Kiedy książka jest naprawdę dobra? Niełatwy dzień Marka Owena

Książka „Niełatwy Dzień” przyciągnęła mnie okładką, kolorami i żołnierzem. Tekst na niej jeszcze spotęgował moją ochotę, by umieścić ją na liście książek do przeczytania w najbliższym czasie. Oczywiście w aplikacji Legimi.

Pierwsza i jedyna relacja komandosa sił specjalnych Navy SEAL, które doprowadziły do śmierci Osamy Bin Ladena

Czy to nie brzmi interesująco? Dla mnie na pewno, bo militarne klimaty mnie kręcą i już od kilku lat nadrabiam literaturę tematyczną, choć w bardziej sensacyjnym wydaniu niż reportaże.

To chyba moje pierwsze spotkanie z tekstem opartym na faktach, bo nie mogę sobie nic innego przypomnieć. Ale do rzeczy!

Osama Bin Laden (أسامة بن لادن) jest z pewnością najbardziej znanym terrorystą na świecie. Oczy Ameryki i całego świata skierowały się na niego po ataku na World Trade Center, 11 września 2001 roku.

Większa część z Was na pewno pamięta gdzie wtedy była, gdy media oszalały. Ja miałam 10 lat. Siedziałam w szkole, na świetlicy konkretnie, gdzie wszyscy, niezależnie od wieku, wpatrzeni byli w umieszczony centralnie telewizor.

Pogoń za Bin Ladenem trwała 10 lat. Dopiero w 2011 roku, w nocy z pierwszego na drugiego maja, amerykańskim żołnierzom udało się go zabić.


Niełatwy dzień to autobiografia Marka Bissonnette, piszącego tu pod pseudonimem Mark Owen. Głównie skupiona wokół operacji „Włócznia Neptuna”, opowiada również o dzieciństwie naszego głównego bohatera, jego początkach w wojsku i szkoleniu, które musiał przejść, by dostać się do elity.

Z jednej strony ta opowieść jest spisana bardzo szczegółowa, bo dokładnie wiemy jakiej broni używa Mark, jaki ma zestaw dodatków, jaki nóż, jaki pistolet i jakie preferuje celowniki. Znamy model munduru bojowego i jego kolorystykę. Mnie to kręci! Chociaż niektórych pewnie zanudzi.

Z drugiej strony, jest pisana dość przystępnym językiem, więc nawet gdy będzie to pierwsze spotkanie z książką w militarnym klimacie, powinna nam sprawić przyjemność. Bo to po prostu dobra historia. I ważna.

Nie jest sztywna – nie myślcie sobie, że to opowieść w tonie filmu dokumentalnego. Nie brakuje w niej humoru.

Przypisy

Sekcja przypisów w książce wprawiła mnie w osłupienie.

Początkowo trochę się denerwowałam, że przypisów nie było na końcu rozdziału, tak jak zazwyczaj są. O ile w papierowej wersji nie ma problemu zerknąć na ostatnie strony, o tyle nie byłam pewna czy uda mi się szybko wrócić, jeśli kliknę numer przypisu (do tej pory tego nie sprawdziłam). Przełknęłam więc wszystkie słowa, które mi nic nie mówiły – wiedząc, że rozjaśnię to sobie później, chociaż i tak większość nieznany słów czy skrótów można było choć trochę rozszyfrować z kontekstu, więc nie psuło to przyjemności z czytania.

Gdy dotarłam do ostatnich stron zostałam przywitana nagłówkiem zdjęcia. Z treści wcześniej mogliśmy się dowiedzieć, że Mark lubił robić zdjęcia, więc parę nam wrzucił. Jest zdjęcie szafki z ekwipunkiem, jest parę widoczków, zdjęcia hełmu z goglami noktowizyjnymi, helikoptery od środka i od zewnątrz.

Oprócz zdjęć i właściwych przypisów są też plany! Operacja „Włócznia Neptuna” rozrysowana na makietach z oznaczeniem członków oddziału, z naniesionymi później pozostałymi osobami. Sporo tego! Pozwala bardziej zrozumieć całą akcję.

Obszerna sekcja materiałów źródłowych pokazuje, gdzie wcześniej zostały opublikowane dane informacje, bo przecież nadal sporo szczegółów nie zostało w książce ujętych, a jako uczestnik tego wydarzenia, chlapnięcie czymś niepożądanym jest banalnie proste.


Odpowiadając na pytanie w tytule – książka jest dla mnie dobra, jeśli jest ciekawa, a kroki poczynione do jej napisania trochę wybiegają ponad standardową rutynę.

Kontrowersje

Po spotkaniu z tą książką jeszcze przez kilka dni czytałam historie o tym wydarzeniu. Na półce stoi film „Zero Dark Thirty”, który muszę znów obejrzeć, bo skupia się na bardziej politycznej części całej misji, więc będzie idealnym dopełnieniem. Googlanie za autorem przyniosło jednak też informacje, których się nie spodziewałam.

