Dlaczego nie będę na SeeBloggers?
SeeBlogers to jedna z tych (chyba) corocznych imprez, które odbywają się z udziałem śmietanki całego blogowego środowiska. Wiele osób tam będzie, jeszcze więcej chciałoby być, jest też spore osób, którym przykro, że nie zakwalifikowały się do grona sześciuset super-blogerów…
SeeBloggers to „blogowe wydarzenie”, jak mówią twórcy. To prelekcje i spotkania, jakieś warsztaty i loga sponsorów.
Biorąc jednak pod uwagę, że Geek Girls Carrot totalnie zignorowały moją chęć przynależności do ich grupy, a BloSilesia „zgubiła” moje zgłoszenie, nie będzie mnie na SeeBlogers, bo nawet się nie zgłosiłam.
Powiem szczerze – blogosfera taka ze spotkaniami i warsztatami to świat zupełnie nie dla mnie. Nie jest to społeczność, do której chcę należeć. Piszę bloga, bo kocham pisać, ale nie spieszno mi do nazywania się blogerką.
A Ty dlaczego nie będziesz na SeeBloggers?
A ja się zastanawiam jak to się stało, że Geek Girls Carrots mogło Cię odrzucić? Nie, to nie jest hejt, ale jako osoba działająca w GGC wiem, że o przyjęciu bądź odrzuceniu kogoś do GGC nie może być mowy, gdyż poza jakby „mózgiem” GGC i organizatorkami lokalnymi, to GGC jest po prostu otwartą dla wszystkich społecznością, do której można dołączyć poprzez spotkania czy wygłaszanie prelekcji. Także nie ma mowy, żeby ktoś Cię zignorował ;) W razie pytań, daj znać :)
To nie tak, że zostałam odrzucona, zostałam totalnie olana. Odezwałam się, wszystko super, czekałam na spotkanie. Codziennie sprawdzałam na stronie czy są już informacje, a nie było, spotkanie się odbyło i była o tym informacja tylko w jakiejś grupie, do której nikt mnie nie zaprosił, nawet o niej nie wiedziałam. Tak, że tego. Darowałam sobie. Bo skoro informacje są tylko dla wybrańców, a nie było ich na stronie czy gdzieś publicznie, to trochę słabo.
Informacje są zawsze aktualne w wydarzeniach na fanpage GGC oraz w lokalnych grupach (Geek Girls Carrots *miasto*), które są otwarte. Strona była w przebudowie, teraz informacje są na pewno aktualne. Gdzie odezwałaś się do Karotek? Mail, wiadomość prywatna? Zapisy nie wymagają kontaktu z Karotkami, zazwyczaj musisz po prostu pobrać bilet z evenea, do którego link jest na stronie wydarzenia. Polecam też newsletter. Kontaktuj się zawsze z lokalną koordynatorką spotkań (możesz ją wyszukać na stronie w „about us” lub sprawdzić kto jest administratorką grupy lokalnej), bo Karotki są obecnie w 27 miastach w 13 krajach, więc jedna osoba kontaktowa na pewno nie jest w stanie dać Ci najlepszych informacji – powinna Cię przekierować do lokalnej organizatorki. W razie czego pisz wiadomości na fanpagu – odpiszę Ci i dam znać co zrobić, aby nie przegapić spotkań :)
pisałam maila, dwa razy, odzywałam się też na fanpage i serio, żadnym kanałem nie miałam dostępu do informacji o spotkaniu, potem parę dni później zobaczyłam zdjęcia z wydarzenia… Już naprawdę nie mam ochoty ;)
Yzoja, rozumiem, możesz dać znać w jakim terminie to się stało? Chcemy usprawnić komunikację na przyszłość :)
Jakieś dwa lata temu to było, może półtora.
Wiele zmieniło się od tamtego czasu – jakbyś kiedyś miała jeszcze ochotę na Karotowe spotkanie, daj znać :) Miłego dnia!
Pomyślę, może się przełamię ;) Dzięki! Miłego dnia wzajemnie!
Nie możemy odpowiedzieć na to pytanie, bo będziemy :)
My z kolei uwielbiamy spotkania z innymi blogerami, prelekcje, warsztaty. Poza tym to świetna okazja do spotkania znajomych już twarzy.
Do Wawy mi nie po drodze, ale jak się będe kiedyś wybierać to się doinformuję kiedy jest takie śmieszne spotkanie ;D
1. no… niech będzie ;P
2. to na zupie jest jakaś społeczność poza pornogifami?! o.O opuszczony psychiatryk brzmi cudownie!
