Wpis w szkicach siedzi już jakiś dłuższy czas. W zasadzie od momentu, kiedy dostałam od Castelli ich notatnik z serii Ivory, o której napisałam cały obszerny tekst zanim położyłam ręce na jakimkolwiek egzemplarzu. Od kilku dni mam (dzięki waszej pomocy) dla niego zastosowanie, mogę więc napisać recenzję.
Dziś nadszedł ten dzień, gdy dotarł mój wyczekiwany Subscription Box ze Spotlight Stationery. Zamówiony gdzieś w okolicy Świąt, wysłany z UK w piątek, trafił do skrzynki po niecałym tygodniu. Przy otwieraniu drżały mi ręce – nawet nie wiecie, jak ciężko było uniknąć spoilerów na Twitterze! Do rzeczy jednak.
Gdzieś, jak zwykle na Twitterze, przewinęło mi się zdjęcie i odnośnik do artykułu o notatnikach z pięknymi okładkami. Nie mogłam nie kliknąć. Ostatecznie – przepadłam. I chcę, żebyście przepadli razem ze mną.
Gdy pisałam o Pudełkach Subskrypcyjnych dla maniaków notesów, Spotlight Stationery było cały czas w fazie przygotowań. Teraz wiemy już troszkę więcej, a za kilka dni będzie wysyłka pierwszego boxa.
Nie, nie film. To już chyba klasyka, a ja go dalej nie widziałam i jakoś mi się nie spieszy. Pamiętnik. Czyli taki zeszyt przepełniony emocjami, wypełniony tekstem i datami, czasem zwierający pamiątki, cytaty czy rysunki. Najbardziej osobisty notatnik, jaki znajduje się w okolicy Twojego biurka. Prowadzę pamiętnik odkąd pamiętam i nie mam zamiaru przestać.
Jakiś czas temu w odległych krańcach internetu zaczęły pojawiać się subskrypcje tematyczne (znając życie po raz pierwszy w Chinach, bo pamiętam parę lat temu już Kawaii Boxy), które polegają na tym, że płaci się co miesiąc określoną kwotę i jakiś czas później regularnie przychodzą paczki.