To już grudzień! Miesiąc spotkań rodzinnych, kojarzący się ze śniegiem, kocem, dobrą książką i kubkiem herbaty lub kawy z dodatkiem goździków i cynamonu. Nie każdy praktykuje, ale każdemu się takie rzeczy z okresem świątecznym właśnie kojarzą.
Ponad rok temu w mojej głowie zaczął kreować się pomysł na opowiadanie. Trochę oparte na faktach, trochę zmyślone. Tytuł roboczy to wiosna, ale pewnie ulegnie jeszcze zmianie. Chcecie wiedzieć o czym to jest? Odpowiedź jest prosta, o szarościach.
Zdarzają się Wam takie dni, kiedy macie ochotę zakopać się wśród staroci? Pamiątek, rzeczy, które były dla Was ważne X temu, a teraz tylko leżą i się kurzą? Mnie tak naszło właśnie ostatnio. Odkopałam swój stary i sponiewierany zeszyt, którego zapełnianie zaczęłam w 2006 roku.
Mojego kalendarza mogę używać już od zeszłego tygodnia i w końcu naprawdę jestem z niego zadowolona, chcę go prowadzić, chcę wszystko notować i zaznaczać, nawet takie pierdoły jak co leci za tydzień w telewizji (biorąc pod uwagę, że korzystamy tylko z kanału Cbeebies to nie jest to aż tak bzdurne), czy kiedy mój wpis leci […]...
Cały czas myślę – gdzie powinien iść ten blog? O czym chcę tu pisać, na czym się skupić? Mam ostatnio ochotę wrócić do rysowania, tak na poważnie. Do pisania też, do długopisów, ołówków i zeszytów. Chcę wrzucać tu wpisy pisane ręcznie, chcę wrzucać rysunki, chcę skupić się na fizycznym pisaniu, poza stukaniem w klawiaturę.
Wpadłam na ten pomysł już dawno temu, ale, że blog był martwy, to nie było okazji wcielić tego w życie.
Gdzie widzisz siebie za 10 lat?
Jestem całkiem młoda, za twa tygodnie moje dwudzieste trzecie urodziny, ale w sumie często się zastanawiam nad tym jak ma wyglądać moja przyszłość...