Czemu by nie, prawda? Już za tydzień będziemy w innym kraju, widoki może nie zmienią się spektakularnie, ale bliskość oceanu, wielkich zielonych pastwisk i gór, które zastąpią nam niekończące się bloki na horyzoncie, to będzie coś odświeżającego.
Przeprowadzka to nigdy nie jest łatwa sprawa, szczerze. Aktualna ciągnie się już dwa tygodnie i sama nie wiem, czy widać koniec, bo boję się zapeszać. W optymistycznym scenariuszu już w poniedziałek spędzimy tam pierwszą noc.
Po pierwsze, to już chcę coś zmienić w szablonie, ale to chyba standard. Po drugie, w ciągu kilku najbliższych dni czeka nas przeprowadzka, mam nadzieję, że udana. Póki co się wszystko układa jak powinna, chociaż wczoraj stres dopadł nas naprawdę na długo. Jeszcze jutro ważna rozmowa, miejmy nadzieję, że też umowa i odetchnę. Uff.
Zagadka brzmi: co to jest, w prawym dolnym rogu balkonu? Zastanawia mnie to od ponad roku. Materiał wygląda na welur, na pewno nie jest to foliowy worek. Nie szkodzi mi deszcz, śnieg czy wiatr, jest tam zawsze, codziennie. No i nie kojarzę tam nigdy otwartych okien, nawet w największe upały.
Wpis improwizacja, napisany w ramach powiedzmy „wyzwania”, które przypadkiem wyszło na moim blogowym Facebooku. Pomysł wydaje mi się bardzo fajny, może więc się przyjmie jako stały punkt programu? Tematyką dzisiejszego wpisu będzie więc dzisiejsza pogoda. Ha! Ale nie będzie nudno, obiecuję.
Byliśmy wczoraj na IEM, z grupką znajomych, bez biletów (bo nie udało nam się kupić) ale wstęp wolny generalnie, choć wiadomo, trzeba stać w kolejce. Ale ja nie o tym, a przynajmniej nie do końca. Wielu ludzi, różnych, w większości sobie nieznajomych, w jednym miejscu, w jednym celu.