Idealny przepis na…

Wyzwania raz na jakiś czas to naprawdę dobry pomysł, żeby usiąść poważniej nad blogiem i poświęcić mu parę chwil więcej niż normalnie.


Wyzwanie-blogowe_baner_300Idealny przepis na…  jaki jest twój ulubiony przepis kulinarny na ciepłe dni, a może łatwiej będzie ci znaleźć przepis na wywołanie uśmiechu na twarzy lub na idealny post blogowy?


Idealny przepis na… w pierwszej chwili chciałam Wam przedstawić mój ukochany domowy czaj, ale potem stwierdziłam, że to by było głupie, bo ja i gotowanie na blogu?

Wymyśliłam więc, że opiszę Wam mój idealny przepis na pracowity dzień. Oczywiście nie jest to skierowane do ludzi, którzy pracują poza domem, tylko dla takich stworzeń jak ja, czyli pracujących w domu ewentualnie na własnych warunkach z biurem, do którego można przyjść o każdej godzinie. Weekend i porządki to w sumie też coś co się sprawdzi w tym przepisie. Zaczynamy!

Wstań wcześnie rano

Nic tak nie pobudza jak myśl o tym, że jest tak wcześnie a my już jesteśmy na nogach. Wstawanie o 10 czy 11 jest może i przyjemne, ale u mnie kończy się zawsze kacem moralnym: cholera, mogłam wstać o piątej czy szóstej i być już w połowie dnia, zamiast dopiero zaczynać.

U mnie pobudka między piątą a szóstą rano jest już powodem do radości, jeśli przezwyciężę porannego lenia i ochotę wylegiwania się, to wiem, że będzie to dobry dzień.

Kolejnym punktem jest oczywiście wizyta w toalecie, przemycie twarzy peelingiem, wtarcie w nią kremu o przyjemnym pobudzającym zapachu.

IMG_20150317_210512Kubek z ulubionym napojem

Aktualnie poranki zaczynam od zielonej kawy, niesłodzonej, bez mleka, więc tak totalnie odmiennej od moich przyzwyczajeń. Kolejny powód do dumy – ograniczam cukier. Kocham też jednak kawę i herbatę z mlekiem, albo czarną mocną herbatę z cytryną, czasem najdzie mnie w sezonie na zieloną z dwiema garściami żurawiny. Ważne, żeby to był wasz ulubiony napój – nie zmuszajcie się do niczego, to jest Wasz dzień! W którym możecie wszystko.

Włącz ukochaną muzykę

Nie smęty, bez nostalgii dzisiaj. Coś energetycznego. U mnie to 3oh!3, Innerpartysystem, Passion Pit albo coś w tym guście. Czasem napada mnie oczywiście na lata ’80 i utwory typu: Flashdanceshe is a maniac. Trzeba włączyć dokładnie to, co Was nakręca.

Wszystko gotowe?

Jeśli siadam do pracy…

to zabieram się za przejrzenie maili, wprowadzam zadania do moo.do, otwieram swój ulubiony kalendarz, czytam, sprawdzam, odznaczam co już zrobiłam. Wybieram kilka zadań na raz, bo pracując nad jednym czuję, że się zmuszam. Parę projektów do których mam serce i zapał, a w drugim rogu coś za co kompletnie nie umiem się zabrać. Co kilkanaście minut bądź kilka zadań zmieniam projekt. Nie nudzę się, mam zapał, żeby szybciej skończyć to, czego mi się nie chce robić, a praca z przyjemnymi projektami leci oczywiście znacznie szybciej. Dzisiaj przykładowo, jest to właśnie mój blog i ten konkretny wpis, w międzyczasie robię rzeczy na fanpage, dwie strony, nad którymi praca to przyjemność i poprawki do trzech projektów, do których nie mam serca.

Jeśli zabieram się za porządki…

To w sumie nie jest inaczej. Nie sprawdzam maila i kalendarza, ale też dzielę zadania na te, które chce mi się robić (uwielbiam myć naczynia) i te, których nie lubię. Przeplatam je sobie, czyli myję trochę naczyń, nastawiam pranie, sprzątam zabawki i wracam do naczyń. Jest może i chaotycznie, ale tak mi lepiej.

Kryzys w środku dnia?

Gdy inwencja twórcza bądź chęci do pracy spadają, trzeba zrobić sobie przerwę. Można iść do kuchni przygotować lunch/obiad, w przypadkach skrajnej niechęci do robienia czegokolwiek dobrym wyborem jest wyjście na siłownię, najlepiej jeszcze ze starszym dzieckiem, które może spędzić godzinę w kąciku dla dzieci, a Ty bez poczucia winy (że zostawiasz współmałżonka z dwójką dzieci) wypacasz z siebie na bieżni dodatkowe kilogramy. Jest świetnie! Wracasz i o dziwo masz jeszcze więcej energii.

Sięgasz po kolejny kubek, nalewasz do niego wody bądź zielonej herbaty, pracujesz dalej przy dźwiękach ukochanej muzyki, bierzesz dziecko na kolana i pracujecie razem. Siadacie do obiadu. Przerwa na telewizor z ukochanymi serialami i znów tura pracy. W ten sposób nagle okazuje się, że poświęciłaś/eś na pracę już pięć godzin! Tak strasznie dużo.

Chociaż po południu wszystko było jeszcze rozgrzebane to poobiednia sesja pozwoliła zakończyć większość podpunktów z listy, muzyka trochę już się przejadła więc zmieniasz płytę albo stację, przygotowujesz zadania na kolejny dzień.

