Nie zdążyłam, czyli parę słów o posiadaniu dzieci

Macie już dość tej akcji? Ja też. Mam dość z dwóch powodów. Z jednej strony oczywiście samo beznadziejne hasło i idea za nim płynąca, z drugiej strony, fala ludzi, którzy teraz się obudzili i głośniej twierdzą, że dzieci tak bardzo ograniczają. Jedyne plusy, to te naprawdę śmieszne obrazki, które można spotkać w internecie.

pobrane

Mistrzostwo, prawda?

Mam prawie 24 lata.

Zdążyłam założyć firmę.

Zdążyłam pracować dla znanych ludzi.

Zdążyłam wyjechać za granicę tylko po to, żeby iść na koncert ukochanego zespołu.

Zdążyłam mieć dzieci, nawet dwójkę.

Może i nie zdążyłam zrobić kariery, wybudować domu i nie byłam w Paryżu. Jeszcze. Gdy moje dzieci będą miały 10 czy 12 lat, ja nadal będę młoda, tylko zamiast jak znajome, siedzieć w pieluchach zaraz po trzydziestce, będę mogła spokojnie zostawić dzieci z dziadkami i wyjechać na wyprawę w teren, albo z dziećmi pojechać do Paryża na wakacje – co za problem?

Dzieci w młodym wieku to nie koniec świata

Wiecie o tym, czy nie wiecie? Że dziecko w młodym wieku to nie jest żaden „wyrok”, że nie ma powodów do załamywania rąk czy oskarżania partnera o zbyt ruchliwe plemniki, że rodzice (czy tam już dziadkowie) wcale nie muszą mieć przez to zrujnowanego życia i choć faktycznie, maluch w domu wywraca świat do góry nogami, to jednak tylko od naszego podejścia zależy, w którą stronę będzie to „do góry nogami”.

Przyznaję bez bicia – nie planowaliśmy mieć dzieci tak szybko, ale nie uważam, bym na tym coś straciła…

Korzyści wynikające z dziecka w młodym wieku:

  1. masz spokojnie siłę by wstawać w nocy i żeby je nosić na rękach,
  2. pewnie pamiętasz jeszcze parę kołysanek,
  3. dzieci Ci zapewne nie obrzydły, bo nikt z Twoich znajomych ich nie posiada,
  4. w momencie gdy dzieci podrosną (np. pójdą do podstawówki) będziesz jeszcze w takim wieku, że dostaniesz drugą szansę na wyszalenie się, bo do trzydziestki trochę zostaje, więc to typowy wiek późnych studentek,
  5. podczas gdy znajomi męczą się ze swoimi dziećmi możesz się tylko uśmiechać, bo już dawno masz to za sobą,
  6. dodatkowo dzieci w pewnym sensie normują rytm dnia, życie jest zazwyczaj mimo wszystko bardziej poukładane.

Na nie?

Ja jestem (wiadomo) w komfortowej sytuacji, mam prawie dwadzieścia cztery lata, własną firmę, dzięki której pracujemy oboje z domu, nie musimy więc wynajmować niani bądź posyłać dzieci do żłobka, a do tego zarabiamy tyle, że żadne z nas nie myśli o pójściu na etat – bo fakt, regularny wpływ, ale jednak trzeba wstawać o konkretnej godzinie, wlec się do siedziby firmy, swoje odsiedzieć, by wrócić i paść prosto do łóżka.

Studia, ach, ciężki temat. Ja swoje opuściłam bez większego żalu, zaraz po tym, jak zrobiłam test ciążowy z pozytywnym wynikiem. Nie żałuję tej decyzji, bo dobrze wiem, że tylko dzięki temu, że miałam czas by na spokojnie dorabiać w moim aktualnym zawodzie, mogliśmy sobie pozwolić na trochę niezależności. Wiele kobiet jednak sobie tak łatwo nie odpuści (i gratuluję im), bo później mogłyby pożałować zrezygnowania z nauki i wyrzucać swoje żale na dzieci, poza tym – oczywiście – łatwiej się ustatkować mając jakiś „papierek” potwierdzający umiejętności.

Prawda jest jednak taka, że bardzo wielu młodym rodzicom pomagają ich rodzice – albo mieszkając wspólnie, albo opiekując się nowym członkiem rodziny, i to tak chyba powinno być, bo pewnie wiele osób spędzało tyle samo czasu w dzieciństwie z dziadkami, co z rodzicami, w ten sposób więc tylko powtarzamy wzór. My przez pracę w domu nie zostawiamy dzieci za często u dziadków, raz na miesiąc zostają tam na noc, może nawet rzadziej. Nie przeszkadza mi to.

Demonizowanie dzieci w popkulturze

Zaczęłam pisać ten wpis, zerknęłam na filmweb jak każdego poranka i zobaczyłam informację o nowym filmie

Będzie to opowieść o parze 30-latków, którzy spisują „przedrodzicielską” listę rzeczy do zrobienia. Postanawiają skreślić z niej każdą pozycję, zanim pojawi się dziecko, które uniemożliwi realizację tych planów.

Nie wiem jakie plany dziecko może uniemożliwić, naprawdę. Woodstock, Opener? Dlaczego? Żeby wyjść na Openera wystarczy zostawić męża z dzieckiem na kilka godzin dziennie – da radę. Z Woodstockiem – jest pełno ludzi z małymi dziećmi. Nie polecisz za granicę? A czemu? Jasne, zastanawiam się co zrobić z dziećmi jak będziemy w Kalifornii w teatrze, ale w sumie wiem, że w najgorszym wypadku pójdą tam z nami – moi rodzice zabierali nas ze sobą dosłownie wszędzie i uważam, że moje dzieciństwo było świetne, pełne wyjazdów, wizyt w ciekawych miejscach, mimo, że zawsze tylko w Polsce.

Wiem, czasem muszę odpuścić sobie wizytę w kinie, bo dziadkowie nie mogą zająć się dziećmi, ale są to rzeczy błahe, tak mi się przynajmniej wydaje… Przy rzeczach naprawdę ważnych można po prostu wynająć opiekunkę.

W czym tak dzieci przeszkadzają? Bo mam wrażenie, że ludziom bardziej przeszkadza wizja posiadania dzieci niż faktycznie same dzieci.

Wracając do kampanii

Wiem, że są kobiety, dla których dzieci nie są życiowym celem. Które po prostu ich nie planują i nie chcą. Kobiety sukcesu ale i nie tylko. Nie przeszkadza mi to i jestem w stanie to zrozumieć. Nie widzę sensu wpisywania w rolę kobiety rodzenia dzieci. Nie każdy facet musi być ojcem i nie każda kobieta musi marzyć o potomku. Jeśli tego nie czujesz, to po co? Bo społeczeństwo chce? Bez przesady. Przyrost naturalny może jest aktualnie trochę niski, ale to samo było pokolenie wcześniej, więc to logiczne. Zmuszanie ludzi takimi kretyńskimi akcjami na pewno nie zachęci ludzi. Może 12-miesięczne becikowe będzie dla niektórych dobrym powodem, tylko z drugiej strony – strach się bać, jeśli to jedyny powód, dla którego niektórzy zdecydują się na dzieci…

Niech będzie tak jak jest – niech dzieci ma ten, kto naprawdę chce je mieć. W Domach Dziecka jest już wystarczająca ilość niechcianych młodych ludzi.

czwartek
18.06.2015
26
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dzieci nie mam…nie planuję ich mieć chociaż nie mówię, że „nigdy” bo może kiedyś zmienię zdanie…Pewnie dlatego bardzo podoba mi się Twoje podejście do kwestii posiadania dzieci bo nie zakładasz, że każda kobieta MUSI być matką- przecież tak TRZEBA. ;)

Sama przez wiele lat nie dopuszczałam myśli o dzieciach, dopiero jak poznałam Krzyśka to mi się zmieniło… :P Na część kobiet przyjdzie pora, na część nie przyjdzie, tak to już jest.

Kampania nic nie zmieni. Tyle tylko, że powstają wciąż nowe śmieszne obrazki. My mamy prawie 23 lata i dziecka na razie w planach nie, bo i kandydata nie ma :)

Kandydata czy Kandydatów? ;) no ale fakt, bez tego ani rusz :P

23 to jeszcze mało, sporo czasu przed Wami! Moja siostra jest w tym wieku, wychodzi teraz za mąż, ale dzieci na razie nie planuje ;)

Dziecko w młodym wieku to nie koniec świata, zgadzam się. Ale nie idealizuj tak, bo to ma mało wspólnego z rzeczywistością. W czym przeszkadzają dzirci? W wolności. Nie wyjdziesz kiedy chcesz, jak już to z zegarkiem w ręku, godziny pracy ograniczają godz pracy placówki, w której dziecko przebywa. Ogólnie jesteś przykuta łańcuchem i tyle. Nie widzisz różnicy wyjazd do Paryża samemu, a z dzieckiem. Wyjące dziecko u nogi, które po 1km już musisz nieść wcale nie jest utrudnieniem. W restauracji nie zjesz, bo dziecko ma sto tysięcy problemów na minutę. No wybacz, ale macierzyństwo to nie bajka, a Ty pieprzysz głupoty. Chyba, że uprzednio, przed zostaniem matką siedziałaś w domu i nic ciekawegonie robiłaś, to w sumie różnicy dużej nie dostrzegasz.

