Ważne decyzje

Raz na jakiś czas trzeba podjąć ważne decyzje, może trochę drastyczne, może trochę odmienne od pierwotnej wizji, ale w sumie koniecznie. Nadszedł właśnie ten moment i choć trochę mam tremę, to myślę, że to właśnie to, czego mi potrzeba.

Od miesięcy o tym myślę poważniej, od kilkunastu (już!) lat mi się marzy. Koncepcje zmieniały się nie raz nie dwa. Podejść też było już sporo. O czym mówię? O pisaniu. Nie bloga, ale opowiadania czy powieści. Ostatnio coraz więcej ludzi zapowiada, że pisze powieść/biografię/poradnik czy coś w tym guście, prawda? Wielu blogerów ma gdzieś opublikowane opowiadania, lepsze bądź gorsze…

Zaczęłam pisać powieść jak miałam 14 lat. Był chyba 6. marca gdy napisałam pierwsze zdanie, by skończyć równe trzy lata później. Całość zajęła trzy zeszyty, o czym przeczytać możecie tutaj <odgrzebywanie staroci>, nie będę przecież się powtarzać.

Moja ważna decyzja: zrobię to. Przepiszę te historię na nowo, bo jest dobra. Muszę dodać początek, pozmieniać parę elementów w środku, ale ogólny zarys i finał zostaną tak jak były, chociaż obleczone w trochę ładniejsze zdania.

Nad początkiem myślałam już jakiś czas temu, bo kto kiedyś zaczął pisać, ten wie, że najtrudniej jest zacząć, napisać pierwsze zdanie, pierwszy akapit i pierwszy rozdział. Niektórzy zaczynają pisać historię od drugiego rozdziału, od tego punktu dalej. Tak zrobiłam ja, wtedy, prawie pół życia temu.

Koncepcja. Nie porzucę ręcznego pisania, tych chwil sam na sam z notatnikiem i długopisem. Chcę jednak dzielić się tym z Wami, z tymi paroma osobami, które będą chętne czytać to na bieżąco i wyrażać opinie, koniecznie szczerze, bez owijania w bawełnę, szczególnie, gdy coś jest po prostu złe czy słabe. Po ukończonym rozdziale w zeszycie, będę więc siadać i przepisywać wszystko do jakiegoś dokumentu, pewnie na Google Docs.

To powinno załatwić sprawę, prawda?

Zanim jednak padnie pytanie, kto chciałby być częścią ekipy czytającej, wypadałoby powiedzieć Wam parę słów o tym, czego się tam możecie spodziewać.

Bohaterowie tego dramatu to dwójka czternastolatków. Zakochanych w sobie, oczywiście. I choć momentami jest to aktualnie mdląca opowieść, to nie jest jednak totalnie sielankowa, różowa i dziecinna. Nie jest to jednak kryminał ani thriller, raczej obyczaj.

W gimnazjum to robiło furorę. Ja nadal wracając do tej historii mam ciarki na plecach i łzy w oczach przy niektórych sytuacjach i chciałabym, żeby każdy, kto to przeczyta czuł podobnie. Chociaż kompletnie nie wiem, jak przyjmie to starsza widownia.

Teraz to już nie jest takie spektakularne jak było kiedyś, gdy pisałam o uczuciach, których nie znałam… Oryginał, jak już wiecie, niestety przepadł, więc to jedyne co mogę zrobić.

To kto się pisze?

niedziela
24.01.2016
20
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O widzisz :D tak kompletnie dla młodzieży nie będzie, no ale też nie twierdzę, że chcę to skierować do starszej widowni. Młodzi dorośli? Chyba tak się nazywa ten mój target ;) Dzięki!

Ja!!! ostatnio odgrzebałam moją pierwszą powieść napisaną w wieku 14 lat a nosiła ona tytuł „Monicca-córka kapitana Johna” :-D I powiem Ci…., i uśmiałam się, i wzruszyłam i wróciłam do tej siebie w wieku 14 lat.
Napisałam kolejną, wysłałam do wydawnictwa i czekam :)
Kocham pisać i również marzę o tym, by to robić na większą skalę i by moje książki zmieniały czyjeś wieczory :)

Moja chyba w sumie nigdy nie miała tytułu. Nadal go nie ma ;)
Dzięki! Zaraz skonstruuję listę chętnych, bo niedługo wskoczy już parę pierwszych stron.

Łoo, powodzenia! O czym pisałaś?

