Idę kupować pióro

Takie jest moje postanowienie na marzec: w nagrodę za całą intensywną pracę, kupię sobie pióro. Nie jakieś z górnej półki, ale też nie z najniższej. Planuję wydać około stu złotych, co chyba jest wystarczającą kwotą, by móc przypomnieć sobie przyjemność wynikającą z pisania atramentem ze szklanego słoiczka. Podobają mi się ostatnie takie z przeźroczystą obudową, jak będzie wyglądała konfrontacja ze stanem sklepu papierniczego – nie wiem, ale z ogromną przyjemnością przeglądałam internet w poszukiwaniu cudeniek z tej półki cenowej. I jest sporo perełek.

Lamy Nexx M – 85 zł

49866

 

Nie jest przeźroczyste, ale jest fajnie proste, ma kolorową skuwkę. Kolor nie jest przytłaczający.

Lamy Vista / Safari – 80 zł

4400

Wygląda genialnie, tak „inaczej”. Występuje w kilku różnych grubościach, cały czas nie wiem jaki rozmiar wybrać – dobrze pisało mi się cieniuteńką Maicą, ale moja miłość do grubych końcówek jest wielka.

4378

 

Wyglądają pięknie, chociaż możliwe, że nie zwróciłabym na nie uwagi, gdyby nie pojawiły mi się na Twitterze w kolumnie Activity te zdjęcia:

Wyglądają przepięknie, prawda? Znacznie lepiej niż na zdjęciach sklepowych.

Parker Vector – 42 zł

9000017244__67956_zoom

 

Eleganckie i drobne, występujące w kilku kolorach, proste, ale nie nudne. Bardzo mi się podoba.

Parker IM – 86 zł

500_500_productGfx_d63f789c2768bfbfb1d6d43b6f04731f

 

Eleganckie, takie „dorosłe”, ze zdobioną stalówką i ciekawą fakturą obudowy, ze standardową parkerową strzałeczką.

Sheaffer VFM – 49 zł

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Kolorowe, to przede wszystkim, zaokrąglone, jak niewiele tutaj, o nieregularnym kształcie i ciekawym zdobieniu.

Pilot Petit1

Maleństwa z głównego zdjęcia, kolor atramentu zgodny z kolorem obudowy – wyglądają przesłodko, są też niestety malutkie i niedostępne w Polsce.

Tak wyglądają pióra, które mi się podobają. Przez pół życia miałam pióro Wenfen YF211, wygrane w konkursie Oxfordu w czwartej klasie podstawówki i służyło mi dzielnie przez kolejne ponad dziesięć lat! Chyba rok temu Amon je wziął i ułamał kawałek stalówki. Zdarza się, pokrzyczałam, potem mi przeszło.

Czyli już prawie wybrałam pióro…

Planowałam kupić je w stacjonarnym sklepie, mam kilka sklepów papierniczych w okolicy liczyłam więc, że uda mi się znaleźć któreś z powyższych piór w zbliżonej cenie jak w sklepie internetowym. Okazało się jednak, że wszędzie dostępne są tylko Parkery i to w cenie dwu lub trzykrotnie większej niż w Internecie, w dodatku oczywiście było znacznie mniej kolorów do wyboru. Kupując coś chcę być pewna w stu procentach, że mi się to podoba, a nie biorę „bo jest”. W dodatku usłyszałam, że nie da się kupić pióra do stu złotych (no chyba, że takie za 17,50 zł z pogardliwym spojrzeniem gratis), a dobre pióra to tylko Parker robi. Nie mogłam się opanować i uświadomiłam panią, że nie tylko Parker robi dobre pióra, bo są takie firmy jak Pilot czy Lamy, no ale, co można zrobić z klapkami na oczach? Skoro jest wszędzie, to znaczy, że najlepsze, nie?

Ze względu na powyższe „ekscesy” jestem zmuszona kupić pióro przez internet – nie podoba mi się ten pomysł, bo to jednak rzecz, którą lepiej dotknąć, ale co zrobić? Dowiedziałam się, że do Lamy jest problem z nabojami, ale, że jestem fanką słoików z atramentem, to kupię sobie pompkę (no dobra, tłoczek) i po kłopocie, prawda? Bo najbardziej się skłaniam ku Lamy właśnie, ale który kolor/model? Nie mam pojęcia jeszcze.

czwartek
12.03.2015
15
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mam dwie lamy i polecam, super pióro, fajna jest wersja Lamy nexx M, idealna do plecaka, torebki i taka minimalistyczna ..

