Pół roku w Irlandii

Dziś o 17 minęło pół roku, odkąd jesteśmy w Irlandii. Sześć miesięcy! Brzmi, szczerze, niewiarygodnie. Czuję się, jakby minęły może dwa? Może niewiele więcej. Ale skoro dawno o Irlandii nic nie pisałam, to wykorzystam okazję.

Irlandia nadal jest piękna. Wiosna zaczęła się wcześnie, już miesiąc temu poranki witały nas śpiewem ptaków i słońcem świecącym ostro na soczyście zieloną trawę. Dwa tygodnie temu zakwitły żonkile, a od trzech dni nie czujemy potrzeby, żeby włączać ogrzewanie – temperatura w nocy to co najmniej osiem stopni, w dzień 12, choć w słońcu jest o wiele cieplej.

Deszcz pada prawie codziennie, czasem przez dłużej niż piętnaście minut. Aktualnie to już na szczęście więcej słońca, bo jeszcze tydzień temu mieliśmy dość tych ciągłych chmur – nie było widać błękitnego nieba przez ponad tydzień. Miejmy jednak nadzieję, że utrzyma się to w takiej przyjemnej formie.

Krzysiek robi za szofera sąsiada, przy okazji ucząc się jeździć drugą stroną ulicy, a Amon już jest zapisany do szkoły. Amon! Moja mała dzidzia! Do szkoły! Jest bardzo podekscytowany, szczególnie, że będzie w jednej klasie z synkiem sąsiadów. Mam nadzieję, że entuzjazm mu nie minie, bo na razie bardzo chce się nauczyć pisać i czytać i być z innymi dziećmi. Będziecie trzymać kciuki, prawda?

Nie pozwiedzaliśmy jeszcze nic, mieszkamy sobie na naszej wsi, bywamy w Kilrush, a na spacery chodzimy w dwa sprawdzone miejsca nad ocean. Krzysiek biega i poznaje ciekawsze miejsca, które potem pokazuje mi na telefonie… albo na Twitterze.

Klientów lokalnych nadal nie mamy, bo nawet nie mamy czasu ich szukać, nowych ludzi też raczej nie poznaliśmy, ale to nic – mamy Sąsiadów i to mi w zupełności wystarcza.

I pomyśleć, że gdyby tak dobrze nam się z nimi nie układało, to za dwa dni bym musiała szukać nowego domu, bo w pierwszej wersji umowę mieliśmy mieć na pół roku. A teraz? Kto wie, może nawet zostaniemy tu na stałe.


Generalnie nie zmieniło się nic. Żyjemy jak żyliśmy po pierwszym miesiącu tutaj. Kolekcja płyt DVD się powiększa i za parę dni wskoczą tam nawet pudełka BD, moje pierwsze! Półki na książki dalej nie mamy, ale przecież i tak czytamy głównie ebooki. Wytłukliśmy większość kubków i misek, przez co wreszcie mogliśmy kupić nowe – nie ma tego złego, co nie? Przemeblowań przeżyliśmy już chyba pięć, a kolejne wizje nadal nam się kreują, więc to na pewno jeszcze nie koniec.

Ogólnie – jest bosko. Powrót do Polski nie wchodzi w grę, chociaż nie powiem, mamy oboje taką ofertę pracy, że gdzieś tam z tyłu głowy to się cały czas odbija. Ale nie. Za dobrze nam tu, za ładnie, a Amon by chyba płakał miesiącami za „ludźmi”, jak nazywa Sąsiadów.


W Polsce będziemy jakoś w wakacje, na przełomie czerwca i lipca, więc jak ktoś chce na piwo, soczek czy coś, to wiecie, mówcie wcześniej! I jak chcecie zobaczyć klify, to zapraszam, bo Irlandia jest cudowna.

niedziela
12.03.2017
18
5

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Kurczę, pisałam Ci to już na fejsie – jak ten czas szybko mija! To już pół roku! Wow! A pamiętam, jakby to było dziś Wasze obawy, szukanie domu, miejsca, przeprowadzkę… :D Nam tutaj też niedługo minie pół roku – masakra. :D

Ah, ta piękna Irlandia! Poproszę o więcej zdjęć! :D

Jestem na tyle ślepa, że już chciałam krzyczeć, że jak to tak, nie mogę skomentować. To zanim napiszę resztę, założę może okulary.
Do rzeczy. Ja też nie mogę w to uwierzyć, że jesteście już tam pół roku. Takie wow wow. :D Ale, niedawno zauważyłam, że czas mija błyskawicznie, przecież dopiero co był Sylwester… Rany. W każdym razie, cieszę cię, że wam tam dobrze :) Ja dopiero będę szukać swojego idealnego miejsca (pewnie w USA ;) ).

Ten wpis spodobał mi się szczególnie, był jak list, który wysyła się do dawno niewidzianego przyjaciela :P WINCYJ TAKICH DAWEJ!
Super się czyta takie coś, prawie jak wspomnienia Robinsona Cruzoe :P
Co do soczku, pomyślimy :P

Ej, zaszczyt ;D z tym soczkiem. Chociaż z Tobą to bym wolała na jakiś z tych obiadów z TT 😍

Serio? o kurczę. poprawię się, będę robić więcej takich!

Zaszczyt to by był z Wami się napić/zjeść :P Co do obiadów to ja chętnie :P
Serio, uwielbiam takie wpisy, taka codzienność przekazana w formie niby pamiętnika, niby to listu.

No to ten tego, koniecznie!

W te pamiętnikowe wpisy chcę brnąć – tęskni mi się za takimi. Dzięki!

Wzmiankę o soczku odbieram jako takie *pyk oczkiem* w moją stronę – NO JASNE, ŻE CHCĘ! :D a i tak jak przed Waszym wyjazdem zapowiadałem – przyjadę tam kiedyś do Was, także liczę, że kawałek podłogi się znajdzie. ;)