Ale skąd ta agresja? jasne, że jak dziecko ma miesiąc czy rok to jestem uwiązana z nimi, a potem mam 27 lat, dzieci w szkole, które mogę zostawić z opiekunką czy znajomymi, mogę też wziąć dzieci spakować i jechać zwiedzać świat. Moi rodzice byli młodzi jak się urodziłam i poza pierwszym rokiem, następne wyjazdy mieliśmy całą paczką. Jak się ma dziecko sensownie wychowane, to naprawdę na dużo można sobie pozwolić, tylko moment później.

Jasne, nie mogę z dnia na dzień rzucić wszystkiego i iść mieszkać w dżungli czy podróżować po świecie przez rok, ale nigdy nie miałam takich planów ani możliwości, bo od razu po studiach poszłam do pracy.

Świetny post, przeczytałam od deski do deski i zrozumiałam Twój punkt widzenia. Sama miałam młodych rodziców i wiem, że to żaden problem, wszystko da się zrobić. Kwestia chęci i dobrego rozplanowania.
Mimo to uważam, że powinni reklamować świadome macierzyństwo, a nie wczesne. Tak jak wspomniałaś- nie każdy musi chcieć mieć potomka, a także nie każdy jest na tyle dojrzały, by go mieć w młodym wieku. Nie zawsze można zostawić go u dziadków- moi rodzice mają jeszcze 40-kilka lat i pracują, a ja mimo wszystko bardzo chciałabym skończyć moje studia. Mój chłopak studiuje 200 km ode mnie- to znów wcale nie ułatwia decyzji o dziecku.
Wracając jednak do meritum sprawy- problem polega także na posiadaniu partnera- nie jest tak łatwo go znaleźć. Wiele moich koleżanek, które są inteligentne i ładne, mają z tym problem. Mają wskoczyć od tak komuś do łóżka by mieć dzidziusia czy co z tym fantem zrobić?
Nie każdy też ma takie szczęście i jest ogarnięty, a pracując za najniższą krajową- ciężko zdecydować się na dziecko.
Bardzo chciałabym mieć dzieci- całą gromadkę. Myślę także o adopcji, ale za kilka lat. Nie dlatego, że nie czuję się dojrzała czy że chciałabym się wyszaleć. Nie. Po prostu chciałabym sama móc utrzymać moje dziecko, mieć dla niego czas i partnera w pobliżu, który mi w tym pomoże.
Gdyby jednak dzidziuś się przytrafił- nie załamałabym się i spróbowałabym to jakoś ogarnąć.
Pozdrawiam cieplutko! :)

O ile na początku memy były zabawne, to teraz jest ich już przesyt. Akcja zachęcająca do posiadania dzieci w kraju, w którym jest ciągły niedobór żłobków i przedszkoli, a wsparcie dla młodych rodziców jest nie za duże, uważam za sporą przesadę.
U mnie kwestia posiadania dzieci jest dość prosta – mieć ich nie będę. W sumie jestem z tego zadowolony, gdyż nie jestem przekonany czy udźwignąłbym zadanie wychowania otwartego na świat młodego człowieka. Natomiast cicho pod nosem kibicuję mojemu bratu i jego dziewczynie. :P Wujkiem z wielką ochotą bym został :D
Będąc nastolatkiem i myśląc o tym, że gdy przyszedłem na świat, to moja mama miała 22 lata był dla mnie absurdalny. Teraz widzę, że nie był to głupi pomysł. Ja i mój brat jesteśmy dorośli, usamodzielniamy się i teraz staramy się być wsparciem dla naszych rodziców. Młode rodzicielstwo jak najbardziej tak dla ogarniętych ludzi, którzy nie będą wypominać dziecku, że jedna wpadka przekreśliła wszystkie życiowe marzenia.

Moim zdaniem kampania okazała się ogromnym sukcesem bo wywołała dyskusję. Jeśli się o czymś rozmawia to już dużo.

Wywołała dyskusję, ale powinna wywołać działanie, a nie falę memów. Rodzicielstwo to nie jest decyzja, którą można podjąć tylko ze względu na kampanię społeczną czy z powodu publicznej dyskusji. To decyzja podejmowana w domowym zaciszu pomiędzy dwoma osobami i nikim więcej. Nikogo do posiadania dzieci to raczej nie nakłoni.

