Markdown 101 i moje ulubione aplikacje

Przez wiele lat teksty na bloga pisałam w edytorze WordPressa, bo jest całkiem zgrabny i wygodny. Półtora roku temu wreszcie dograłam do środka własne style, więc już na tym etapie wszystkie słowa widziałam w ukochanym foncie – oczywiście Domine. Jednak przy niestabilnym internecie i pisaniu do Weekly, ten edytor przestał się sprawdzać – nie był niezawodny, a pisanie dłuższych zdań na telefonie w przeglądarce, nie należało (i nadal nie należy) do szczególnie komfortowych, a coraz częściej zdarza mi się pisać w taki właśnie sposób.

Jeśli chodzi o samego Markdowna – właśnie telefon był tym momentem, kiedy przeszkadzał mi edytor wizualny. O ile jeszcze oznaczenie nagłówków to nie był problem, bo wystarczyło ustawić kursor gdziekolwiek i następnie wybrać z listy odpowiedni rozmiar, o tyle budowanie linków czy pogrubienia słów, to już koszmar. Pisanie HTML-a na telefonie to też jakaś porażka.

Markdown

Podstawy Markdowna są proste, do użytkownia potrzebna jest znajomość zaledwie kilku „skrótów”.

# to nagłówek pierwszego stopnia (h1), ## nagłówek drugiego stopnia (h2) i dalej analogicznie, aż do 6.

*wyraz* daje nam kursywę (em), **słowo** to pogrubienie (strong). Zamiennie od * można stosować _ by osiągnąć dokładnie te same efekty. Niektóre aplikacje obsługują oba zapisy, niektóre tylko jeden – osobiście z gwiazdkami spotykałam się częściej.

Listy numerowane i nienumerowane tworzy się przez poprzedanie tekstu cyframi lub - czy *. Przy nienumerowanej liście zazwyczaj dobrze sprawdzić, który format jest włączony.

Żeby zrobić link, tekst zapisujemy w nawiasie kwadratowym, a zaraz po nim w nawiasie okrągłym wklejamy odnośnik. O [tak](http://yzoja.pl). Obrazki wstawia się w bardzo podobny sposób, z ! przed. W nawiasie kwadratowym powinien znaleźć się tekst alternatywny, a w okrągłym adres obrazka, czyli: ![logo](http://yzoja.pl/logo.png).

> rozpoczyna blok z cytatem, pomiędzy ` wstawiamy elementy, które w HTML-u mają być w bloku code. ``` rozpoczyna blok kodu (pre).

--- daje nam linię.


Dla mnie to właśnie są podstawy, chociaż Markdown potrafi o więcej. Ale realnie – kto jeszcze używa tabel? Pełną listę funkcji znajdziecie tutaj.

Markdown w WordPressie

Od jakiegoś czasu w ustawieniach na WordPress.com (zakładka Pisanie) można włączyć obsługę MarkDowna. Dla WordPressa na własnym serwerze trzeba doinstalować Jetpack lub WP-Markdown.
Jeszcze niedawno działało to w edytorze wizualnym tylko na nagłówkach, teraz obsługa jest pełna, wraz z renderowaniem kodu na bieżąco.

W edytorze tekstowym działa to bez zastrzeżeń od dłuższego czasu.

Aplikacje

Do „pisania” ogólnie, programów jest sporo. Są ludzie, którzy piszą w Wordzie, są tacy, którzy w notatniku (zapewne), są zwolennicy Google Docs i jakiś odsetek, który nawet teksty ciągłe pisze w aplikacjach kojarzących się z pisaniem kodu (jak Vim, Emacs czy Sublime Text).

Moje wymagania:

Typora (macOS, Linux, Windows)

Znalazłam aplikacje Typora, nie pamiętam kompletnie jak, ale to już ponad rok aktywnego korzystania, gdzie jest to jedna z dziesięciu aplikacji przypiętych na dolnym pasku mojego Windowsa. Dostępna jest na macOS, Windowsa i Linuksa, w ciągle rozwijanej wersji beta (a przynajmniej taką mam nadzieję, bo od ponad trzech miesięcy nie było żadnej aktualizacji). Dla mnie to idealna aplikajca, bo jest ładna, zgrabna, liczy słowa i obsługuje własne style CSS, bez żadnych technologicznych ograniczeń, czyli mogę nawet korzystać z @font-face.

iA Writer

Jeden z najpopularniejszych programów do pisania na urządzeniach z jabłkiem. Kto chociaż raz próbował pisać dłuższe teksty na tym sprzęcie, pewnie słyszał o iA Writer.

