Odstawanie z tłumu

Nie mam pojęcia jak to jest być przeciętną. Byłam zwykłą dziewczynką może przez kilka miesięcy, chociaż może po prostu tego nie pamiętam. Wyróżnianie się w tłumie to nic trudnego, nie wymaga dużego nakładu pieniędzy i jedyne czego potrzeba to odrobina wyobraźni.

Wpis zainspirowany rozmową na Twitterze, znowu.

Od początku

Chciałam tu napisać, że w podstawówce byłam dzieckiem jak każde inne, ale nie, skłamałabym. Chodziłam na karate, na lekcje grania na klawiszach, trzymałam się bardziej z chłopcami niż z dziewczynami, miałam znajomych w starszych klasach, którzy traktowali mnie jak maskotkę i chociaż nie wyróżniałam się ani trochę wyglądem, to jednak byłam na swój sposób popularna. Nie było oczywiście tak, żeby wszyscy mnie lubili, niemniej – nie byłam szarą myszką, która umiała się schować w tłumie.

Miałam 6 lub 7 lat, kiedy trafiłam do telewizji (do Ulicy Sezamkowej) i jako jedno z niewielu dzieci miałam dwa wywiady w ulicy Sezamkowej. Śpiewałam, opowiadałam i musiało się ludziom podobać, skoro moje „5 minut” trwało chwilę więcej. Później był jeszcze teleturniej „Sekrety Rodzinne”…

Skupimy się bardziej jednak na ogółach niż na konkretnym przypadku, bo nikt się nie cofnie w czasie, by wepchać się do telewizji.

Po co pracodawcy Twoje zdjęcie CV?

Wiele osób się zastanawia – po co? Szczególnie, jeśli jest to praca niewymagająca kontaktu z klientami, ewentualnie taka, w której klient nie widuje Twojej twarzy.

Odpowiedź jest całkiem prosta: bo Twoje zdjęcie potrafi dużo o Tobie powiedzieć – nie chodzi o to, czy jesteś ładna czy nie, czy masz pryszcze czy okulary, nie, chodzi o to, czy wyglądasz faktycznie jak mysz pod miotłą, czy masz kolczyki w widocznych miejscach, kolorowe lub inaczej uczesane włosy, czy podesłane zdjęcie jest selfie wyciągniętym z instagrama, czy dokumentowym zdjęciem wykonanym u fotografa. To wszystko mówi o Tobie. Czy jesteś kreatywny, czy podchodzisz poważnie do tego CV, czy robisz je na odwal, czy Ci zależy i czy jesteś szaloną i rozrywkową osobą jakiej szukają albo spokojną i zrównoważoną, idealną do poważnej, papierkowej roboty przed biurem szefa.

Minusy wyróżniania się

To nie jest tak, że wyróżniająca się osoba jest od razu w krainie tęczy, a jej życie usłane jest różami i tańczącymi obłoczkami, nie. To czasem przekleństwo, szczególnie w szkole, gdy chcesz iść na wagary, bo wiesz, że na dzisiejszych lekcjach są sami gapowaci nauczyciele, którzy nawet nie zauważą, że kogoś nie ma – to nie przejdzie, jeśli jesteś kimś bardziej wyrazistym. Nie mogłam zwiać z WFu, bo nauczyciel od razu pytał gdzie jest „Czerwona”. Nauczycielka od polskiego z liceum zacinała się znacznie częściej, gdy mnie na zajęciach nie było, więc też był to dla niej sygnał, że kogoś brakuje, kogoś kto dużo czasu spędził z ręką w górze.

Wyróżnianie się vs bycie kujonem

Wyjaśnijmy sobie, jak dla mnie bycie kujonem oznacza siedzenie przy książkach i nie czerpanie przyjemności z życia przez ciągłe myślenie o nauce. To zdobywanie samych piątek w szkole i aktywności pozalekcyjne, to odrabianie prac domowych na czas i czytanie lektur. Nie byłam kujonem. Lubiłam dyskutować z nauczycielami, pytać, zgłaszać się, podpowiadać i chodzić do tablicy. Siedziałam w jednej z ostatnich ławek (no chyba, że to była matematyka), pisałam SMSy, rysowałam albo tworzyłam opowiadania ze słuchawkami na uszach – wymarzony uczeń, prawda?

 Jak się wyróżniać z dorosłym świecie?