Jak ja się z Tobą zgadzam. Ja urodziłam córkę, gdy miałam 20 lat. Teraz mam 37, Kinia 17. Mam dorosłą córkę i życie przed sobą. Uważam, że to była bardzo dobra decyzja, że zdecydowaliśmy się na dziecko tak wcześnie. Pozdrawiam :-)

Moja mama urodziła mnie jak miała 20 ;) moją siostrę rok później. Miała 30 i mogła robić co chciała, bo dzieci były na tyle duże, że mogły zostać nawet na chwilę same w domu ;) a jej znajome siedziały wtedy w pieluchach. Ja swojej ciąży raczej nie planowałam, ani jednej ani drugiej, ale bardzo się cieszę, że tak wyszło!

No nie żartuj :P ale z drugiej strony, jak jest dwójka to już się potrafią sobą zająć, razem bawić czy coś. Niemniej, no są tacy, nawet więcej niż pełno :D

Brawo! Ja zazdroszczę mojej mamie, że miała mnie tak szybko. U mnie się nie złożyło życiowo, żeby bylo podobnie,jeśli chodzi o wiek. Dlatego mamą zostałam w wieku 30 lat. Ale… rok temu byliśmy z mężem na Openerze (ok, mieszkamy w 3 mieście, ale dziadkowie najbliżsi 130km od nas, a Gałganek skończył właśnie rok), przyjechali do nas znajomi ktorych synek jest zaledwie 2 miesiące starszy, przyjechali też dziadkowie na „nocowankę” i chociaż było to nasze pierwsze wyjście na pół nocy odkąd się urodził Igi to dało radę:) Była to kwestia wyboru, że dopiero wtedy wyszlismy na dłużej, pomimo braku dziadków w zasięgu ręki. Nie mieliśmy takiej potrzeby wcześniej. A na Woodstock jedziemy z Gałgankiem w tym roku:) jedyna zmiana w stosunku do naszego pierwotnego wyjazdu to fakt, że będziemy spać w pokoju, a nie na polu namiotowym, ale.. to już po ostatnim razie stwierdziliśmy, że next time pokój a nie namiot, za wygodni się zrobiliśmy. Czy zrobiłam karierę? fakt, mam stałą pracę (o ile praca może być stała), nie mam domu, tylko mieszkanie na kredyt, czy pojeździłam po świecie? Tak, całkiem sporo jak byłam już w ciąży. I zamierzam nadal jeździć bo Gałganek w niczym mi nie przeszkadza, a wręcz mogę mu szybko zacząć pokazywać mnóstwo fajnych miejsc.

Mieszkanie na kredyt to i tak super sprawa :D Ja nawet tego nie mam – cały czas na wynajmowanym, ale mam dopiero 24, więc i taki kredyt przede mną. Wszystko jest generalnie minimalnie trudniejsze, ale nie niewykonalne, więc takie demonizowanie dzieci, jak to rujnują życie, bardzo mnie denerwuje. Zmieniają życie – tak. Bardzo zmieniają – też fakt. Ale to nie znaczy, że w czymś nas dzieci ograniczają.

Moja mama w tym roku raczej nie pojedzie na Woodstock, ale w przyszłym roku zapewne już tam będą (mój brat ma 9 m-cy). Żyjemy w takich czasach, że dzieci WSZĘDZIE to już normalna sprawa ;)

Ja mamą zostałam w wieku 30 lat. Nie za wcześnie, nie za późno. Dla mnie w sam raz. Dziecko mi niczego nie ogranicza. Nie wyrzekam się siebie, kariery itp. Z dzieckiem mogę wszystko, czasem muszę tylko trochę bardziej pomyśleć, pokombinować. Razem podróżujemy, razem się śmiejemy, razem płaczemy. Nie żałuję żadnej wspólnej chwili. Teraz z perspektywy pewnie zdecydowałabym się na wcześniejsze rodzicielstwo – kwestie mojego zdrowia – sporo problemów autoiminologicznych. Jednak … nie było wcześniej odpowiedniego kandydata na ojca dziecka, a niedługo i dzieci. A z byle kim? Chyba nie o to chodzi. Nie każdy też musi być rodzicem. Jego sprawa. Byle sobie niczego wzajemnie nie narzucać, nie krytykować, nie wytykać, nie wzbudzać poczucia niższości. A kampania? Dla mnie zbędna. Co zmieni? Wg mnie … nic.

Moja mama ma teraz 44 lata i mam brata, który ma 9 m-cy. Jeśli moja mama czuje się na siłach to ja jestem za! Bardzo się cieszę z małego braciszka ;)

Wiadomo, że nie można sobie ustalić: zajdę w ciążę ja będę mieć X lat, bo trzeba do tego znaleźć odpowiedniego faceta (no chyba, że opcja Hardcore i od razu kobieta planuje zostać samotnie wychowującą matką). Najważniejsze, to zdecydować się (bądź nie) bo się to czuje, a nie pod wpływem rodziny, przyjaciół czy społeczeństwa. Bo w życiu chodzi o to, żeby być szczęśliwym.