Jakiś czas temu pojawiła się aplikacja na Androida. Za darmo. Pobrałam więc, testowałam i przez jakiś czas to właśnie ona ułatwiała mi pisanie na telefonie. Jednak. Przyszedł taki czas, że powiedziałam dość tym paru kwestiom, które utrudniały mi życie.

Po pierwsze, aplikacja w trybie pisania nie renderuje Markdowna. Dopiero klikając „Podgląd” możemy zobaczyć efekty swojej pracy.

Po drugie, co przy pisaniu dłuższych tekstów wkurzało mnie przeokropnie, ekran wygasza się tak, jak mamy ustawione. Przy pisaniu tekstu na bloga – spoko. Wiem, co piszę, nie robię dłuższych przerw na zastanawianie się nad każdym kolejnym zdaniem, jednak przy pisaniu opowiadań czy powieści, pauzy mi się zdarzają. Więc, po wygaszeniu ekranu, aplikacja ustawia nam kursor na początku tekstu. (Reboot mojej powieści ma teraz 8500 słów, więc to bardzo dużo scrollowania, jeszcze gorzej, jeśli rozpisywałam jakieś wątki w środku i muszę szukać, gdzie byłam).

Po trzecie, był jakiś bug i przy zapisywaniu czasami wywalały się polskie znaki, nie wszystkie, ale jakiś tam mniejszy procent. Nawet jeden znaczek jest (jak dla mnie) niedopuszczalny.

Pożegnaliśmy się po kilku tygodniach i nie mam zamiaru wracać, bo…

Grok Notes

Gdy szukałam aplikacji na Androida przetestowałam wszystko. Dosłownie. Wszystko co wyglądało sensownie, miało ładną ikonkę albo cokolwiek, co sprawiało, że pomyślałam, że a może?.

Grok Notes jest w wersji Alpha (dostępna w Early Access) i już na ten moment oferuje wszystko, czego potrzebuję. Markdowna renderuje na żywo, w widoku podglądu mamy w zasadzie tylko różne fonty. Ma jasną i ciemną wersję, nawet pasek z wybieralnymi szybkimi akcjami, dla tych, którzy zapominają składnię Markdowna (na moje życzenie ten pasek się chowa, jeśli nic nie dodacie do niego). Integruje się z Google Docs (kluczowe w moich poszukiwaniach), w ustawieniach można włączyć niewygaszanie ekranu, gdy otwarty jest tekst (genialne) i pojawił się przycisk z szybkim przesunięciem na dół tekstu, bo domyślnie otwiera się on na starcie.

Po bardzo długiej ciszy, developer aplikacji, Scott Tomaszewski, wypuścił aktualizację, yay! A nawet dwie, więc projekt nie umarł, co bardzo mnie cieszy.

Mój flow

Podstawą mojego pisania jest Google Drive, spinający wszystko do kupy.

Teksty wszystkie zapisuję w formacie .md i wrzucam do folderu ^^ stworki znajdującego się na jednym z pierwszym miejsc na alfabetycznej liście katalogów. Tam porobione są odpowiednie foldery, archiwane Weekly, Angie Fiddle gdzie trzymam swoją powieść (wersja alpha, beta, aktualna gamma, koncepcje, które nie wypaliły i te 13 rozdziałów z oryginału przepisanego z zeszytów naście lat temu), Yzoja gdzie są teksty na bloga, powieść przyjaciela, który się zabił i szkice tekstów o grach.

Synchronizacja małych plików przebiega momentalnie, Typora jest na tyle mądra, że sama odświeża treść, jeśli zsynchronizowana wersja różni się od tej aktualnie otwartej. Jeszcze parę wersji temu wyskakiwało okienko z pytaniem o przeładowanie, teraz robi się się to samo. Genialne, absolutnie genialne!

Szczególnie podczas NaNoWriMo (już wkrótce!), gdy dużo pisałam, miło było rano otworzyć laptopa i zobaczyć aktualną wersję non-stop otwartego pliku, którą skończyłam pisać przed chwilą w łóżku.

