Martini 1866 – coś więcej niż długopis
Wiecie, że jestem kochliwa. Jeśli chodzi o aktorów, muzykę, seriale czy jakieś zupełnie różne rzeczy, których normalni ludzie nie kochają. Jeszcze tego czegoś nie sprawdziłam, czytam informacje na stronie i zastanawiam się, który produkt nominować do posiadania. Jest to więc wpis o niczym – znalazłam po prostu coś fajnego i chcę Wam pokazać. Wiecie też, że uwielbiam długopisy, a jeśli są jeszcze czymś więcej, to ja już naprawdę jestem sprzedana.
Jest sobie włoska firma, Martini 1866, o której zapewne nikt z Was nie słyszał (a jak ktoś słyszał, to czemu mi o niej wcześniej nie powiedział?!), mają siedzibę w Bolonii i zajmują się tworzeniem wyrobów piśmienniczych. W swoim asortymencie mają długopisy, pióra kulkowe i atramentowe, kredki, markery i takie dziwne twory, które opiszę za sekundkę. Jest więc ciekawie.
Martini 1866 – Kredki Matilunga
“The purest and most thoughtful minds are those which love #color the most.” (J. Ruskin) @MartiniDesign #pens #design pic.twitter.com/3cBzMpUcn9
— Vittorio Martini (@MartiniDesign) February 11, 2015
Wyglądają przeuroczo, prawda? Są bardzo cieniutkie – 18 centymetrów długości i 4,2 mm szerokości. Wykonane z drewna, strugane na okrągło. Występują niestety tylko w sześciu kolorach: czerwony, czarny, żółty, błękitny, zielony, szary (końcówki są malowane widocznie różnymi farbami, skoro mają aż tyle różnych odcieni niebieskiego). Zdecydowanie znajdą się one w moim pierwszym zamówieniu w tym sklepie – jestem ich bardzo ciekawa.
Jedna kredka – €1,90
Zestaw 6 sztuk w tekturowym opakowaniu – €13,20
Zestaw 12 sztuk ze strugaczką w plastikowej tubie – €34,30
Tanio nie jest, 35 euro to 140 zł, na początek więc pewnie wezmę środkowy zestaw albo w ogóle pojedyncze kolory (bo na co mi szary, skoro wezmę czarny). Jak będzie dobrze, to następnym razem zamówię więcej, prawda?
Martini 1866 – Długopisy MAT4
Czy długopisy to dobre słowo – nie wiem. Mamy obudowy, nie okrągłe, są to wielokąty z obłymi krawędziami, znacznie grubsze niż normalne długopisy – czyli grubsze niż jakikolwiek, który widziałam na oczy. Wybór jest całkiem spory, od matowych po błyszczące, od drewnianych po takie ze strukturą marmuru, gładkie i chropowate. Każdy powinien więc umieć znaleźć coś dla siebie.
Czemu to nie są tak naprawdę długopisy? Bo obudowa to dopiero połowa sukcesu, bo wypełnić ją można wkładem z długopisem, kredką, ołówkiem, zakreślaczem albo rysikiem lub pędzelkiem do ekranu dotykowego. W niektórych zestawach od razu jest wkład do długopisu, grafit, jeden kolor kredki i zakreślacza – dla mnie brzmi świetnie. Niektórzy pewnie stwierdzą, że głupota i nie zauważą w tym geniuszu, ale ja zdecydowanie jestem za. Zamiast długopisu, kredki i ołówka zabieram jedną albo dwie obudowy i wymienne wkłady. Dodatkowo strasznie jestem ciekawa tego pióra do ekranów dotykowych i zakreślaczy w kredce.
Ceny obudów zaczynają się od €28 i dochodzą do ponad stu euro. Wypełnienia mają już normalniejsze ceny – wkład do długopisu €6,50, tyle samo kosztuje też komplet czterech kredek, euro tańsze są 4 grafity, a za €7,50 są fluorescencyjne zakreślacze. Wkład z końcówkami do ekranów dotykowych to koszt €14, ale dostajemy obie końcówki w jednym produkcie.
Bardziej klasycznie
Oprócz takich wymyślnych produktów są jeszcze bardziej klasyczne pióra i długopisy. Pióro atramentowe widoczne powyżej, w metalowo-drewnianej obudowie kosztuje €45 – czy to tak strasznie dużo? Chyba nie.
Generalnie ciężko znaleźć mi jakieś opinie o ich produktach, wyglądają jednak tak, że nie umiem się oprzeć i pewnie jeszcze w tym roku parę tych cudeniek zaparkuje na moim biurku. A jak będą naprawdę fajne to chyba naprawdę postaram się o sklep z produktami tego typu, bo niestety zbyt wiele marek jest niedostępnych w Polsce. Ale to już zupełnie inny temat.
Jak Wam się podoba koncepcja MAT4? Trafia do Was?
zdjęcie: Klik

