Fotograficzny przegląd poprzednich mieszkań, Witczaka
Czemu by nie, prawda?
Już za tydzień będziemy w innym kraju, widoki może nie zmienią się spektakularnie, ale bliskość oceanu, wielkich zielonych pastwisk i gór, które zastąpią nam niekończące się bloki na horyzoncie, to będzie coś odświeżającego.
Kamienica w Bytomiu
Spędziliśmy tam dwa lata. W trzy dni po przeprowadzce trafiłam do szpitala i urodziła się Kuka, czyli po polsku Matylda.
Mieszkanie miało 125 metrów kwadratowych, a wysokie było na co najmniej trzy. Wielkie dwuskrzydłowe drzwi między pokojami jeszcze dodatkowo robiły wrażenie.
Półokrągły balkon często lądował na zdjęciach robionych z występku dwa pokoje dalej, a podwójne stare okna miały swój magiczny klimat na odbijanych zdjęciach.
Najwięcej jednak zdjęć, które tam powstały to niebo, zazwyczaj podczas zachodu słońca.
Monotematycznie, co?
Ogólnie to jest to mieszkanie, za którym chyba będę najbardziej tęsknić, bo i teraz czasem tęsknię, szczególnie ściągając bluzę czy ubierając kołdrę, gdy zawadzam rękami o zawieszony na normalnej wysokości żyrandol.
C.D.N.
Sam lubię nieraz powspominać :) Pierwsza stancja = poród Lei, ślub, pierwszy Xbox ;) hehehe
Łooo, to dużo się działo! Ja Xboksa pierwszego dostałam wraz z Krzyśkiem, w sensie on miał ;) w ciążę zaszłam jak tylko wynajęliśmy pierwszy pokój razem :D urodził się u teściów. Potem zaraz kolejna przeprowadzka. I kolejna. I kolejna, dopiero Bytom i Mati się urodziła ;) a na tym mieszkaniu to w sumie nuda totalna. Nawet chyba sobie nie kupiliśmy nic fajnego, bo od początku mieliśmy w głowie już wyprowadzkę do innego kraju :D
Ok mieszkałbym :D
Absolutnie uwielbiałam tamto mieszkanie. A z zewnątrz było PRZEPIĘKNE. W środku trochę mniej, ale co tam :P
http://yzoja.pl/wp-content/uploads/2013/11/witczaka.jpg
♥
Ja, super, zwlaszcza te balkoniki :D
Jeden bok był cały nasz <3 japierdolę, ale tam było cudnie.
Każde z tych zdjęć jest wyjątkowe na swój sposób. Czuć taki marzycielski nastrój :)
Jak patrzę na nie wszystkie razem, to są cholernie podobne :D ale każde ma „coś”.