To właśnie sprawia, że integracja aplikacji na telefonie z Google Drive jest kluczowa. Wybierając plik mam możliwość wybrania wersji bezpośrednio z dysku Google i nie jestem ograniczona do plików pobranych na telefon. Może się to wydać błahe, ale dla mnie to spore ułatwienie, że nie muszę za każdym razem po skończonej sesji pisania wysyłać pliku specjalnie do chmury.

Realnie, nie wszystkie teksty, które trafiają na bloga, wcześniej składam w Typorze. Może 10% z nich wymaga ode mnie większego zainteresowania. Przy powieści czy opowiadaniach nie wyobrażam sobie już jednak pisania w inny sposób.

Może Markdown nie jest dla każdego, ale to przyjemne, gdy można pisać tekst i formatować go ładnie bez odrywnia rąk od klawiatury i bez zagłębiania się w kod HTML, którego pisanie jest bardziej uciążliwe od pojedynczych znaczków.

niedziela
06.08.2017
31
74

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Lata temu, zwłaszcza na forach, popularny był standard BBCODE. Sam popełniłem kilka takich edytorów i nawet używałem w pierwszych wersja CMS-a. Czy ten standard umarł? Moim zdaniem był o wiele czytelniejszy niż Markdown, chociaż wymagał nieco więcej pisania.

Ja osobiście piszę w Focus Writer, formatowanie całkiem fajnie mi się przenosi do TinyMCE. Ostateczne szlify przed publikacją i tak robię już on-line :)

No Markdown czytelny nie jest, czy logiczny, ale jest prostuw, jak się już zna i wymaga minimalnej ilości znaków, co jest kluczowe. BBCode, jak HTML – na telefonie to koszmar ;D

@andyk77:disqus prawdą jest to, że BBCODE na mobile jest koszmarem ale jako alternatwya wobec HTMLa w tamtych latach sprawdzał się niesamowicie. Natomiast na mobile sprawdza się Markdown pod kątem semantycznego, logicznego pisania – choć na początku jest trudny do opanowania, zwłaszcza gdy są takie rozszerzeina jak github flavou czy jakoś tak :)

Wtedy używam dyktafonu lub notesu. Za stary jestem, zeby się przekonać do mobilnego pisania. Co więcej, nawet klawiatura laptopowa nie do końca mi leży i chociaż kupiłem go głównie do pisania właśnie, to szybciej jednak śmigam na stacjonarce. Większość moich wpisów powstaje więc w notesie a potem podczas przepisywania robię redakcję i ostatni szlif już on-line w CMS-e.

To nawet ja, notesoholik, takie rzeczy na telefonie piszę – nie muszę wychodzić z łóżka i zapalać światła, o łażeniu do kompa, którego zostawiam w innym pokoju, już nawet nie wspominając.

No ja sobie dyktowania nie wyobrażam – nie lubię swojego głosu nagranego, to raz, dwa, że nie umiem gadać do siebie, trzy, że rzadko bywam sama w pokoju, a Krzysiek nie koniecznie musi chcieć tego słuchać.

Ja też nie lubię swojego głosu. Ale przecież nie publikujesz go na fejsie – to tylko głosowa notatka. 2-3 zdania. No chyba, że w nocy przygotowujesz cały kompletny wpis, wtedy tak, lepiej od razu napisać :)

Na 2-3 zdania to w ogóle ogarniam te notatki szybkie z Zenfone’a, co można mieć skrót już na pasku z powiadomieniami :D tam jeszcze zaglądam.

Jesśli chodzi o mój flow, to rzeczywisćie korzystam z markdowna, nawet tam, gdzie nie jest wspierany (np. w evernote, moja baza notatek). No właśnie, żałuję, że nie ma wsparcia dla markdown ale po części rekompesuję to dodatkiem http://markdown-here.com zamieniajacy md na html w internetowych edytorach. korzystam też z webowych rozwiązań choćby Calmy Writer (https://www.calmlywriter.com/online/)

niemniej pozostaje przy evernote z racji synchronizacji i dostępu do notatek, niezależnie od sprzetu czy miejsca pracy.

