Kulturalne podsumowanie 2016

Muzycznie było słabo — to był głównie rok przypominania sobie, jak dobre są moje ulubione zespoły. Zakochałam się w kilku serialach, niekoniecznie z tego roku, nadrobiliśmy trochę filmów, choć nadal Oscarowe nominacje leżą i czekają na swoją kolej. Przeczytałam prawie 40 książek i kilka z nich idealnie trafiło mój gust, w tym „Balsamiarka”, której przypadło miejsce zaraz obok Lumley’a na liście moich ukochanych tworów.

Tak to wygląda w ogóle, a w szczegółach?

Książki

Na pierwszym miejscu jest oczywiście „Balsamiarka”, którą przeczytałam w pierwszym kwartale, czyli 9 miesięcy temu, a już mam ochotę na powtórkę (i za moment to faktycznie nastąpi).

„Niezwykła historia samotnego listonosza” to jedna z bardziej intrygujących pozycji, mocno odstająca od tego co czytam na co dzień, jak i pewnie od tego, co Wy czytacie — powieść, która składa się z prozy mieszanej z haiku. Fabularnie bardzo ciekawe.

Był też „Cel Snajpera”, czyli autobiografia Chrisa Kyle’a, jednego z najlepszych snajperów na świecie. Film mi się strasznie podobał, z książką nie było inaczej. To było też fajne doświadczenie, bo przeplatały się w treści wydarzenia, które znałam już z perspektywy innego SEAL-sa, Marka Owena.

Filmy

Podobało mi się „Holidays” znalezione na Netfliksie, ale więcej Wam opowiem w przygotowywanym wpisie, o ciekawych horrorach w zasobach tego serwisu streamingowego. Nowy „Conjuring” był bardzo dobry, a „Darkness” z Kevinem Baconem totalnie do dupy. „The Boy” i „Hush” były raczej średnie i drugi raz bym tego nie obejrzała. „Las Samobójców” mimo Natalie Dormer był mocno słaby.

Bardzo spodobał mi się „Osobliwy dom Pani Peregrine”, gdzie grał Asa Butterfield, czyli jeden z tych młodych obiecujących aktorów, których uwielbiam oglądać. „Popstar. Never stop never stopping” było dziwne, ale w tej dziwności cholernie mi się spodobało. Dobrze wiem, że ten film nie trafi do każdego i większość wręcz, uzna go za płytką pastiszowatą komedię, ale jest w nim też głębsza warstwa. A Andy Samberg jest genialny.

„10 Cloverfield Lane”, dla mnie bomba. Uniwersum Cloverfield jest jednym z bardziej ciekawych, ze względu na to, że nie ma oczywistych powiązań, a filmy nie są typowymi przedstawicielami gatunku science-fiction, bo motyw obcych jest bardziej w tle niż na głównym planie. Na nowy tytuł z Chrisem O’Dowdem będę czekać jak na szpilkach!

Wśród superbohaterów mamy zabawnego „Deadpoola” i „Civil War”, które jest chyba najgorszym z tych głównych filmów o Avengersach — „Winter Soldier” widzieliśmy dwa lub trzy razy, na „Civil War” nie mam na razie ochoty, mimo tego, że możemy go spokojnie obejrzeć na Netfliksie.

Końcówka roku to dla nas powtórki filmów z Gyllenhaalem i moje sto kilogramów miłości do większości z tych tytułów.

Seriale

„Preacher”. Już w moim top 10. Jest też 3% od Netfliksa (bardzo ciekawe i inne), o którym w pierwszej chwili zapomniałam. I to tyle, jeśli chodzi o dobre seriale z tego roku. „Stranger Things” mi się nie podobało, „Westworld” jest intrygujący, ale słabo zrealizowany i w ogólnym rozrachunku go nie lubię (chociaż i tak oglądam), „Young Pope” mnie jeszcze nie zachwycił.

Z odkryć to zdecydowanie „Darknet”, „Utopia” i „Scrotal Recall”. A jedną z lepszych serii, którą oglądaliśmy w ciągu tego roku jest na pewno „12 małp”.

Muzyka

W polubionych z ostatnich dwunastu miesięcy mam wiele zespołów lub klimatów odkrytych wcześniej. Są piosenki z nowej płyty Glass Animals, stare hity Tears for Fears, Papa Roach czy Kings of Leon. Jest też cudowny Wanderer z najnowszego Fallouta.

Ogólnie to był raczej rok rozkochiwania się na nowo w Glass Animals, A Perfect Circle i latach 80-tych. O miłości do Innerpartysystem nie zapominam i nadal nic się na pierwszym miejscu nie zmieniło. Do ukochanych playlist doszła jazzowa składanka stworzona przez jednego z Twitterowiczów, którą możecie znaleźć na Spotify (klik) i Deezerze, soundtrack z Donnie Darko.

