Miesiąc temu trafiłam w internecie na listę pod takim samym tytułem. W środku… rozczarowanie. Mindhunter to instahit, ludzie oszaleli na punkcie serialu i po książkę sięgnęło bardzo dużo ludzi. Gra o Tron to oczywista oczywistość. Parę seriali na podstawie twórczości Stephena Kinga, w tym najnowszy Mr Mercedes.
Obejrzałam ostatni odcinek pierwszego sezonu Westworld. Zapłakałam, gdy dowiedziałam się, że czekają nas jeszcze cztery sezony. The Big Bang Theory, mimo że już dawno straciło urok, będzie lecieć jeszcze minimum rok, Pretty Little Liars dopiero po siedmiu latach doczeka się rozwiązania najważniejszej zagadki. I co? Mam dość.
Macie tak czasem, że nie możecie doczekać się jakiegoś filmu albo serialu? Ja mam tak często i nie chodzi tylko o jedną premierę rocznie, największego Blockbustera jak nowa część The Avengers czy Star Wars.
Coś Wam powiem – nie płaczę na filmach, zdarzyło mi się to tylko kilka razy. Zielona Mila i Most do Terabithii to chyba jedyne tytuły, którym udało się wycisnąć ze mnie łzy. Nie rusza mnie Titanic, nie płakałam po Whitney Houston czy Michaelu Jacksonie – wrażliwość nie jest moją mocną stroną.
Jak wszyscy wiedzą seriale są różne, jedne ciekawsze, jedne mniej, te bardziej kobiece i dla mężczyzn, brutalne i słodkie...
Zostały mi 3 miesiące na przeczytanie kolejnych trzech książek, by na styk ukończyć moje postanowienie. Nie powinno być problemu, tym bardziej, że teraz mam w planach krótsze wydawnictwa niż „Cień Wiatru”, bo takie „ciasto śmierci” zajęło mi niewiele ponad tydzień od pierwszego otwarcia do przeczytania ostatniej kartki.