Na pewno warto coś z tym zrobić, parę lat podrosłaś i teraz widzisz, czy ma to potencjał. W każdym razie powodzenia, też mi się kiedyś marzyło pisanie, ale niewiele napisałam ;)

Mi chodzi po głowie napisanie książki, ale nie mogę się za nią zabrać – brak koncepcji, czasu i chęci. Jeśli zaczniesz pisać, to chętnie przeczytam i ocenie.

Może być ciekawie, chociaż to dosyć ryzykowne. Ludzie się zmieniają i to, co kiedyś było cool, teraz może być zbyt infantylne (chyba, że kierujesz to do tej samej grupy wiekowej co kiedyś, czyli 14-latków). Wiem to z własnego doświadczenia. Nam to się może wydawać świetne, bo wciąż jesteśmy mocno związani emocjonalnie z naszym dziełem.

Nie chcę Ci podcinać skrzydeł, bo sam piszę i wiem, jakie to trudne a jednocześnie satysfakcjonujące zajęcie. Ale zanim napiszesz jeden akapit, zastanów się, czy warto przepisywać czy może lepiej zachować jakieś wątki i napisać od nowa.

A najlepiej zrób to co ja z Millionem – utwórz bloga, wydaje mi się to lepsze niż GDocs, no chyba, że nie chcesz się na początku za bardzo chwalić :)

To raczej ma nie być historia dla dojrzałych kobiet, ani to nie ma być romansidło. Fabularnie wydaje mi się, że ludzie 20-30 też by czytali to z przyjemnością.

Chcę więc zostawić historię, nie całą, trochę zmienię, ale najważniejsze punkty zostaną. Teraz piszę lepiej, w sensie konstrukcji zdań itp, więc to jest to, co muszę poprawić. Wiem, że warto. Historia nie straciła na aktualności. Długo myślałam nad wskrzeszeniem jej, więc… to musi być to.

Co do wrzucania tego na bloga – sama nie wiem. Kiedyś miałam taką koncepcję i tak zrobię z opowiadaniami, ale to jest chyba zbyt prywatne, przynajmniej na tym etapie, żebym chciała to puszczać publicznie w eter zanim będzie ukończone albo chociaż po pierwszej fazie poprawek i sugestii.

Tu nawet nie chodzi o konstrukcję zdań tylko przekazywane emocje. Jako dzieci, kręciło nas coś innego. Czasami jak czytam moje dawne teksty (zwłaszcza erotyczne), to sam przed sobą czuję zażenowanie. A kiedyś wszyscy kumple się tym podniecali. Dlatego ważny jest target. Powieść młodzieżowa, nawet najbardziej aktualna inaczej będzie czytana przez młodych, inaczej przez starszych. Ja wiem, że już nigdy nie sięgnę po książki, którymi kiedyś się zaczytywałem, po prostu mnie już nie kręcą :)

Sam mam notesik z pomysłami do napisania. Nawet niedawno go przeglądałem. Połowę pomysłów wykreśliłem i zastanawiałem się, jak w ogóle na coś takiego kiedyś wpadłem :)

Za to chętnie przeczytałbym coś w rodzaju Harry Pottera ale dla dorosłych. Tzw. fantastyka bliskiego zasięgu. Realny świat, realni dorośli ludzie, realne problemy a gdzieś tuż obok trochę magii, różdżki, peron 9 i 3/4. King, Koontz, Masterton – tym się zaczytywałem w szkole. Ale nigdy nie trafiłem na coś tak klasycznego jak HP. Jakbyś miała na oku coś w tym klimacie, chętnie bym się bliżej przyjrzał.

Ja kiedyś prowadziłem stronę z opowiadaniami (nawet można było je komentować) i to w czasach, kiedy nie było blogów a serwisy społecznościowe raczkowały. Potem sobie odpuściłem. Ale pomyśl o tym, kiedy pierwsze recenzje będą zachęcające. To może być fajne doświadczenie.

Cała ta moja powieść wynikła z opowiadania pisanego na blogu, 10 lat temu., feedback był fajny, nawet od paru osób +20, co wtedy sprawiało mi ogromną radość. Więc jakoś się nie boję chyba. To bym chciała wydać chociaż w ebooku, dlatego nie chcę publikować, ale opowiadania chętnie bym wrzucała na bloga. Wattpad wydawał mi się na początku fajną opcją, ale jednak nie :P nie ten target.

Podziwiam Cię, że w tak młodym wieku stworzyłaś coś, na co teraz patrzysz jak na dzieło do pokazania światu. Życzę powodzenia i chętnie będę czytać :)