Weszłam na ten Calmly, wpisałam #Coś i podziękowałam :D nie ma polskich znaków!
Ja z webowych kiedyś używałam Hemingway App, a raczej użyłam kilka razy do tekstów po angielsku – nie wspiera Markdowna, ale robi fajniejsze rzeczy, więc już go kupiłam w desktopowej wersji.
Evernote widzę, że jest bardzo popularny, nawet po tych całych akcjach z drożejącym premium i czytaniem notatek :D Konto kiedyś założyłam, jak trzeba było rzeczy ze Springpada przenosić, ale nigdy się nie nauczyłam korzystać :D

z tą podwyżką to … troche pic na wodę ale .. trzeba wiedzieć, jakie sa oczekiwania.. i powiem Tobie ze wystarczy mi evernote plus z 50zł na rok (via google play)

No ja wiem tylko tyle, że poobcinali pakiet free i prawie zawsze trzeba płacić. Ale wiesz, mój facet kupił Todoist na rok, zaraz potem Office 365 a czy czegoś z tego używa? Hm. OneDrive i koniec xD appki do notatek dalej szuka, jak zwykle. I zgadzam się z tym, że za dobrą aplikację warto zapłacić :D

ja mam chmurę office365 + OD 1TB, gdzie robie backup plików (oraz te, które nie chce sync z lapkiem). to sie przyda :)

Ja mam backup całego życia na Google Drive :D kiedyś płaciłam za te 100 GB, a potem z nowym telem Asusa dostałam te 100 GB na dwa lata :D 19 GB mam aktualnie zajęte.

Świetnie, ja też jestem fanem pisania w markdown i edytorów typu distratction free. Sam korzystam z GhostWriter na Linuxa, ale jestem co raz bliżej przejścia na płatny Write! od writeapp.co, bo ma własna chmurę. Ale chyba wcześniej dam szansę darmowej Typorze i Google Drive. Dzięki, że podsunęłaś ten pomysł :)

Write!
Korzystałam. Kiedyś, dawno, kiedy jeszcze był darmowy, pewnie w wersji beta. Przestałam go używać, bo nie dało się tam pisać dialogów – wszystko przerabiał mi od razu na numerowane listy (w Typorze napisałam sobie CSS, że wypunktowania to myślniki, więc wygląda dobrze).

Ale aplikacja śliczna i teraz się fajnie rozbudowałam – TOC pamiętam, że się sam generował ze struktury, fajna sprawa!
(w Typorze też się da takie bajery robić na szczęście). Spróbuj tego zestawu.

Na telefonie coś masz do pisania?

Łukasz – polecam Typorę. Dzięki Yzoji zaniechałem kupno iAwritter’a lub Ulysses (macOS) i dałem szansę darmowemu programowi. Nie powiem, napisałem już trzy teksty i pisze się rewelacyjnie. Zero rozpraszających funkcji, skróty banalnie proste. Niczego więcej na ten moment (przynajmniej mi) nie potrzeba. :)

Yup, straszliwie zaczął zamulać i wydłużał ładowanie strony o ponad 100% (wiesz, przy 2.5s czekanie kolejnych 5 na Disqusa mi działało na nerwy). Ale chyba te są całkiem niezłe, nie?

A co to za wtyczka? :) Jest spoko, ale zaletą Disqusa była łatwość komentowania. Jesteś zalogowana raz i możesz komentować na setece blogów z tym systemem. No i powiadomienia gdzie możesz od razu odnieść się do czyjegoś komentarza.
Aby przyspieszyć Disqusa stosuję wtyczkę Disqus Conditional Load. U mnie sprawdza się i znacznie przyspiesza disqusa :) Sprawdzałaś ją może u siebie?

Powiadomienia są kluczowe i były powodem dla którego ludzie się właśnie na niego przenieśli.
Aktualnie mam „natywne”, z moim własnym CSS-em, który sprawia, że to ma ręce i nogi. Jetpack powinien ogarniać powiadomienia o komentarzach, ale czy to robi – nawet nie wiem, odkąd wpięłam w to jeszcze Jetpacka, to nikt mi komentarza nie napisał :D

Ale wiesz, dodajmy jeszcze to, że chcą dodawać reklamy (co mnie samej średnio przeszkadza, o ile do szewskiej pasji doprowadza mnie 60 ciasteczek od nich na stronie), bo niestety, mam wpięte u siebie na koncie trochę dużych stron, które przekraczają ich limity -.-’

Niestety to minus, ale miejmy nadzieję, że w raz z rozwojem samej aplikacji, dodadzą wsparcie pisowni dla innych języków. Przepraszam za tak późną odpowiedź, ale miałem problemy z Disqusem. ;/