Mimo całego zabezpieczenia w postaci źródeł, Mark został pozwany przez rząd. Dawni kumple z oddziału zmienili o nim zdanie, bo niepisany kodeks mówi, żeby nie publikować przebiegu misji, po prostu. Nawet fakt, że większą część zysków autor przekazał na fundacje charytatywne wspierające rodziny poległych SEALsów, nie zmiękczył niczyjego serca. Jednak książka to nie wszystko.

Na jaw wyszło również, że Mark i kilku innych żołnierzy, doradzali przy tworzeniu gry Medal of Honor: Warfighter, ujawniając niezbyt oficjalne informacje na temat szczegółów wyposażenia amerykańskich sił specjalnych.

Nie zmienia to jednak faktu, że Niezwykły dzień jest bardzo interesującą lekturą, a Zwykły Bohater, czyli druga powieść Marka Owena, już wylądowała na półce i czeka grzecznie na swoją kolej.

To było naprawdę dobre.

#13. Niełatwy dzień

#13. Niełatwy dzień

Autor: Mark Owen
5/5
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 343
Przeczytane: 25.05.2016
wtorek
31.05.2016
29
1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dobra książka to zdecydowanie taka, która zainteresuje jeszcze zanim się w nią zagłębię, a potem wszystko w rękach autora, jego języku, narracji, opowiedzeniu historii, elementach zaskoczenia.
A w/w książkę wpisuję na listę 'do przeczytania’.

O tak, o ile na końcu nie ma rozczarowania to oczywiście! Bo zdarzały mi się piękne okładki i koncepcje, które potem się okazywały niestety, słabe ;(

Czytałem już jakiś czas temu i „wchodzi” bardzo dobrze:) Opowieść Owena z tego co pamiętam też zahacza o udaną akcję odbicia kapitana statku, która nawet została zekranizowana „Captain Philips”. Ogólnie to przerażają mnie treningi tych żołnierzy i na jakie niebezpieczeństwa narażona jest ich psychika, ale każdy robi to co lubi:) Ja już wolę wirtualny Battlefield, bo przynajmniej odrodzenie przychodzi po 15 sekundach;)

Tak tak, jest też odbicie kapitana Phillipsa – na film zerkałam, ale nie obejrzałam w zasadzie. Ale i tak to był miły akcent.

Nie aż 15 :D
ale to faktycznie zależy od człowieka, niektórym to podejdzie, niektórzy nie wytrzymają presji. Czasem mnie kusi myśl, że bym chciała w sumie. W liceum mi się po cichu marzyło, żeby iść do wojska. Ale stwierdziłam, że jestem za gruba i za leniwa jeśli o to chodzi, więc pewnie i tak by to nie miało sensu. Ale strzelanie mnie kręci, więc chyba tylko mam coś z głową :D Musi mi Battlefield wystarczyć, a przyznam szczerze, potrafi wytworzyć u mnie ładną adrenalinę.

Jestem ciekawy, czy faktycznie „wszystko” ujawnił co mógł w książce. Sprawa ” nie ma przebacz” zalatuje hipokryzją ze strony rządu. Odbieram to jako takie teorie spiskowe, których nie cierpię.

Raczej nie ujawnił nic nowego, ale trochę zdementował plotek i skupił się na opisaniu tego co faktycznie się działo – układając to w logiczną całość. Przynajmniej są zgodne z oficjalną wersją rządu…

Co odbierasz jako teorie spiskowe?

Chodziło o fragment wpisu, w którym jest napisane, że został pozwany przez rząd za ujawnienie misji – odbieram to tak, jakby miał milczeć na wieki. Rzeczy niedopowiedziane budzą wątpliwości i zaraz mnożą się teorie spiskowe.

Nie za ujawnienie misji – o tym informacje wyciekły już praktycznie od razu – o tym, że Bin Laden został zabity świat został poinformowany kilka godzin po fakcie, chyba nie minęła nawet doba, jak już było wiadomo, że są za to odpowiedzialni Sealsi. Więc misja „po wszystkim” już nie była tajemnicą.

Tu chodzi o sam fakt, że jednak napisał coś, czego nie powinien, że pomagał przy grze, gdzie ujawniał szczegóły uzbrojenia jednostek specjalnych plus to, że książka przed publikacją nie trafiła do „sprawdzenia”, tak jak powinna. Bo sama misja tajna nie była. Tzn, wiadomo, mało kto o niej wiedział „przed”, co całkiem logiczne.

Ja nawet nie wiem co tam było – w sensie, co jest ponad. Dla mnie większość informacji była nowa, ale oni widocznie wiedzieli czego szukać, albo dobrze pamiętali co nie było powiedziane publicznie.