Jest 18, może 19, czujesz, że zrobiłaś/eś dziś sporo, to był produktywny dzień. Możesz więc wskoczyć do wanny z książką albo wyjść na spacer.

P.S.

Ja oczywiście jestem pracoholiczką, więc gdy tylko dzieci pójdą spać, a ja zakończę swój relaks w wannie to wrócę do komputera pracować, a przed samym snem nasz telewizor na pewno wyświetli jeszcze co najmniej jeden odcinek serialu. Nawet jednak bez tej ostatniej części – dzień wygląda na pracowity, prawda?

poniedziałek
18.05.2015
23
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Lubię spać, przyznaję się bez bicia. Dlatego jestem wyjątkowo zaprzyjaźniona z budzikiem. Mimo, że rozpacz mnie ogarnia, gdy dzwoni, to jak już wstanę, to jestem szczęśliwa, że mam tyle czasu do działania. (Mówię oczywiście o weekendach, bo tygodniowy rytm wyznacza praca na etacie). Jakby nie było herbatka zawsze mi towarzyszy, a i lubię, jak się jakaś muzyka sączy z głośników.

Cierpię na to samo: jestem pracoholiczką, tyle że moją pracą najczęściej jest nauka, w przerwie chłopak, przyjaciele, bieganie, blog, seriale.
Najczęściej jednak wstaję o 10-11 i siedzę do późna. Starałam się to zmienić, ale jakoś… nie wychodzi. Może kiedyś.
Pozdrawiam cieplutko! :)

Mój idealny styl życia to by było chodzić spać 1-2 w nocy (wcześniej po prostu nie umiem), i wstawać o świcie… Tylko wtedy muszą dochodzić drzemki w środku dnia, a tego też nie umiem :/

Nauka? Czym się zajmujesz?

O, tak też bym mogła! :)
Drzemki w dzień są super. Moja ulubiona pora.
Studiuję medycynę, także nauki nigdy za mało. ;)

Może, nie wiem. Aktualnie bym tym rzuciła o ścianę (jutro mam kolokwium i opracowanie na nie ma jakieś 300 stron, a że miałam jeszcze inne koła w tym tygodniu, więc jest super!). Proszę, trzymaj kciuki za mnie jutro.
Chciałabym pracować z dziećmi, ale nie jako „zwykły” pediatra, tylko coś konkretniejszego. Jeszcze nie wiem nic na pewno.

IDEALNY, ludzie :D kurczę. Wstaję o 9, jak normalny człowiek ;P Ale czasem udaje mi się wstać między 5 a 6 i być z siebie dumną, nie codziennie, bo wtedy by to nie było takie super ;P

Hehe, nie, lubię. Garnki są straszne, ale naprawdę lubię myć sztućce, szklanki i talerze :-D

Bardzo pracowity. Bardzo bym chciała wstawać wcześniej, ale wciąż mam problem z pójściem odpowiednio wcześniej spać i kółeczko się zamyka. Fajny blog, będę wpadać tak często jak się da.

Mam podobne zdanie – łapać byka za rogi i wstawać. Nawet przy pracy w domu kawa (w moim przypadku) i muzyka pomagają rewelacyjnie. Reszta dnia wygląda bardzo podobnie, widzę że praca w domu łączy ;)

Tak, niepalona. Smak mi osobiście kojarzy się tylko z mlekiem sojowym (przez taką lekką ziarnistość i zalatywanie trawą). Cukier nie pomaga, więc spokojnie można pić bez (jest tak samo niedobra bez jak i z cukrem). Nie ma fajnego aromatu jak palona kawa – trochę ziemią pachnie? Ceny już zeszły z tej zielonej kawy i 250 gram ziarenek lub 40 torebek można kupić już za około 10 zł.

Z zakupem nie ma problemu – i tak ją kupuję, bo sama palę :) Czyli jest niedobra :( Tak przypuszczałam :(

O kurczę, to dopiero ciekawe :D raczej bym sama nie wpadła, żeby kupić zieloną i palić samemu.
No nie za dobra :D ale nie jest też taka paskudna jak czerwona herbata, więc mogło być gorzej, a mam wrażenie, że działa na mnie lepiej niż czarna, to też akurat dobrze.

Ja też uwielbiam wstawać wcześnie rano bo wtedy czuję, że mogę wszystko zrealizować, co sobie zaplanowałam :) dodatkowo mam jeszcze energie na rzeczy, których wcale nie planowałam, ale w trakcie naszła mnie na nie ochota. Spanie do 10-11 nie jest dla mnie, wtedy nie jestem w stanie się ogarnąć.

Ciekawy post. Pracowity dzień… :)
Oj ciężko czasami zebrać się i rozpocząć dzień. :)
Jeśli się pracuje poza domem to siłą rzeczy trzeba wstać by dostać sie do pracy na czas. Ale jeśli tak jak Ty…
Podziwiam… :)

No ciężko czasem, ciężko. Nie za często mi się udaje tak idealnie, zazwyczaj wstaję o 9 albo 10, wyczyn z piątą/szóstą rzadko mi wychodzi ;) Na szczęście kolejne punkty są już łatwiejsze. Najtrudniej się jednak zagonić do rozpoczęcia pracy i nie rozpraszać się wszystkim po kolei :D

To prawda. Trudno jest rozpocząć. Ale jak już się zacznie to trochu tak głupio przestać w połowie i „jakoś to leci”. :D