1. Bo aktualnie nie bloguję (już/jeszcze).
2. Bo pierwsze o nim słyszę, w przeciwieństwie do BFG (na które nawet chyba nie chciałbym jechać, bo well, elyta).
1. Zamierzasz wrócić?
2. mi się obija na Twitterze namiętnie ;D no właśnie mnie nie jarają takie warsztaty czy coś, bo wystarczy mi to gdzie jestem i nie mam aspiracji na bycie problogerę ;D
1. Zamierzam… zamierzam od kiedy mi Marsjanę urwało. :x A tak na bliżej określoną przyszłość… tajemnica. ;>
2. Heh, to ja najpierw musiałbym bywać na Twitterze częściej, niż raz na parę tygodni. Jednak od czasów Blipa to tylko z Zupą się jakoś bardziej utożsamiam. :)
1. Tajemnica? Przede mną? myślałam, że już nie ma miejsca na tajemnice ;P
2. zupa, łomatko ;D Ja się już wkręciłam w Twittera mocno, jest fajnie.
A ja nawet nie wiem co to jest i jak zwykle w ch… daleko :)
Ja nie będę jako bloger, ale mam ogromną szansę pojawić się tam jako wolontariusz. Nie rozumiem Twojego podejścia. Tego typu spotkania pozwalają „otrzaskać” się ze człowiekiem-blogerem, dają możliwość wymiany doświadczeń i pozwalają na zawieranie fajnych znajomości. Ja mnie jest to też kop motywacyjny, który daje mi rozpęd i siłę do dalszego pisania oraz kreowania swojego bloga.
To, że są tam typowi celebryci to standard. Wszędzie są, więc nie ma co ich unikać tylko trzeba ich olać. I tyle.
Szczerze wystarczy mi MGB. Nie czuję potrzeby czytać blogów, nie czuję potrzeby wymieniać doświadczeń, bo dobrze wiem, że te moje dziesięć lat spędzone na blogowaniu już się diametralnie nie zmienią ;) będzie tak jak jest. Spędy to też coś raczej nie dla mnie, szczególnie, że praktycznie nikogo tam nie będę znała. Jestem trochę rozżalona o te cyrki z GGC i BloSilesia, więc a nuż widelec bym jeszcze jakąś gównoburzę zrobiła z paroma nieuczciwymi ludźmi :D bo kiedyś np. wygrałam na jednym znanym blogu książkę, której nigdy nie dostałam a 60 razy miałam wiadomości, że już była wysłana. Nie chcę niepotrzebnych spięć i wkurzania się, zostanę sobie za nickiem na Twitterze i blogiem.
10 lat w blogosferze?! I ty jeszcze nie jesteś w śmietance i w gronie ekspertów? Kurczę, Angelika…coś chyba jest nie tak skoro prawie stoisz w miejscu z blogiem…Ja bym myślał nad zmianą. Jakąkolwiek.
10 lat piszę bloga, moją blogosferą był Mylog, tam mnie wszyscy znali i było super. Tu nie umiem i nawet nie chcę być częścią tego wszystkiego. Bardzo mnie boli to jak się blogi zmieniły w ciągu ostatnich pięciu lat, nie pasuje mi to :-(
Kiedyś chodziło o pisanie o sobie i o uczuciach, o teksty może mało ważne, ale ciekawe i prawdziwe, teraz każdy pisze felietony, teksty które podobno są super, nie umiem tak. Nie stoję w miejscu, ale nie czuję się tu już tak swobodnie jak kiedyś. 10 lat, ze 20 blogów, to nie tak, że to wszystko tu ;-)
Takiej blogosfery nie znam. Poprostu dostosowałem się do tego co mam może stąd takie różnice w poglądach na imprezy blogerskie. Ej, a może sama byś coś zorganizowała? ;)
Nie przepadam za takimi spędami, jak miałem lat naście, to jeździłem wtedy na różne tzw. „party”, to były czasy sprzed internetu, nie mówiąc o istnieniu blogów. Wtedy to był większy hardcore, dziś to takie szkółki niedzielne ;)
Jedyne takie udane spędy to Blipiwa w moim wykonaniu, bo nawet na TweetUpach jakoś nie umiem trafić na normalne towarzystwo :P Fakt, przed internetem to na pewno hardcore, ale nie znam takich czasów :D za młoda byłam.
Uczciwie, bo mnie tam nie chcą:P Za pierwszym razem wywalił im jakiś „błąd systemu” więc odrzucili moje podanie (podobno własnie wynik błędu), na drugi przegapiłam zapisy, a trzeci.. już napisałam. Akurat tutaj chciałam być, chciałam spotkać się z kilkoma przyjezdnymi osobami,a tak wiem, że będzie ciężko zaaranżować w tak krótkim i intensywnym czasie spotkanie. Jeden dzień było mi przykro, bo w sumie miejscowa jestem.. a potem mi przeszło. A blog piszę, bo uwielbiam czytać i dzielić się tym, co przeczytałam. no i moim Gałgankiem:)