Filmy i seriale o seryjnych mordercach kochamy chyba wszyscy. Mindhunter, Zodiak czy chociażby Piła, mają masę fanów rozsypanych po całym świecie. Książki o seryjnych mordercach? Mówcie mi jeszcze. Dexter, Pachnidło, książki o Chrisie Carterze? To dopiero początek całego łańcucha górskiego. A muzyka? No cóż. Jest SKYND.
Taka miłość nie zdarza się codziennie. Mnie osobiście nie zdarzyła się przez trzy albo i cztery lata. Ciarki na plecach, ciągłe pragnienie „więcej” i to dziwne uczucie w głowie. Pisałam tak dwa i pół roku temu o Glass Animals. Zaczęło się od „Need to change” dziewięć dni temu.
Właśnie przed chwilą spojrzałam na nowy, intrygujący kalendarz na przyszły rok. Wystarczyło chyba 10 minut, żebym stwierdziła, że go chcę i nawet nie mam żadnych wątpliwości i jedyne pytanie, które jeszcze sobie stawiam to „jaki kolor wybrać”.
Gdzieś, jak zwykle na Twitterze, przewinęło mi się zdjęcie i odnośnik do artykułu o notatnikach z pięknymi okładkami. Nie mogłam nie kliknąć. Ostatecznie – przepadłam. I chcę, żebyście przepadli razem ze mną.
To, że napalam się co chwilę na nowe rzeczy już pewnie dobrze wiecie. O tym, że od prawie roku korzystam z kalendarza firmy Leuchtturm 1917 też pewnie dobrze wiecie. Od kilku dni przebąkiwali na Twitterze o nowych kolorach notatników i dziś je zaprezentowali.
Siedzę sobie spokojnie na Twitterze, piszę pamiętnik, trochę pracuję. Nagle coś ćwierka – powiadomienie z mojego anglojęzycznego konta, dziwna sprawa. Nowy obserwujący, @CastelliUK, włoska firma robiąca notatniki. Od razu więc również ich dodałam i kliknęłam odnośnik prowadzący do ich strony. Przepadłam.