Powiem Wam, że tak jak przez lata nie umiałam znaleźć dobrych książek-horrorów, tak wreszcie coś się w tej materii ruszyło. I to nie za sprawą klasyków jak Stephen Kind czy Graham Masterton! Cudowną, filmową i straszną opowieścią jest właśnie „Szczelina”.
Harlan Coben i jego seriale to dla mnie must-watch. Wciąż nie przeczytałam żadnej książki, ale… to nic. Zaczęło się od Netfliksowego „Safe”, przez „The Stranger”, po polskie „In the Woods”.
„Błysk” to chyba pierwsza książka, która lata mi po Twitterze dłużej niż kilka dni. W moim bąbelku przeczytali lub planowali przeczytać ją chyba wszyscy. Czy czegoś więcej było mi trzeba, żeby zerknąć o co ten cały szum? Nie. Szczególnie, że książka ta dostępna jest w katalogu Legimi.
Nawet nie wiem czemu, ale muszę Wam o nim napisać. Scare Me to nowy horror Shuddera, który premierę miał zaledwie 1 października.
Ta książka na mojej liście przeczytanych to w sumie… przeznaczenie. To było tak. Aktywowałam trzy miesiące Kindle Unlimited za jakieś śmieszne pieniądze i poszłam eksplorować tamtejszy katalog. Wpisałam „Cannibal” w wyszukiwarkę i znalazłam tę książkę. Dodałam na półkę, zajęłam się czytaniem czegoś innego i tak tam ta książka sobie leżała.
Ja i napalanie się na książki… No właśnie. Nie mam do tego zbyt wielkiego szczęścia i zazwyczaj kończy się to spektakularnym rozczarowaniem albo przynajmniej długą drogą przez mękę. Na Definicję Strachu czekałam kilka miesięcy. Dowiedziałam się o tym projekcie jakoś na Facebookowej stronie wydawnictwa (bo Videograf wydał Balsamiarkę, więc zasłużyli na miejsce w moim serduszku).