Blogosfera kiedyś i dziś

Dawno dawno temu, gdy WordPress dopiero rósł w siłę, gdy potęga Google’a nie była jeszcze tak widoczna, nie było Facebooka, a blog.onet.pl był najpopularniejszą stroną wśród nastolatków, blogi i blogowanie były zupełnie inne. Zupełnie. I tęsknię za tym, bo moja przygoda z pisaniem w internecie zaczęła się jeszcze w gimnazjum, czyli siedem lat temu i wszystko wtedy wyglądało inaczej.

Blogowanie było łatwiejsze – nie chodziło o pisanie felietonów na poważne tematy, tylko o wpisy wypełnione uczuciami i faktycznymi przeżyciami, a nie suchymi relacjami na temat bardziej konkretnych wydarzeń, a nie życia codziennego.

Blogi kiedyś miały duszę, można się było wzruszyć czytając o smutnych miłościach, o rodzicach, czy rodzeństwie, którzy nie pozwalają żyć własnym życiem, o wszelkich sukcesach i porażkach bez pięknych przemyślanych zwrotów. Słowa wylewane były prosto z serca na klawiaturę, bez zastanawiania się co wypada napisać, a czego nie… Nie było takiej inwigilacji, nie było jakiegoś wielkiego strachu, że ktoś wyciągnie jakieś konsekwencje z tego co napiszesz… Nie analizowało się każdego słowa, nie wytykało literówek, czy błędów stylistycznych, bo ważna była treść, a nie forma przekazu.

Można było pisać o czym się chce, dużo ludzi to naprawdę czytało, pisząc komentarze, że choć to zwykły pamiętnik, to potrafi wciągnąć jak książka. I to było dobre, była ciągłość, było coś. A teraz? O Facebooku, o znanych blogerach, o aplikacjach na telefony, dzieciach, ciąży, gotowaniu czy książkach, ale praktycznie nigdy o uczuciach czy czymś po prostu głębszym. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że coraz mniej serca jest w blogach (pomijając te o dzieciach oczywiście), są mniej osobiste, bardziej pisane pod publikę, tak by zainteresować odbiorców ciekawym i innowacyjnym contentem, zamiast po prostu pisać co nam w duszy gra. No i ludzie częściej pisali… bo choć nie mieli o czym, to tak naprawdę właśnie mieli.

Dlaczego się to tak zmieniło?

Mam parę teorii.

  1. blogerzy dorośli, doceniają życie prywatne, nie mają czasu pisać, codzienność ich przytłacza… tylko po co w takim wypadku w ogóle mieć bloga? Zresztą, wśród nastolatków jest dużo mniej blogów teraz niż jeszcze pięć czy sześć lat temu,
  2. aktualnie nie ma praktycznie żadnej żyjącej społeczności blogowej, jest myspot.pl, chwilowo dogorywający przez brak aktualizacji, eblog.pl, na którego admini nie zaglądali chyba od trzech lat, blog.onet.pl, który jakoś stracił swą siłę, bo korzystać z WordPressa, to ludzie mogą i na własnej domenie i blox.pl, który chyba jeszcze ma parę blogów, ale o jakiejś większej społeczności nie słychać,
  3. ludziom nie zależy, od krótkich wieści mają Facebooka czy Twittera, jak chcą napisać co im leży na sercu to mogą i tam, a blog mają po to by się lansować w sieci i móc zarabiać pieniądze na reklamach,
  4. ogólnie idea pamiętników poszła w odstawkę, tych pisanych ręcznie jak i na klawiaturze…

 

Ja i blogi

Moją platformą blogową był i chyba nadal jest MySpot.pl, kiedyś MyLog.pl, dołączyłam tam w drugim roku istnienia serwisu i przetoczyłam się przez ogromne ilości blogów. Pisałam blogi, opowiadania, robiłam szablony, dzięki czemu w ogóle zajęłam się robieniem stron internetowych i nie czuję się tam szarą myszką, bo w tym miejscu 90% ludzi dobrze wie kto to Yzoja. Czasem jestem z tego dumna, a czasem mam ochotę uciec, zaszyć się gdzieś, gdzie nikt o mnie nie słyszał, gdzie mogę być anonimowa na tyle, by wylać swoje największe żale… Tylko nawet nie ma gdzie uciec, bo nie ma godnej konkurencji.

Gdyby ktoś chciał: http://yzoja.mylog.pl, blog prowadzony od pierwszego kwartału 2009 roku, nie pierwszy mój blog, ale 4,5 roku to dość duże archiwum. 244 notki, kiedyś pisane mniej-więcej co 3 dni, a później coraz rzadziej, w zasadzie od momentu jak mi się ogarnęło życie prywatne, w sensie, odkąd w moim świecie pojawił się Krzysiek, tak przestałam mieć na to czas. A szkoda…

 

poniedziałek
12.08.2013
9
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

witaj, Vincenta-Angelika!
ja dalej dziergam swoje, ale już nie na republice — błąkam się z serwera na serwer pod domeną bizun.pl
na Mylogu byłem odpowiednio wcześnie, żeby załapać się jeszcze na Jewelkę, Mroźną Lodówkę Matoła i dramę w sprawie linków do Elektrogaz sp. z o.o. — w sumie, czy wie ktoś co teraz robią Ania i Marcin?

O kurde! Hej :D
klimatycznie tam masz.

był kiedyś plan, żeby ożywiać Myloga, skończyło się na wyjebaniu wszystkiego w kosmos ;( jak ostatnio gadaliśmy to w sumie mocno zawaleni robotą byli i nikt nie miał do tego serca (czasu ani pieniędzy też…). Szkoda, nie? Dalej mi się tęskni.

Nie kojarzę nikogo takiego :)
Byłam w sumie zamknięta w społeczności myloga i nie wychodziłam poza nią, bo nie było potrzeby. Potem jakoś w międzyczasie poznałam ze 2-3 osoby z Ownloga.

Tylko przez jakiś czas blog.pl był płatny, SMSem, jakieś 8 zł, więc dużo ludzi uciekło na ownlog albo mylog ;)

Ja myślę, że jak wszystko inne, będą ewoluować.
Kiedyś blogi były po prostu durnymi pamiętniczkami, teraz są to profesjonalne środki przekazu prowadzone nawet przez duże korporacje.
Kiedyś był usenet, teraz są fora dyskusyjne.
Księgi gości przekształciły się w komentarze pod wpisami i zakładki FB.
Niedawno znajomy wieścił zmierzch FB i wyparcie go przez G+ i inne nowe rzeczy. Myślę jednak, że FB trzyma się mocno i jeszcze długo będzie na fali. Odejdzie jak tylko zapotrzebowanie na tego typu aplikacje spadnie albo też się diametralnie przekształci. Zresztą to też nie jest ten sam FB co na początku.
A zapotrzebowanie na felietony (bo my raczej jesteśmy felietonistami) w tej czy innej formie będzie zawsze. Najwyżej zmienimy formę i narzędzia.

Tylko szczerze, kiedyś blogi miały duszę, teraz mają content. I nie podoba mi się ten kierunek, bo się odczłowieczyły. Są źródłem informacji, a nie powodem do odczuwania emocji. Zmieniła się ta rola, niestety.

G+ jest fajny, jest inny dlatego się ludzie nie mogą do niego przekonać. Wyższość Fb nad G+ to kwestia ludzi, ale to na inny wpis temat w sumie.

I to nie były „durne pamiętniczki”, bo dzięki niemu masa ludzi, który byli outsiderami nie zwariowała ;)