Skarby z biblioteki

Czyli kolejne książki do kolejki.

Czytam Latry od zeszłego tygodnia, zostało mi mniej niż pięćdziesiąt stron, zaraz więc usiądę i dokończę. Po ponad czterech miesiącach kapnęłam się, że mam zablokowane konto w bibliotece, bo jest ono ważne tylko 12 miesięcy i trzeba je przedłużać przez wizytę w oddziale. Fun fact. Nie wiedziałam.

Przygotowując się do wpisu o Oscarach zwróciłam uwagę, na nagrodę, którą dostał Roman Polański za Dziecko Rosemary. Najlepszy scenariusz adaptowany. Ale jak to? No właśnie, jest książka o tym samym tyle. Szybkie spojrzenie do biblioteki dało mi miłą odpowiedź, że pozycja jest i mogę w każdej chwili po nią przyjść. Jak mogłam odmówić?

Człowiek z wysokiego zamku to coś co mam w planach już od długiego czasu, tym bardziej, że nie czytałam jeszcze żadnej powieści Phillipa K. Dicka, straszne, prawda?

Moje nowości muszą więc poczekać, bo te dwie pozycje mają zdecydowany priorytet.

Koniecznie muszę też gdzieś zapisywać sobie kolejkę książek, bo się już gubię i wiele tytułów pomijam, bo o nich nie pamiętam. Wstyd i hańba!

P. S. Do wyzwania książkowego potrzebuję przeczytać powieść starszą niż 100 lat. Rozważam Hamleta. Nie chcę kolejny raz powtarzać mojego ukochanego klasyka, jakim jest Tajemniczy Ogród i inne powieści pani Burnett, może jednak znacie coś co moglibyście polecić w tej kategorii? Najlepiej nic z lektur. Drugie ciężkie zadanie na liście, to książka, w której nie ma ludzi. Nic mi nie przychodzi do głowy!

środa
22.07.2015
24
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Jakiś przykład? Bo nic mi nie przychodzi do głowy, żeby nawet jednego człowieka nie było. :-D

„dziecko Rosemary” – obejrzałam ostatnio film (ten najnowszy) i tak się srogo rozczarowałam, że nawet nie chcę myśleć, iż w książce fabuła miała takie samo zakończenie. czyli nijakie. I demoniczne. Miała?

Miniserial ;) też oglądałam i mi się akurat podobał, chociaż generalnie ludzie twierdzą, że to profanacja i film Polańskiego był znacznie lepszy. Nie wiem, zakochałam się w pani Castevet, jak dla mnie postać idealna w tym wydaniu.

Książkę wczoraj dopiero wypożyczyłam, jeszcze nie wiem jak tu wygląda zakończenie.

Heh, Dicka mogę czytać i czytać. A i tak najciekawsze jest, jak z jego kilkunastostronicowych opowiadań robią całe filmy np. „Przypomnimy to panu hurtowo” czy „Złoty człowiek” :)

Tak samo z Kingiem przecież :-D
ale wstyd się przyznać, filmu też żadnego nie widziałam, tylko pilot z Man in the High Castle.

Mam podobnie. :) Pamiętam tytuł pierwszej i ostatniej książki jaką przeczytałem. Zacząłem od „Lśnienia” albo „Jasności” – nigdy nie pamiętam, który z nich to film a który książka. Skończyłem na „Panu Mercedesie”.

Lśnienie był tytuł filmu i książki :>
Ja ostatnio Przebudzenie, wcześniej Joyland. Jeszcze Zielona Mila w odcinkach, Marzenia i Koszmary… i więcej nie pamiętam :(

Ale czadowa okładka :D nie miałam pojęcia, że to też wyszło pod innym tytułem.
Ostatnio tak mnie zdziwili przy książce Lumleya, bo w nowym wydaniu jest pierwszy tom „Kretochłony”, a stare ma tytuł „Władcy podziemi”. Można zgłupieć czasem ;)

Moją ulubioną powieścią jest Wędrówka na Zachód, ma więcej niż 100 lat, bo pochodzi z szesnastego wieku :) W Polsce, niestety, ukazała się w okrojonej wersji i podzielona na dwa tomy, ale te piętnaście rozdziałów na których ja się wychowywałam to całkiem dobry wybór. No i jeszcze są Trzej Muszkieterowie, też swego czasu za nimi szalałam :)
Z Dicka, niestety, trafiłam najpierw na Wbrew Wskazówkom Zegara i było to tak nudne i toporne, ze odrzuciło mnie od jego twórczości na zawsze. Być może kiedyś sięgnę po coś innego, Człowieka z Wysokiego Zamku mam nawet na półce z kolekcji narzeczonego, ale jeszcze nie teraz, na razie kupiłam sobie dwa ebooki Lema. Może więc właśnie Cybieriadę spróbuj, jeśli chcesz coś bez ludzi? Nie wiem dokładnie co już czytałaś, więc sorka, jeśli już to znasz :)
Takie wyzwania wyglądają fajnie ale są kompletnie nie dla mnie, pamiętam jak próbowałam robić te rysunkowe, dawno temu, na Deviantarcie, bleh :)

Przyjrzę się, zerknę czy jest u nas w bibliotece ;) Chociaż nie wiem, czy to się wstrzela w mój klimat, no ale, nowych rzeczy też trzeba próbować.

Lema nie czytałam w ogóle, chociaż na półce stoją dwie jakieś książki, też ze zbiorów narzeczonego ;) Dużo klasyków jeszcze przede mną, ale powoli nadrabiam.

Co do wyzwań – na początku roku wydrukowałam sobie kartkę i teraz znalazłam, odhaczyłam co już mam i wyszło ponad połowa, więc co mi szkodzi chociaż spróbować ;)

Umm, ale skąd wiesz, że nie Twój klimat, skoro nie czytałaś? Plus Lem ma tyle różnych książek w tylu różnych klimatach (dajmy na to Bajki robotów czy mojego ukochanego Pirxa i Solaris), że się naprawdę można zdziwić…

bo Stamp czytał i z tego co mówił to nie mój klimat, kosmos, roboty, gwiezdne wojny ;D no nie mój świat, ale kiedyś pewnie po coś sięgnę chociaż szczerze mi się nie pali, mimo, że leżą na półce