W dalszym ciągu mam tylko Sheaffera – jest niezły. Chociaż ostatnio ma jakiś życiowy problem i gdzieś chyba przecieka, bo mam pobrudzone palce strasznie.

Na razie zapaliłam się na przeźroczystą Vistę, ale limitowane też są piękne. Ten pomarańcz albo seledyn! Może sobie kupię na urodziny ;) na razie mam trzy pióra, z czego dwa to byle-jakie badziewia, ale dopóki piszą, to nie będę na nie aż tak narzekać.

M używasz? Ja się zastanawiam nad rozmiarem końcówki, bo w sumie w długopisach olejowych lubię od 1.4 w górę, a z żelowych to 0.4 – 0.7. I sama nie wiem. A stacjonarnie u mnie nigdzie Lamy nie mają, żebym mogła przetestować.

Parker i Sheaffer to budżetowe produkty, chociaż mają ze średniej półki. Przy intesywnym użytkowaniu trzeba będzie kupować nowe, ale nie sądzę, by częściej niż co rok. Parker ma fajną gwarancję (tylko trzeba ją zachować wraz z paragonem).
Pilot, szczerze nie wiedziałem, że robią też pióra.
Lamy na oczy nie widziałem. Podoba mi się ten Safari.
IMO najlepszy będzie produkt Watermana (mają solidne produkty w okolicach 100 zł). Ale niezależnie od Twojego wyboru lepiej zważyć w dłoni samemu czy będzie pióro leżało.
Drugą kwestią jest rodzaj atramentu. Masz coś na oku?

Kupiłam w końcu tego Sheaffera, bordowego czy jakoś tak i sprawuje się bardzo fajnie. Za często go nie używam, ale nie mam na co narzekać.
Co do atramentu – kompletnie się na tym nie znam, ma być czarny. Ten Sheaffer ma minus taki, że jest tylko na naboje, więc póki co korzystam z tego czarnego co był w pudełku. Parkery Vectory na żywo mi się w ogóle nie spodobały, lekkie, plastikowe i paskudnie wykończone. Sheaffer fajnie waży.

Uwielbiam pisać piórem. Sam korzystam, z ogromną nostalgią zresztą, z Vectora (+ błękitnego, a nie granatowego jak zwierzę, tuszu ; ). Ale marzy mi się od dłuższego czasu kolejne pióro, abym mógł je napełnić ciemnozielonym atramentem i jeszcze jedno – z czarnym. Twój wpis zadziałał motywująco, wiem za czym się rozejrzeć. Parker IM wygląda świetnie, mam nadzieję że jest też w innych kolorkach :)

Zielony ♥ ja zacznę od czarnego, bo od zawsze pisałam czarnym atramentem i czarnymi długopisami, ale błękitny brzmi świetnie też.

Co do IMów, to taki szczotkowany jest chyba tylko w tym kolorze jak patrzyłam, inne są już „gładkie” :(

Parkery, przynajmniej te, które znam (Vectory właśnie), piszą strasznie grubo. Moim zdaniem może być grubiej niż lubisz (ja też lubię grubo, ale to była przesada). Poza tym te stalówki są… jakieś śliskie – za bardzo „jeżdżą” po papierze. Lubię „czuć” tarcie.

Lamy vista wygląda fajnie, ale nie podoba mi się ta kanciasta stalówka. Lubię dokładnie takie, jaka jest w Sheafferze. I tu jest zaskoczenie, bo zawsze mi się wydawało, że ceny tych zaczynają się od 100 a tu podajesz 49. Ciekaw jestem, jakość nie jest taka, jak cena właśnie, bo chętnie bym spróbował. Co prawda kiedyś dostałem (drogiego) Watermana, ale mam słabość do piór i tego „pierwszego” pisania (rozdziewiczania???).

Piloty to raczej długopisy, chyba bym nie zaufał ich piórom, ale może to tylko moje uprzedzenia. Ja bym jeszcze rozejrzał się za Pelikanami. Klasa podobna do Parkerów, ale piszą cieniej i… jakoś tak ładniej wyglądają :)

W sumie na dobrą sprawę to i taniego Watermana (około 150) można kupić a to na pewno klasa sama w sobie.

W tych moich długopisach końcówka jest 1,4 – 1,6, więc porównując z niektórymi piórami co dochodzą nawet do 0,3 to może by nie było mi tak źle z tym Vectorem (w sklepie stacjonarnym 89… a za IM 169). Spróbowałabym z czymś z tego sklepu, nawet jak się natnę, to nie będzie wielkiego bólu. Z Lamy jest problem z nabojami, a w tym sklepie tłoczka nie ma na stanie, więc chyba się na chwilę jeszcze wstrzymam, chociaż Nexx wygląda pięknie.

