Luis Barnavelt i Harry Potter, czyli skąd J. K. Rowling wzięła niektóre pomysły
Podczas czytania o horkruksach w Harrym Potterze miałam dziwne wrażenie, że to już gdzieś czytałam. Nie pod tą nazwą, ale chodziło dokładnie o to samo. Wracając teraz po raz setny do serii o Luisie Barnavelcie zauważyłam kilka podobieństw w tych książkach napisanych przed Harrym Potterem.
Jakie więc pomysły zaciągnęła J. K. Rowling z cyklu książek Johna Bellairsa?
Bohaterowie
Luis Barnavelt, w wyniku wypadku w wieku lat dziesięciu traci rodziców i zostaje oddany pod opiekę wujkowi, Jonathanowi. Jest małym, niezdarnym, pucołowatym dzieckiem, nie ma przyjaciół i nie umie grać w baseball. Choć więc wizualnego podobieństwa między nim a Harrym nie ma, to jednak znów mamy do czynienia z sierotą. No i stykamy się z nim po raz pierwszy gdy ma jedenaście lat.
Jonathan Barnavel, wujek Luisa, jest „salonowym” magikiem, nie ma potężnej mocy, ale potrafi wyczarować to i owo. Ma gęstą rudą brodę, jest grubszy, a z charakteru bardzo pogodny. W stosunku do Luisa jest bardzo wyrozumiały, nie traktuje go jednak jak dziecka, tylko pozwala mu zabierać głos w ważnych decyzjach. Przyglądając się bliżej jego postaci można zauważyć pewne podobieństwo do Hagrida.
Róża Rita Pottinger, przyjaciółka Luisa, którą poznaje w szkole już po przeprowadzce do nowego miejsca. Jej postać przypomina wizualnie samego Harry’ego, jest wysoka i szczupła, a na nosie ma okrągłe okulary w czarnej oprawie. Ciekawszą jednak rzeczą jest jej wymyślone imię i nazwisko z części „… i widmo z Muzeum Magii„, które brzmi Rowena Potter. Zabawne, prawda?
Przez kartki serii przewija się również imię Herminia, które jest imieniem pokrewnym od Hermiona, była też postać imieniem Lucjusz.
Różne inne
W „… i potwór Dzikiego Strumienia” pojawiła się idea horkruksów. Był zły czarownik, który przed śmiercią oddzielił swoją duszę od ciała… Zacytuję kawałek książki:
Dusza, odłączenie. Magowie wielu krajów poszukiwali czaru, mającego uczynić ich niewrażliwymi na ból i śmierć poprzez oddzielenie duszy od żywego ciała. Po zakończeniu obrządku dusza maga ma być ukryta – w drzewie, kamieniu, studni lub klejnocie. Może być również umieszczona w innej części ciała tegoż maga, by mógł żyć nawet z przebitym sercem (patrz: pięta Achillesa, włosy Samsona itp. pod Dusze inaczej umieszczone).
Bardziej popularną metodą jest zawarcie duszy w niezwykłym kształcie, na przykład kwiecie, kamieniu lub rubinie. Przedmiot ten ma zostać ukryty w niedostępnym miejscu i dopóki nie zostanie znaleziony i zniszczony, a ukryty duch nie ulici, właściciel duszy nie może naprawdę umrzeć. Nawet po zniszczeniu jego ciało stopniowo się odrodzi – pod warunkiem, że dusza pozostanie nietknięta.
Nie jest wiadomo zupełnie identycznie, ale wystarczająco podobnie, by horkruksy przetoczyły się przez moją głowę.
W pierwszej części „… i zegar czarnoksiężnika” Jonathan korzystając ze swojej fajki gasi pojedyncze latarnie zabierając z nich elektryczność, jak to napisali. Z uśmiechem przywodzi to na myśl „urządzenie” Dumbledora pokazane w pierwszej scenie filmu.
Były też szachy czarodziejów, ruszające się i mówiące, Ręka Glorii, choć to bardziej rozlegle znany motyw, lustro pokazujące różne dziwne rzeczy, m. in. pragnienia. Było też o animagach, tylko tu nazwani byli sobowtórami…
Czy waszym zdaniem te parę rzeczy mogły zostać J. K. Rowling w głowie po przeczytaniu tych książek? Czy to jedynie przypadek, że jest tyle powiązań, mniejszych bądź większych?
Na okładce Barnavelta, jest napisane, że to historia bardzo podobna do Harry’ego Pottera -_- wystarczy pomyśleć!
O niczym nie świadczy, że podobna. W sensie, mało kto jest świadom, że Luis Barnavelt jest starszy od HP. No i, że podobna, to jeszcze nie znaczy, że aż tyle unikatowych rzeczy w książkach Rowling jest zainspirowanych Luisem.
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tymi książkami. Faktycznie, podobieństwo nie wygląda na przypadkowe, dlatego propsuję! I chyba sięgnę po Luisa Barnavelta…
Sięgaj sięgaj, dość ciężko je dostać na allegro, najczęściej pojedynczo, to na wysyłce się miliony straci. Więc jak chcesz pożyczyć to wiesz :P mogę Ci wysłać, bo właśnie kończę powtarzać ostatnią z tych ośmiu.
Wydaje mi się, że coś w tym może być. Każda książka zawsze odnosi się do innej (takich mądrych rzeczy uczą na wiedzy o tekście). Bardzo dobre skojarzenia.