Artur Chojnacki — „Błysk” (Recenzja książki)

„Błysk” to chyba pierwsza książka, która lata mi po Twitterze dłużej niż kilka dni. W moim bąbelku przeczytali lub planowali przeczytać ją chyba wszyscy. Czy czegoś więcej było mi trzeba, żeby zerknąć o co ten cały szum? Nie. Szczególnie, że książka ta dostępna jest w katalogu Legimi.

Tę książkę i ponad 70 000 innych, znajdziecie w katalogu Legimi. Korzystając z mojego linku będziecie mogli skorzystać z 30-dniowego okresu próbnego, zamiast typowego 7-dniowego.

Fabuła

Jurek Miller jest policjantem Wydziału Kryminalnego, który aktualnie zajmuje się beznadziejną sprawą dziwnego włamania. Szukając wyjaśnienia dochodzi do fascynującego wniosku — to był ktoś z supermocami!

Włamanie szybko spada na drugi plan, czy nawet trzeci, ustępując miejsca tajemniczym gościom z ABW, jeszcze dziwniejszym podpaleniom oraz porachunkom w środowisku handlarzy narkotyków. Wszystko to okraszone zagmatwanym życiem prywatnym zarówno Jurka, jak i tytułowego Błyska i oczywiście mocami.

Bohaterowie

Jurek Miller to policjant, zakładam, że lekko po trzydziestce. Ma żonę i malutkie dziecko, kocha komiksy i w domu ma „man cave” pełen figurek i kolekcji związanych z superbohaterami.

Błysk to dzieciak z domu dziecka, nastolatek, który odkrył, że ma moc i postanowił pomagać ludziom. Podobnie jak Jurek uwielbia komiksy (i na szczęście, tak jak Jurek, woli Marvela od DC).

Poza nimi mamy już postacie drugo i trzecioplanowe, wśród których zobaczymy kolegę z pracy Andrzeja, przyjaciela Roberta, dość ważnego dzieciaka, który mieszka z Błyskiem w sierocińcu, wspominanych już agentów ABW i… za długo by wymieniać. Postaci jest sporo, ich imiona szybko wylatują z pamięci, ale podczas czytania książki raczej wiadomo, kto jest kim. To plus.

Sama kreacja bohaterów… nie wiem. Mam wrażenie, że wszyscy są mocno przerysowani i powierzchowni. Ciężko się z nimi utożsamiać, szczególnie, że ich życiowe decyzje często zostawiają dużo do życzenia. Mnóstwo relacji w Błysku nie ma dla mnie sensu. Relacje Jurka z Andrzejem, motyw Kaśki, te wszystkie tajemnice, które dobry mąż trzyma przed ukochaną żoną. Motyw Patryka… cholera.

Spoilery i zgrzyty

Jeśli nie macie nic przeciwko spoilerowi, który tak naprawdę nie zdradza nic kluczowego z fabuły, to poczytajcie to:

W pewnym momencie naszej historii potrzebna jest jakaś większa kwota w gotówce. Jurek, nasz dobry policjant, radzi Błyskowi, żeby ten sprzedał (zastawił) swoje komiksy, żeby zdobyć na to pieniądze. Przez pozostałe strony powieści czytamy, jaką wspaniałą relację zbudowali nasi protagoniści, tylko po to, żeby w momencie próby, młody został z problemem sam. Czemu Jurek, mieszkający w jednorodzinnym domu, z jeszcze większą kolekcją komiksów, nie mógłby użyczyć części swoich zbiorów, żeby faktycznie pomóc młodemu chłopakowi? Nie zrozumiem.

Pomijając już (no dobra, nie do końca) sam fakt, że taki młody dzieciak mógł zdobyć wielką kolekcję komiksów mieszkając w sierocińcu. Poznałam w swoim życiu trochę takich dzieci i mieszkałam z nimi pod jednym „dachem” przez półtora miesiąca. Błysk i dzieci w jego wieku nie mają skąd mieć tego typu pieniędzy.

Ogólnie

Przed czasami kina superbohaterskiego zdobiącego szczyty Box Office, przed popularyzacją komiksów (innych niż te z Kaczorem Donaldem) w Polsce czytało się o „esperach”. Jejku, dwadzieścia lat już czytam o ludziach z nadprzyrodzonymi mocami, którzy bez syndromu zbawcy przeżywają prawie-normalne przygody. Brakuje mi takich historii, nie superbohaterów, których aktualnie jest wszędzie przesyt.

Pomijając jednak ten aspekt. Historii i warsztatowi trochę brakuje. Po prostu. Początek książki to grubo ciosane zdania, które z czasem się wyraźnie poprawiają. Fabularnie mam zgrzytów dość sporo, szczególnie w kwestii niekonkretnych realiów, dość wyraźnie wskazujących na Polskę jako miejsce akcji, choć świat komiksów ani praca policji tak „u nas” nie wygląda.


Żeby nie było. Oceniłam Błysk na 3/5. Bo to lektura, która wciąga. Rzadko zdarza mi się wciągnąć książkę w mniej niż tydzień, a Błysk znalazł się w tym gronie. Realnie 70% mojej krytyki wynika z tego, jak zachwyceni są (prawie) wszyscy na Twitterze. Może czytam za mało, może za dużo? Może to nie mój gatunek? A może porównanie do Stranger Things (które mi nie weszło) na okładce powinno od razu dać mi znać? Nie wiem. Faktem jest, że nad książką rozpuszczają się wszyscy. Więc wiecie, tak na przekór. Przeczytam i zacznę się przyczepiać. Często to robię, głównie z serialami. Tylko raz wypluwałam swoje słowa (przy filmowym Zmierzchu).

Spojrzałam sobie „pół-krytycznym” okiem. Wymieniłam co było fajne, co mniej. Uważam, że spełniłam swój „blogerski” obowiązek i mogę wrócić do grania w Simsy.

P.S. Artur, pisz dalej i się nie przejmuj! Krytycy zawsze się znajdą. Kto wie, może nas marudy zaprzęgniesz później do pierwszego czytania.

Błysk

Błysk

Autor: Artur Chojnacki
2/5
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 389
Przeczytane: 20.03.2021
środa
17.02.2021
1
2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *