze typu:

a ja mu tylko powiedziałam, że lubię motoryzację

Albo jeszcze te wszystkie kobiety, które tak dobrze znają ten „gatunek” kobiet…

takiej kobiecie to bardziej by się spodobała krata piwa niż bukiet kwiatów

No tak, bo jak gram w gry i oglądam porno to od razu chodzę też w podartej flanelowej koszuli i co weekend spotykam się z kumplami w spelunie, gdzie do trzeciej w nocy pijemy Żubry. Aha.

 

A Ty co jesteś w stanie napisać w Internecie, żeby zdobyć parę lajków i się dowartościować? A tak całkiem serio, myślicie nad tym co piszecie w internecie?


 

P.S.

Jestem attention whore. Nie w ten sposób, ale jestem. Pod moimi zdjęciami na instagramie jest pełno tagów, bo chcę pełno lajków. Wrzucam swoje filmiki z gry i kolorowe włosy na odpowiednie subreddity.

wtorek
23.06.2015
17
1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mój jedyny ekshibicjonizm to instagram na który wrzucam foty biletów z kina/teatru/opery/baletu.
Tak poza tym to raczej unikam dzielenia się swoim życiem z internetem.

U mnie internet ma raczej funkcje kronikarską. Np. często wrzucam na fejsa foty widoczne tylko dla mnie, żeby sobie zachować wspomnienie, że gdzieś byłem danego dnia; tak samo z tymi nieszczęsnymi biletami na instagramie – mam po latach pamiątkę. W swojej +/- 15 letniej historii korzystania z kompa przekonałem się jak ulotne są nośniki danych fizyczne, więc co mogę to wrzucam w chmurę.

Ciekawy sposób z udostępnianiem tylko sobie – ja od tego akurat mam Google Drive, który mi synchronizuje wszystkie zdjęcia do chmury. Od tekstów mam bloga i pamiętnik offline ;)

A to przypadkiem nie jest taki trend teraz?
Pamietam moment, mimo że miał miejsce 7 lat temu, kiedy coś się przełamało i zaczęliśmy w sposób szczery rozmawiać z kumplami o seksie. Porównywać doświadczenia, wspominać filmiki (raz dostałam url do vid wyłącznie z uwagi na muzykę XD) opowiadać co ciekawsze historie kołysząc się ze śmiechu. I wiesz Angie, nikt nie robił tego dla prestiżu. My po prostu tacy jesteśmy i myślę (podobnie jak Ty), że wiele osób jest ;) Seks jest fajny… i gry też. Co sprowadza mnie do wzmianki o lan party sprzed kilku lat i złamanym wibratorze =D (ktoś na niego nadepnął, ale humor wokół ciągnął się tygodniami).
Pamiętam też zaciekawione spojrzenia na uczelni, więc tak sobie myślę, że w oczach moich koleżanek studentek rozchichotana samica w męskim stadzie też była attention whore. Otóż nie.

Jak jest dzisiaj? Czy aktywnej seksualnie dziewczynie gamer chodzi o +10 do zajebstości? Co jeżeli rzeczywiście lubią rt i nie chcą żyć w świecie ubłódy :) ?

Jakoś mi zniknął ten komentarz.

Są pewne granice, nie czepiam się ludzi, którzy faktycznie zachowują się w ten sposób na co dzień, tylko o te 90% osób, które próbują zabłysnąć i zgarnąć lajka rzucając wyznaniami, do których nigdy wcześniej się nie przyznawały.

Też zawsze byłam samicą w męskim stadzie, high five! I jasne, można tak sobie myśleć, jak siedzę i gram w BFa, że robię to tylko po to, żeby być taką super dziewczyną, a może to po prostu kocham? To dla mnie nieszkodliwe attention whore, a wpis miał traktować o właśnie takich „super cool” z doskoku, jak trzeba coś napisać, bo generalnie to na fejsika wrzucam kłizy, konkursy i obrazki z kwejka, udostępniając w międzyczasie wpisy z natemat o tym jak bardzo gry niszczą dzieci, czy coś.

My zastanawiamy się, zanim coś napiszemy. Trzeba też chwilę pomyśleć, jak dany komentarz o nas świadczy i, tak jak wspomniałaś, że np. może go przeczytać nasz pracodawca…

No właśnie, nie wrzeszczysz w koło. Po prostu się z tym nie kryjesz (chwała Ci). Nie kryjesz się zawsze, a nie od święta, jak ktoś wrzuci obrazek, jakie to kobiety oglądające porno są super. O to mi właśnie chodzi – udostępniasz na fb, jesteś tego w pełni świadoma i nie udajesz, że jest inaczej. Założę się, że każda z tych kobiet podczas rozmowy z rówieśniczkami nie przyznałaby się do oglądania porno, no bo jak to.
Ale jak trzeba pokazać, że się jest super dziewczyną, to jasne, już lecę powiedzieć, że też taka jestem! ;D

Wiesz, z tym udawaniem to głupota. Mnie po prostu brak czasu na takie pierdoły, mam poważniejsze problemy niż to czy jestem super czy nie (ale nie, nie jestem – gdybym twierdziła inaczej zawsze znajdzie się ktoś, kto mi dopieprzy uważając, że sam jest lepszy) i nie marnotrawię własnych sił i czasu by kogokolwiek przekonywać. I tu mi właśnie w głowę wjechało, że AW jest zazwyczaj (nie twierdzę, że każdy, ale większość, przynajmniej taka z którą mam styczność) pracownik korpo. Obojętnie jakiego szczebla. Tam to dopiero są zawody – jak porównam poprzednią moją kierowniczkę i obecnego kierownika i jeszcze poprzedniego… i dodamy do tego wszystkich innych pracowników wyżej/niżej w hierarchii, to zastanawiam się jakim kosztem każdy chce być lepszy od innego człowieka? Ech… ciężki temat.
BTW, patrząc po postach niżej to sama miałabym się ochotę napić jakiegoś piwka czy winka. Tylko no kurde przez leki nie mogę ;_;

AW to dla mnie trochę coś innego niż strickte osoba, która faktycznie jest nadambitna czy uważa się za lepszą od innych. Tak jak mówię, mi chodzi właśnie o takie osoby jak tu, które chwalą się czymś pod zdjęciem, czego normalnie by nie powiedziały, bo się wstydzą. Chcą lajków. Albo jeszcze fajniejszy przykład, te wszystkie kobiety, które chyba się za bardzo nudzą w domu, że pod randomowym zdjęciem kawy czy długopisu wymyślają WIERSZE na temat przedmiotu na zdjęciu. Nie wiem czy to bardzo słaby marketing szeptany czy próba pozyskania fanów własnej twórczości…

„Nie lubię piwa” uuuu minus jak od Ciebie do Wawy :) a co do meritum… Myślę, że internet to głównie mekka ludzi samotnych. Ludzi, dla których „like” jest dowodem na to, że ktoś spojrzy, przeczyta, pomyśli…. a może nawet odpisze.

ogólnie mnie do alkoholu nie ciągnie, ale jak już to Red Label :D
Tak, pełno tam samotnych, tylko jeśli w ten sposób pisałyby kobiety, które nie mają faceta, to do psychiatryka z nimi. Najgorzej, że mało która faktycznie dostała lajka :( więc chyba już samo napisanie czegoś takiego sprawia przyjemność…

No czyli coś jednak pijesz ;) to dopsz…. ;)
A feedback w postaci komentarza? Nie musi być to stricte „lajk”. Wystarczy „cokolwiek” nawet „zaczepka”…

Słowem: smutne.