„Velvet Buzzsaw”
Nie wiem jak Wy, ale ja do Gyllenhaala mam słabość. I do horrorów też. Obowiązkowo zaliczyłam więc „Velvet Buzzsaw” pierwszego dnia obecności na Netfliksiem. Czyli wczoraj.
Film stworzony jest przez Dana Gilroy’a, który ma na swoim koncie „Nightcrawlera” (polski tytuł Wolny Strzelec), a w obu filmach w głównych rolach oglądamy Jake’a Gyllenhaala oraz Rene Russo. Pomijając Netfliksa w tym równaniu, powinniśmy spodziewać się czegoś równie niepokojącego i dobrego, prawda?
Przyglądając się „Velvet Buzzsaw” w szczegółach, absolutnie nie da się pominąć hipnotyzującej roli Gyllenhaala. Jest niesamowity. Wszystkie drobne gesty, które dodają wiarygodności jego postaci, sama stylizacja, mimika – wow. Gdy tylko pojawiał się na ekranie, ciężko było oderwać oczy. A to dobrze, bo film jest dość długi i wymaga uwagi.
Fabularnie „Velvet Buzzsaw” może nie porywa, jest parę ciekawych motywów, trochę wszystko zalatuje historią Doriana Gray’a, a całość brzmi jak horror dla tych, którzy niekoniecznie są fanami gatunku. Brakuje w nim historii, odpowiedzi na pytania „dlaczego…” i „jak…”. Mimo tego, to jednak dobry film. Nie wiem czy jest grupa odbiorców, do której szczególnie on przemówi, bo chyba ma szanse spodobać się wszystkim. Jest intrygujący, trzyma w napięciu, jednocześnie łamiąc to wolniejszymi scenami, piękną sztuką i zagmatwanymi wątkami miłosnymi.
„Velvet Buzzsaw” obejrzycie oczywiście na Netfliksie.