Na wariackich papierach

Znalazłam w końcu chwilę czasu, więc piszę.

3 grudnia o godzinie 17:21 w Szpitalu Zakonu Bonifratrów w Katowicach na świat przyszła Matylda, ważąc 3300 gram i mierząc 53 centymetry. Aktualnie przebywa jeszcze w szpitalu, w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka, a ja po cesarskim cięciu dostałam wypis ze szpitala już w drugiej dobie. Dnie więc aktualnie mijają nam w większości na transportowaniu się ze szpitala do domu i z domu do szpitala, stąd kompletny brak czasu, nie wspominając już o Amonie czy pracy. Bo, oczywiście, nie było mi dane odpocząć nawet dnia po opuszczeniu szpitala.

Przeprowadzeni już jesteśmy, powoli się aklimatyzujemy w nowym miejscu, domywamy podłogi, rozpakowujemy ostatnie rzeczy, ale jednak nadal jeszcze nie czuję, że to już nasze nowe miejsce, że jesteśmy tu na stałe i to „tu” to jest nasz dom. Wciąż brakuje nam paru poduszek, kilku rzeczy w kuchni jeszcze, a ja nadal nie wiem, gdzie podziewają się niektóre przedmioty, ale to wiadomo, kwestia czasu. Dawno nie mieliśmy takiej przestrzeni! Tyle pokoi, tyle półek! Zupełnie nie mogę się w tym odnaleźć.

Generalnie jak wiadomo, wynajmujący są dość irytujący, zarządca kamienicy sadzi się jak nie wiadomo co, ale poza tym jest to naprawdę fajne miejsce.

 

Wszystko dzieje się teraz bardzo szybko, pamiętam jak była sobota, dziś już noc z wtorku na środę, aż wierzyć mi się nie chce, że minęły już dwa tygodnie od porodu. Transport tramwajem sprzyja czytaniu, więc to też odpowiada za szybsze znikanie czasu. Tylko tydzień do Świąt został, atmosfery u nas nie czuć wcale…

środa
18.12.2013
2
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jedyne, co mi jest dane to pogratulować mamie! Co do przeprowadzki można stwierdzić, iż każda przeprowadzka wiąże się z wielkimi problemami, chociaż niekoniecznie one zawsze się pojawiają? Większe mieszkanie to zbawienie, bo im więcej osób w domu tym potrzeba większego metrażu wzrasta, a co za tym idzie większy wydatek, dlatego ja w pierwszej kolejności zastanowiłbym się czy nie bardziej opłacałoby się kupić własnego mieszkania zamiast wynajmować?

Dzięki :)

Przekalkulowaliśmy i nam wyszło, że nie opłaca nam się kupować tego mieszkania – dopłacamy 200 zł dla Wynajmnujących w tym momencie do czynszu, za kredyt płacilibyśmy jeszcze kolejne 550 zł więcej. Więc planujemy pomieszkać rok – dwa, uzbierać pieniądze, jakiś znaczący kapitał do kredytu i wtedy dopiero je kupić ;)

Trzeba też sprawdzić, czy damy radę wyrobić na opłaty na takim metrażu – 126 m^2, większość pomieszczeń wysoka na 3,5 metra ;) Ale jest bosko, więc miejmy nadzieję, że się uda.