Coraz bardziej jestem zdeterminowana, żeby zacząć pisać jakieś opowiadanie. Zarys mam lekki w głowie, pewnie nie jeden. Główną moją rozterką na samym starcie jest to, czy pisać normalnie w zeszycie, moim ukochanym czarnym długopisem, gdzie ponumerowanych kartek nie będę mogła wyrywać ani specjalnie kreślić – bo jak to potem wygląda.
Starości część kolejna, czyli twór napisany kiedyś pięć minut przed lekcją polskiego, jako praca domowa, gdzie trzeba było właśnie napisać alegorię jakiegoś uczucia. To był chyba jedyny przypadek, że dostałam 5 i dopisek „ciekawe…”, bez żadnych uwag i nawet to musiałam czytać na całą klasę.
Jako, że aktualnie czasy nie wspierają odręcznego pisania, szczególnie po zakończeniu liceum, czas się „rozruszać”. Mój plan – pisać listy, jednego chętnego na listy już mam, ale w sumie im więcej ludzi, tym lepiej – co by nawyk pisania nie zanikł.
Były takie noce, kiedyś dawno temu, gdy godzinę dziennie co najmniej pisałam, tę moją powieść.