Wśród najczęściej zapętlanych piosenek znajdzie się na pewno Golden Antlers z nowej płyty Szklanych Zwierzątek, Where is my mind w wersji, którą usłuszeliśmy w Mr. Robot, Jack Garret i piosenki odkryte przez Scream. Bardzo przyjemna playlista!


Uff. Ogólnie mimo wszystko, to był mocno filmowo-serialowy rok. Książek przewinęło się sporo, jedne lepsze, jedne gorsze, kilka koszmarków, jak co roku. Książkowo też przerzuciliśmy się w większości na ebooki, z wiadomych względów. Kolekcja filmów rośnie, nawet mimo Netfliksa i Amazon Prime, którego włączymy lada dzień.

Dalej nie umiem porzucić Deezera, ale wrócę do kupowania płyt (pożyczyłam kiedyś siostrze Glass Animals i mi nie oddała jeszcze, Innerpartysystem został w napędzie zamienionego komputera, a gdzie przepadła płyta The Servant to nawet nie mam pojęcia), jak tylko ogarnę sensowną półkę na to — wieża stojąca w kuchni umila gotowanie, a trzy wsadzone płyty już zdążyły mi się lekko znudzić.

Jak wyglądał Wasz 2016? Jakieś tytuły szczególnie zapadły Wam w pamięć? Coś warto polecić albo wręcz przeciwnie?

czwartek
29.12.2016
6
3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Westworld też mnie nie zachwycił. Obejrzałam do końca, ale do miana serialu nr 1 brakuje mu naprawdę dużo. Zresztą GoT też nie dokończyłam – jakoś mnie to nie porywa, choć budżet mają kolosalny, chyba rozsmakowałam się w kameralnych produkcjach :) Co do filmów, to pokochałam Łotra 1, Fantastyczne zwierzęta, Zwierzogród – trochę ich było :D Zwierzogród polecam dla dzieciaków też :D
Co do książek, to u mnie zaskakująco słabo z ilością – więcej komiksów przeczytałam po angielsku niż książek po polsku :D Ale nie zaliczyłam żadnej wtopy, oprócz Dziewczyny w pociągu, która podobała mi się średnio (mam trochę inne wytyczne jeśli chodzi o książki kryminalne :P).

Także, to był obfity kulturalnie rok :D

Zazdr z wtopami, ja przeczytałam „Dziecko Wspomnień” i to było traumatyczne przeżycie, a zbiera niesamowicie dobre recenzje xD ale ja lubię jak warsztat jest dobry, a historia nieoczywista.

Westworld pewnie będę dalej oglądać, bo intryguje, ale to nie jest dobry serial.

Zwierzogród nasze paskudy chyba oglądały. Krzysiek bardziej w bajkach siedzi ;) a ja mogę wtedy sobie usiąść do horroru. Star Warsy jakoś do mnie nie trafiły nigdy – próbowałam, ale nie umiem się wkręcić.

Jakie komiksy czytasz?!

Współczuję tej traumy! Ja na warsztat też zwracam uwagę bardzo, trochę mniej przy młodzieżówkach, gdy chcę przeczytać coś lżejszego, np. :)

Mi się wydaje, że Star Warsy powinno się oglądać za dzieciaka – wtedy działają najmocniej, jak się jest dorosłym to ciężko się wkręcić. Nawet teraz, choć SW kocham całym sercem, jakoś nie wracam ani do nowej ani do starej trylogii, choć nadal kocham. Podobnie pewnie będzie z HP – dorośli niekoniecznie zrozumieją fenomen tych książek/filmów, choć to też zależy :)

A komiksy czytam różne, naprawdę, co mi tylko wpadnie w oko (mam na blogu Przeglądy Komiksowe, gdzie o nich piszę) – od sci-fi, postapo a skończywszy na horrorach. Głównie nowości czytam i próbuję się wdrożyć. Komiksy i visual novel to ostatnio mój mały konik. Za to mniej mang czytam – co jest dosyć ciekawe. Zresztą mniej anime też oglądam. Ostatnio zaczęłam Wolfs Rain i kocham, ale jakoś odłożyłam, sama nie wiem czemu :D Adam za to więcej anime ogląda a mniej seriali :D I się tak mijamy we wszystkim :D haha :D

Rzeczywiście mocno filmowo-serialowy rok :) Moja lista wypada przy Twojej bardzo słabo. I w nawet najmniejszym punkcie się nie pokrywa :D.

Black Mirror, które pamiętam, że lubisz, ale nie podobał Ci się nowy sezon. Mi bardzo. Gra o tron. Próbowałam natomiast obejrzeć wspomnianą Utopię i nie mogłam się do niej przekonać. Deadpool był dla mnie beznadziejny. Polubiłam za to Łotra. Z filmów dla mnie duże wrażenie wywołał Before the flood, choć może nie ze względu na produkcję (czego innego oczekiwać od NG?), a ze względu że wreszcie ktoś wrzucił kupę forsy w ten fundamentalny dla człowieka temat. W temacie książek ten rok był dla mnie zdecydowanie reportażowy. Głównie Springer.