Lubię różne klimaty, a z militarnych ostatnio zaciekawił mnie temat (w sumie nie tak ostatnio, od dawna mnie do niego ciągnęło) II WŚ. Póki co jestem po „Twierdzy szyfrów” – nie licząc tych wielu innych książek w podstawówce i gimnazjum.
Zaciekawiłaś mnie i zachęciłaś do przeczytania bardzo. Czuję, że to będzie coś, co mi się spodoba. Opisy broni? Super, zawsze chciałam się zagłębić w temat, mam okazję zacząć :)

Ja się nigdy nie umiałam wkręcić w Wojny Światowe, ale może BF1 może mnie przekona wreszcie :D

A książka naprawdę ciekawa – myślę, że o tym się nasze dzieci już będą uczyć na historii, więc miło przeczytać relację uczestnika.

Nie umiałam się nigdy wkręcić w Wojny Światowe, ale może wreszcie BF1 mnie zachęci do wsiąknięcia w temat.

Jak przeczytasz to koniecznie daj znać! Opisów samej broni raczej nie ma za dużo, autor chyba myślał, że każdy dociekliwy sobie wygoogla – daje typy lub modele plus modyfikacje ;) więc można sobie łatwo wyobrazić.

Dokładnie o takie „opisy” mi chodziło :) wtedy rzeczywiście mam ten sam obraz w głowie, co autor, a to uwielbiam. Jakby tworzyła się pewna więź, nie? :)

O więzi nic nie wiem, ale przekładam sobie jego zestaw na swój ulubiony setup w grze :D i jest miło.

Mam kompletnie inny biegun zainteresowań, jednak czasem sięgam po coś totalnie innego, żeby wyrównać nieco zwoje mózgowe 😀 Książki oparte na faktach mają miażdżącą przewagę nad wymyślonymi światami przez kołaczące się non-stop po głowie: „To się zdarzyło naprawdę”. Przez to potrafią być niebywale przejmujące, nawet jeśli narracja kuleje ☺

Ujęcie Bin Ladena to jedno z ważniejszych wydarzeń obecnej dekady :D każdy o WTC słyszał, dobrze więc sobie to przeczytać w wiarygodnym wydaniu, bo powstało trochę literatury i filmów na ten temat, ale niektóre rozmijają się mocno z prawdą.

A co do innych to nie wiem, chyba nie czytałam nic na faktach. Wydarzenie musiałoby być naprawdę ciekawe, żebym to przebolała z kulejącą narracją. To się na szczęście bardzo bardzo dobrze czytało :D

P.S. a co czytasz?

Rozstrzał mam spory, lubię staruśkiego Doyle’a, Crichtona, Cusslera.. Raczej lekkie rzeczy i oderwanie od rzeczywistości, a z drugiej strony – pamiętniki obozowe i takiego na przykład „Zwykłego człowieka” od Rusesabagina :)

poza Doylem, nikt mi nic nie mówi :c jakie to gatunki i i czym mniej-więcej?

Pamiętniki obozowe? Brr, wystarczy mi tego ze szkoły – ostatnia klasa to były tylko lektury z obozów…

Crichton to ten od „Parku Jurajskiego” i „Trzynastego Wojownika”. Wymyślił też serial „Ostry dyżur” ;P
W książkach lubi postraszyć czasem :)
A Cussler miał całą serię z gościem, który nazywa się Dirk Pitt i jest kwintesencją bohatera w stylu Indiany Jonnes’a :) Świetne książki przygodowe :) Możliwe, że oglądałaś film „Sahara” – to ekranizacja jednej z jego książek :)

O, no patrz. Ostrego Dyżuru widziałam kilka odcinków :D Parku Jurajskiego nie widziałam, tym bardziej nie czytałam. Ale już mam pogląd!

Sahary też nie widziałam, trochę się przymierzałam, bo lubię jednego z głównych aktorów, ale w końcu nie doszło to nigdy do skutku. I chyba mam znajomego, który czyta dużo Cusslera :D

Którego lubisz, Matthew McConaughey’a? Jeszcze wtedy nie był sławny ;P Czy Zahna, tego świrusa z czupryną? ;)
Film taki sobie, humor to chyba jego najsilniejsza strona :)

To masz już dwóch znajomych, co czytują Cusslera :)

Hahaha, ja też Matthew ledwo znoszę. A Saharę Zahn uratował, bez niego ten film byłby większą porażką, niż jest ;P

Ja się przez gry wkręciłam w militaria :D szybko mi nie przejdzie. Bo w sumie już od liceum mnie ciągnęło i miałam okres taki, że chciałam iść do wojska :D

Jest bardzo ciekawa! Czasem w takiej literaturze zdarzają się mocne przynudzenia, ale tu jest naprawdę fajnie.