Chelsea Cain — „Unik” (Recenzja książki)

Choć pierwsza (i na razie jedyna) historia Kit Lannigan porwała mnie od pierwszych stron, to nie należała do najbardziej komfortowych książek. Czytałam sporo thrillerów, na przeróżne tematy, ale pornografia dziecięca przewinęła mi się przed oczami po raz pierwszy… i było dziwnie.

Kiedyś już wspominałam o tym, że trochę śmieszą mnie współczesne kryminały czy thrillery pisane przez kobiety, które na siłę próbują pokazać, jak to znają się na broniach i potrafią o nich pisać tak, jak faceci. Autentycznie chce mi się śmiać, gdy po raz kolejny czytam, jak to kobieta dzierży glocka, opowiada o nim jak o najukochańszej zabawce, z namaszczeniem podobnym, z jakim ja traktuję (ups, traktowałam) naszego Jeepa. Wiecie, glock to jeden z najpopularniejszych pistoletów na świecie, podstawowa broń wielu policjantów i agentów służb specjalnych. To coś jak… jaranie się Golfem. Strasznie tego nie lubię, bo po prostu mi przeszkadza. Miała pistolet, koniec, dla dobra fabuły nie jest to zupełnie istotne, czy to był glock czy HK czy Mauser. Chociaż może, jeśli to byłby Mauser, to chciałabym, żeby było to raz wspomniane. Raz. A słowo glock występuje w tej książce 71 razy! (Chwała ebookom, bo można to łatwo policzyć).

Nie wiem, czy to mój prywatny problem, bo naczytałam się już powieści pisanych przez żołnierzy, czy to normalnie też tak razi? Nie rozumiem czczenia broni tak podstawowych. Mogę czytać o konkretnych zestawach i dodatkach tam, gdzie to faktycznie ma znaczenie. Ale tu? W thrillerze? Równie dobrze to mógł być każdy inny model, jaki zobaczę na liście pistoletów w mojej ukochanej grze.

Fabuła

Kit jako dziecko została porwana i przez pięć lat mieszkała wraz z porywaczami, którzy stali się jej rodziną. Trochę dysfunkcyjną, skoro dziewczynka nie chodziła do szkoły i grała w „filmach”, ale jednak rodziną. Gdy FBI wreszcie trafiło na ich trop, młoda Beth, bo tak nazywali ją porywacze, w ostatnim akcie oddania, skasowała wszystkie dane z komputera.

Kilkanaście lat później, poznajemy Kit jako dorosłą, niezależną kobietę, która w plecaku zawsze nosi ze sobą glocka (bo przecież nie po prostu pistolet) i jeszcze trochę innego rodzaju broni. W szafie trzyma kilkanaście kartonów z listami, w których są informacje na temat kolejnych wycieków „Filmów z Beth”.

Kit jest też trochę zafiksowana na punkcie porywanych dzieci, próbuje rozwiązywać zagadki ich zaginięć. W pewnym momencie z butami w jej życie wskakuje facet, tajemniczy, pełen kontaktów i informacji, któremu też zależy na odnalezieniu dzieciaków.

Bohaterowie

Kit ma dwadzieścia kilka lat, jej nerwy są zszargane, a ciało przygotowane do ciągłego życia w stanie gotowości.

Bishop to ten tajemniczy facet. Oczywiście jest obrzydliwie bogaty, ma wiele kontaktów, idealne ciało, pociągające spojrzenie w elektryzujących oczach i podrywa praktycznie każdą napotkaną kobietę. Seksoholik, obowiązkowo.

James to „brat” Kit, który mieszka w tym samym bloku. Jest bardzo typowym geekiem, pijącym nałogowo Mountain Dew, grającym w Skyrima, z gadżetami z kultowych filmów i seriali rozrzuconymi po niesprzątanym pokoju.

Jest jeszcze matka Kit, postać dość zabawna. Wypromowała siebie na zaginięciu córki i aktualnie prowadzi nawet program w telewizji. Przy scenach z nią zazwyczaj parskałam śmiechem.

Ogólnie

Było intrygująco i intensywnie, chociaż sam temat wprawia mnie w dyskomfort.

Bardzo kojarzyło mi się to z Raz na zawsze, które czytałam całkiem niedawno. Główne bohaterki mają wiele ze sobą wspólnego, a i fabuła trochę wygląda, jak napisana na stoliku obok. Było to wystarczająco inne, żeby nadal było interesujące, niemniej, nie mogłam się wyzbyć wrażenia, że już o czymś podobnym czytałam.

A Bishop jest tak stereotypowy, że brak mi słów.

Podobało mi się, to muszę powiedzieć. Na pewno do tej książki już nie wrócę, ale kolejną część przeczytam jak już wyjdzie. Mam nadzieję, że porzuci wspominanie o glocku co 5 stron.

Jest to jednak dobry thriller, który trzyma w napięciu i nie pozwala oderwać się od lektury.

 

#26. Unik

#26. Unik

Autor: Chelsea Cain
4/5
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 351
Przeczytane: 7.10.2016
wtorek
18.10.2016
0
2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *