Mam problem i wiem, że nie jestem jedyna. Coś, co miało nam sprawiać tylko radość, a negatywne emocje wywoływać jedynie w bezpieczny i kontrolowany sposób, coraz częściej wpędza nas w poczucie winy. Żyjemy w ciągłej presji, w niedoczasie, wciąż niezadowoleni z tempa, w jakim przekopujemy się przez „listę zadań”.
Podobno z czytaniem dalej jest problem. Ludzie nie tyle nie mają chęci, co nie umieją znaleźć czasu, pomiędzy graniem w gry i oglądaniem filmów czy seriali na Netfliksie. Do tego praca, Facebook czy Twitter, wyjście na zakupy, ze znajomymi na piwo, dzieci, szkoła, gotowanie, pranie, sprzątanie… No właśnie.
#RandomoweKsiążki to czasem dobro, częściej zło. Co zdarzyło się w Lake Falls to jeden z gorszych koszmarów, na które „udało mi się” trafić.
Dwuletnia umowa z Legimi na abonament unlimited z czytnikiem właśnie dobiegła końca! Wow! Nareszcie.
Nie wiem, czemu dopiero teraz zabrałam się za napisanie paru słów o tej powieści. Zauroczyła mnie, zafascynowała wręcz i planowałam zrobić to zaraz po ostatnim kliknięciu „następna strona” w aplikacji Legimi.
Choć pierwsza (i na razie jedyna) historia Kit Lannigan porwała mnie od pierwszych stron, to nie należała do najbardziej komfortowych książek. Czytałam sporo thrillerów, na przeróżne tematy, ale pornografia dziecięca przewinęła mi się przed oczami po raz pierwszy… i było dziwnie.