Co można robić przez godzinę (albo pięć) przed snem, czyli seriale, którymi warto się zainteresować
Nie ma nic tak odstresowującego jak wieczorne oglądanie seriali, leżąc w łóżku, ciepłym i wygodnym (niewygodne też daje radę), może z herbatą pod ręką i pilotem w dłoni.
Jak wszyscy wiedzą seriali jest wiele, jedne ciekawsze, jedne mniej, te, z których pełno gifów przewala się każdego dnia przez Soup.io, Twittera czy Facebooka, jak i te, które gdzieś tam się sporadycznie pojawiają, ale jak się nie wie, to ciężko cokolwiek o nich przypadkiem znaleźć – a to wcale nie oznacza, że nie są warte naszej uwagi. Ja na seriale poświęcam dużo czasu, większość oglądamy wspólnie, część faktycznie przed snem, już w łóżku, a część podczas obiadu czy kolacji. Generalnie różnych seriali dużo nie jest, ale do małej ilości też to nie należy, parę jest już zakończonych, parę anulowali, a część jednak nadal leci. Lecimy?
Misfits
Brytyjski serial, mocno brytyjski. którego bez napisów nie radzę oglądać, bo Kelly jest niezrozumialna przez swój genialny akcent. O czym jest serial? O grupie nastolatków odbywających prace społeczne, o pewnej burzy i supermocach, trochę science fiction, ale wszystko odbywa się w tak realnym świecie (bo w Londynie), że nigdy nie myślałam o nim w kategorii sf. Dużo przeklinania, dużo dobrej muzyki i czarnego humoru. Całość liczy 5 sezonów, bardzo krótkich – pierwszy ma zaledwie pięć odcinków, kolejne niewiele więcej. Główni bohaterowie się zmieniają, może nie z sezonu na sezon, ale ekipa z pierwszego odcinka nie ma już kompletnie nic wspólnego z załogą, która zostaje w piątym sezonie. W mojej ocenie: 10/10. Bo pomimo paru dziur w fabule jest naprawdę genialny i taki… inny.
Black Mirror
Jeden z nowszych nabytków, aktualnie liczy sześć odcinków w dwóch sezonach, parę dni temu wyszła informacja, że powstanie kolejny sezon. Serial pokazujący w każdym odcinku inną wizję przyszłości. Nie całego rodzaju ludzkiego, ale w określonym środowisku czy miejscu. Podobnie jak Misfits – produkcji brytyjskiej (przewija się nawet jeden aktor przez oba seriale, choć tutaj w maluteńkiej roli), choć z poważniejszym już wydźwiękiem, bo każda opowieść skłania do refleksji. Nie jest też taki wulgarny, w większości historie są bardziej „poukładane” i bardziej on trafi do dojrzalszej widowni.
W mojej ocenie: również 10/10, tylko tym razem bez żadnych ale.
American Horror Story
To akurat mocno znany serial, w internecie roi się od zdjęć czy gifów z tego serialu, nominowany był teraz do Złotych Globów. Trzy do tej pory powstałe sezony są między sobą bardzo różne, opowiadają o innych miejscach, czasach i różnych rodzajach „horroru”, łączy je jednak duża grupa powtarzających się aktorów, co jest naprawdę miłym akcentem. Ulubieńcem widowni staje się zazwyczaj Tate z pierwszego sezonu i kolejne kreacje tworzone w tym serialu przez odtwórcę jego roli. Ciężko mi osobiście wybrać ulubiony sezon, bo każdy zdecydowanie ma coś w sobie. I z większych plusów – jest nadal kręcony i ma być sezon czwarty.
W mojej ocenie: 8/10, bo są odcinki lepsze i gorsze.
Elementary
Brytyjski wytatuowany Sherlock Holmes na odwyku, we współczesnym świecie, w dodatku w USA i Watson, który jest kobietą… Trzeba dalej zachęcać? W roli głównej Jonny Lee Miller, którego ja osobiście uwielbiam, znany z Draculi 2000 czy Trainspotting, w rolę Watsona wciela się Lucy Liu, czyli jedno z trzech marzeń każdego fana Aniołków Charliego. Choć to z jednej strony kolejny serial o rozwiązywaniu zagadek morderstw, to jednak jest pewien powiew świeżości w nim moim zdaniem i spokojnie warto go dodać do listy oglądanych seriali, bo nie zanudza, przewija się wątek główny, choć nie przeszkadza on zazwyczaj w oglądaniu niechronologicznym. Półtorej sezonu aktualnie, więc jest już co obejrzeć – ilość odcinków na szczęście w amerykańskich standardach.
W mojej ocenie: również 8/10, za nudniejsze momenty czy zbyt proste sprawy.
Orphan Black
Bardzo ciekawy serial, ale ciężko mi cokolwiek o nim powiedzieć, by nie zdradzać ciekawszych elementów fabuły. Trochę science-fiction, trochę brytyjskiego akcentu (choć serial jest produkcji Kanada/USA), zakręcony, choć nie na zasadzie sitcomu. Czekamy z niecierpliwością na drugi sezon.
Pretty Little Liars
Serial mocno dla nastolatek tak naprawdę. Opowiada on o czterech dziewczynach, których wspólna przyjaciółka ginie w bliżej nieokreślonych okolicznościach, w dodatku są one prześladowane przez kogoś podpisującego się jedynie literą „A”, a wszelkie ślady wskazują, że to zmarła niedawno Alison… Nie ma w nim jednak duchów czy innych tajemniczych mocy. Mnie urzekł mocno (polski tytuł to „Słodkie Kłamstewka”), wciągnęłam się też w książkę. Aktualnie leci czwarty sezon, podobno ma się zakończyć na pięciu. Powstał on na podstawie serii książek, które się jeszcze cały czas piszą, choć nie jest to zdecydowanie ekranizacja – zbyt wiele faktów dość istotnych się różni. Od końca zeszłego roku jest jeszcze spin-off – Ravenswood, który jest znacznie bardziej science-fiction, duchy, tajemnicze pakty i te sprawy.
Poza tym oglądamy jeszcze: Doctor Who, Raising Hope (jak się ma dzieci to polecam, w innym przypadku nie jest chyba tak ciekawy), Z archiwum X, Castle, The Big Bang Theory, Under the Dome, Suits i Hannibal. A do obejrzanych w całości możemy na razie zaliczyć Gotowe na Wszystko, Hoży Doktorzy, Generation Kill, Futuramę i… to chyba tyle. A jakie seriale wy oglądacie?
Idealnie trafiłaś z tym wpisem. Przed chwilą mi się Sherlock skończył i zaczęłam się zastanawiać, co dalej :)
no to się cieszę ;) daj znać co Ci podejdzie
Warto wspomnieć też o serialu Girls emitowanym na platformie HBO GO który ma już trzy sezony i 30 odcinków.