Można wizualnie

Zielone włosy, kolczyk w nosie, nietypowa fryzura czy kolorowe buty. To nie są rzeczy wymagające dużego nakładu finansowego. Moje farbowanie to ok. 30 zł, kolczyk kosztuje ze 20 zł, fryzjer normalny na pewno nie weźmie więcej niż 30 zł, o ile nie pójdziemy do najdroższego salonu fryzjerskiego w okolicy. Kolorowe buty to kwestia pójścia mniej utartą ścieżką i zamiast standardowej czerni czy bieli, wybranie czerwonego, zielonego i każdego innego koloru. Za swoje ukochane bokserki zapłaciłam 40 zł, a przyciągały wzrok wielu ludzi nawet w tak dużym mieście jak Katowice, bo wybijały się spośród typowej miejskiej szarości.

Wszystko, czego potrzeba to odrobina wyobraźni i odwagi.

Można zainteresowaniami

Jeśli jestem kobietą i na pytanie o zainteresowania odpowiem rajdy samochodowe i wrestling, to od razu dostaję +5 punktów do ciekawości. Jeśli mężczyzna powie, że interesuje się baletem – stado idiotów zacznie się nabijać, ale drugie pół świata będzie myślało o nim jako o wrażliwym, ceniącym piękno człowieku, odważnym na tyle, by przyznać się do bycia fanem czegoś tak bardzo stereotypowo niemęskiego.

Można uwielbiać szynszyle czy kameleony, zamiast kotów, psów czy królików. To przecież takie… „inne”, nie złe, nie dobre, nie ma wydźwięku, dopóki sami mu go nie nadamy. Nikt nie będzie się z Ciebie nabijał, bo i z czego, a parę osób na pewno zacznie dopytywać o więcej szczegółów, bo o kotach i psach wszyscy wiedzą wszystko, a połowa społeczeństwa ma tych zwierząt po prostu dość.

Można słuchać trochę innej muzyki niż to co aktualnie jest na topie. Oczywiście nic wbrew sobie, jeśli Ci coś nie pasuje, to się nie zmuszaj, ale może akurat odkryjesz, że muzyka klasyczna czy akordeonowe lekkie brzmienia, zalatujące Francją, sprawiają Ci największą przyjemność? Może odkryjesz jakiś mały kanadyjski czy izraelski zespół, brzmiący idealnie? Próbuj!

Poznałam kiedyś dziewczynę w pociągu, która taszczyła ze sobą wielki pokrowiec na instrument o nieznanym mi kształcie, zagadałam, zapytałam. Dowiedziałam się jak brzmi i wygląda lutnia, opowiedziała mi trochę o tym instrumencie, jego historii i zespole, w którym gra. To było naprawdę ciekawe! I wyróżniające.


Tak szczerze, to jest tak, jeśli się wyróżniasz, to jesteś osobą bardziej interesującą z zewnątrz, jesteś tacy jak wszyscy, to jesteś szarą myszką, proste, prawda? Bo jeśli masz chęć bycia trochę „innym” to nie boisz się spróbować, po prostu działasz. Czasem bycie szarą myszką jest lepsze, ale w świecie tak dużej konkurencji, wyróżnianie się, własny styl i siła przebicia są z pewnością zdolnościami potrzebnymi.

Trzeba pamiętać, że można też wyróżniać się w zły sposób, paskudnym zachowaniem czy specjalnie niechlujnym wyglądem, niedostosowanym do sytuacji czy miejsca, dobrze jest znaleźć granicę pomiędzy byciem innym, a byciem dziwnym.

niedziela
29.03.2015
2
2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Najfajniej, gdy człowiek ma tę wolność lubienia siebie gdy sobą jest. Sobą można być rzecz jasna na wiele sposobów i wszystkie mogą być prawdziwe.
Dzisiaj rano, gdy poszłam do lokalnego sklepu, pani [w moim wieku] najpierw pochwaliła moje nowe włosy (dredloki) a zaraz potem stwierdziła: Pani to ma chyba swój oryginalny styl! – fakt, jakby się kto przyjrzał, to rzeczywiście: ciemne dredloki do pasa, śnieżnobiała koszula, w której grałam Marylę Cuthbert w spektaklu + czarne szorty.
Tyle, że dla mnie to chleb powszedni, a nie dziwactwo.
Nie potrafię na dzień dzisiejszy zaplanować sposobu na wyróżnianie się – nie zabiegam o to. Ja mam chyba wrodzoną niechęć do szablonów ;-)

Ja od podstawówki byłam skejtem, teraz mam swoje kolorowe włosy. Też mi to przychodzi naturalnie, ale wiele osób tego nie umie tego zrozumieć i we wszystkim widzą tylko pieniądze, które trzeba wsadzić, chociaż to nie koniecznie prawda :-) dready mi się marzyły kiedyś! Ale sto warkoczyków strasznie nadwyrężyło moje włosy :-(