Piloty, no oni się mocno lansują piórami, długopisy są świetne, bo mam w sumie przedstawicieli trzech serii i nie mam powodów do narzekania (no może tylko tyle, że Maica (0,4) dziurawi mi kartki w szajskich zeszytach i pisanie to tragedia). Tylko te serie do stówki, to albo dziecięce, albo te „zwierzęce”, które mi się nie podobają :(

Akurat tłoczek to najmniejszy problem – ja zawsze nabijam strzykawką :)

Za pilotami w ogóle nie przepadam. Piórom nie ufam, długopisy jak dla mnie, piszę za cienko. No i, jak piszesz, dziecięce.

Ja bym chętnie uderzył w Sheaffera i pewnie niedługo się skuszę, bo kasa jest a dawno nie robiłem sobie prezentu :)

Ale co nabijasz? Naboje? Ja jestem przyzwyczajona do pompek, więc to akurat nie problem.

Maica jest cieniutka, ale bardzo mi się podoba, te Pop’lole, słodkie, kolorowe, a BPSy są cudownie grube, najgrubsze jakie spotkałam (wcześniej przez bardzo długo miałam tego Pepermate’a 1,4). Ale większość oferty jest skierowana raczej niestety do szkół ewentualnie kobiet (G2 Victoria, G-TEC-C Maica ze Swarovskim)…

Ja chyba sprawdzę Vectora na początek, no albo Lamy :) mieli w jednym sklepie mieć dostawę Parkerów, to zerknę, bo chciałabym inny kolor niż srebrny, jak mi zarzuci koło stówki to też podziękuję, bo w sumie wolę sobie kupić przez internet, dłużej poczekam, ale nie pali mi się ;D

Tak, nabijam naboje. Mam gdzie takie z kręconym tłoczkiem ale nie używam. Strzykawką jest IMO szybciej i nie brudzę stalówki :)

Lamy faktycznie wyglądają fajnie, ale ja mam odchyły na punkcie stalówki – musi mieć kształt jak ten Sheaffer na Twoim zdjęciu. Wiem, głupie, ale cóż :)

Parkery powyżej (oprócz stalówek) podobają mi się oba. Byle nie były metalowe. Ten piaskowany metal strasznie dziwnie mi nie podchodzi. A jeszcze jak skrobnę przypadkiem paznokciem, to jak po tablicy – pamiętasz ten koszmar ze szkoły?

PS. Właśnie się zorientowałem, że jednym z piór, którymi obecnie piszę, jest właśnie Parker Frontier. Kupiłem go dawno w jakimś sklepie za 60zł, więc w necie może być tańszy. Stalówka złota (no, żółta, hehe) o idealnym dla mnie kształcie, obudowa z jakiejś masy (plastik to nie jest, ale na pewno sztuczne), skuwka metalowa. Bardzo leciutki i pisze idealną dla mnie grubością. Ta czarna część, którą się trzyma, kiedyś była pokryta jakąś gumowaną warstwą, ale w ciągu 2 lat się częściowo wytarła, resztę zdarłem kawałkiem linijki i mam goły plastik. Głupio przyznać, ale lepiej mi się tym pisze niż Watermanem za 8 stów :)

Złoty to kompletnie nie mój kolor :) ale wygląda uroczo. Ja w sumie nie mam preferencji do stalówki, w poprzednim piórze miałam taką jak tu pokazujesz, ale pamiętam też pióra z wczesnych klas podstawówki, które były jak Vectory i w sumie miło wspominam.

Ale przyznam, że nie trafiłam na tego Frontiera nigdzie, ani w necie, ani w sklepie. No nic, mam jeszcze moment, żeby podjąć decyzję.

Przejrzałam przy okazji tego bloga, ale nie umiem znaleźć żadnych przydatnych informacji niestety o dobieraniu piór, szkoda.

Kupiłam w końcu Sheaffera, tego co na zdjęciu, tylko w bordowej obudowie. Jest fajny, dobrze leży, stalówka F, więc cienko pisze (co dla mnie ani plus ani minus). Zapłaciłam w stacjonarnym sklepie 75 zł. I jedyny minus w tym piórze to fakt, że jest tylko na naboje, te standardowe, nie ma do niego tłoczków ani pompek. Nie wygląda tak badziewnie plastikowo jak Parker Vector (bo tam ten plastik mnie serio odrzucił, przypominając Zenity z lat ’80, które mocno nie są w moim guście).