Battlefield 3 i Gra Endera – parę słów

Czasem mam ochotę napisać recenzję i nie jestem pewna, czy warto rozdrabniać to na osobne wpisy, bo na pewno nie wykrzeszę z siebie dużej ilości słów. Oba tytuły były dla mnie rozrywką na wysokim poziomie i każda przeczytana kartka była warta czasu, jaki na to poświęciłam, w przeciwieństwie do dwóch innych pozycji z ostatniego miesiąca (Sfinks i Dzwon Śmierci).

Battlefield 3

Książka, którą wypożyczyłam w bibliotece, gdyż przykuła moją uwagę w Matrasie kilka tygodni wcześniej, a nie byłam pewna, czy to w ogóle będzie warte czytania. Czy to jest historia z gry? Czy ktoś to napisał jako fan-fiction? Nie wiedziałam. Ale posiadali ją w zbiorach działu Beletrystyki, który znajduje się może 500 metrów od mojego mieszkania – warto więc było spróbować.

Czytałam  to w zasadzie jednym tchem, choć aktualizacje książkowe z bloga twierdzą, że zajęło mi to aż 11 dni (a to dlatego, że czytałam – i nadal czytam – Mroczne Cienie, bardzo słabe i jak skończę to dam znać). Historia jest ciekawa, naprawdę, pozwala się wczuć w ten klimat, zapałać pozytywnym nastawieniem do Rosjanina Dimy, głównego bohatera i sprawia, że to Amerykanie są tymi złymi, przynajmniej przez większość kartek. Do mnie ten klimat bardzo przemówił, historia jest po części tą z kampanii gry, jednak nie jest to 1:1, co świadczy bardzo na plus. Autorem jest faktycznie żołnierz, Andy McNab, który pomagał przy pisaniu scenariusza do gry Battlefield 3 (jeszcze nie przeszłam kampanii, więc mam tym większą ochotę).

Jest Dima Majakowski, Rosjanin, w wieku około 45 – 50 lat, przynajmniej na mój rozum. Jest byłym agentem specnazu, a jego zadaniem jest znalezienie i odbicie jednego faceta. Dysponuje dość dużą ilością ludzi i wszystko wygląda pięknie, jakby się miało udać. A potem oczywiście wszystko po kolei się sypie. Przewija się przez książkę też amerykańska armia, z sierżantem Blackburnem na czele. Jest troszkę wspomnień Dimy, które pozwalają nam się bardziej wczuć w jego postać. Język nie jest jakiś specjalnie trudny, nie ma wielu typowo żołnierskich słówek, choć oczywiście się zdarzają – kontekst jednak pozwala się domyślić o co chodzi, a w najgorszym wypadku można się przecież posiłkować internetem. Historia kończy się… tak jak się kończy. Troszkę inaczej niż w kampanii.

Nie wiem na ile będzie to interesująca i wciągająca lektura dla osób, których nie kręci ta gra ani tematyka współczesno-wojenna, jednak fanom gier BF albo serialu Generation Kill na pewno przypadnie do gustu. Trochę czarnego humoru, trochę mniej czarnego, szybka akcja i łatwy do przyswojenia styl pisania, to ewidentne plusy.

enders-game-5188492b12f3b

Gra Endera

Ojej. To najlepszy komentarz na początek. Oglądałam film, po nim zdecydowałam się kupić książkę, więc największy spoiler był już za mną (a może jednak nie?). W każdym razie – warto. Nawet jeśli się obejrzało film (który naprawdę daje radę jeśli chodzi o odwzorowanie historii z książki, choć są oczywiste pominięcia, żeby seans nie trwał 4 godziny), to dobrze jest sięgnąć po książkę, żeby się doinformować, zobaczyć co faktycznie się działo, czego nie było w filmie. Jest znacznie bardziej rozwinięty wątek psychologiczny, rodzeństwo Endera ma swoją historię też i wszystko jest generalnie znacznie głębsze niż to wygląda na filmie.

Nie sugeruję kolejności – bo chyba każdy już dorósł do tego, że film odbiega od książki i wiele rzeczy jest pominiętych, bo inaczej się nie da. No chyba, że rozbijemy książeczkę dla dzieci na trzy dwugodzinne filmy.

Uważam, że Gra Endera jest akurat tytułem dla wszystkich, dla młodzieży i dorosłych, bez specjalnych preferencji w stronę science-fiction. Świat w powieści jest troszkę różny od aktualnego, bo większość jednak dzieje się na specjalnych stacjach kosmicznych, ale nie czuć futurystycznego klimatu za bardzo. Ciekawą rzeczą jest to, że powieść ta została napisana w 1977 roku, a jest mowa o sieci, dzięki której ludzie mogą wymieniać opinie, pisać w niej artykuły i ogólnie się komunikować, są też małe, przenośne komputery z dotykowym ekranem, które bardzo mocno przywodzą na myśl współczesne tablety. Lubię takich „wizjonerów”.

Zapoznaliście się z filmem/książką/grą? Jakie są wasze odczucia na ich temat?

#5. Battlefield 3: Rosjanin

#5. Battlefield 3: Rosjanin

Autor: Andy McNab, Peter Grimsdale
5/5
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 400
Przeczytane: 29.03.2014
#8. Gra Endera

#8. Gra Endera

Autor: Orson Scott Card
5/5
Rok wydania: 1985
Liczba stron: 328
Przeczytane: 18.04.2014
sobota
19.04.2014
6
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przeczytałam Grę Endera kilka lat temu i pamiętam swoje kompletne osłupienie, kiedy przewracałam ostatnią kartkę. Bardzo się cieszę, że trafiłam na nią przed powstaniem filmu, odkrywanie kolejnych skrawków historii bez żadnych spoilerów było naprawdę fantastyczne.
Pochłonęłam całkiem niedawno kolejnych 8 części – jeszcze trochę przede mną końca;)

Książka (Gra Endera) genialna. Trafiłem na nią przypadkiem, w gimnazjum po prostu przeglądając zawartość szkolnej biblioteki, tytuł mnie nie zachęcił, okładka tym bardziej, ale nie miałem akurat nic innego do czytania, więc wziąłem, przeczytałem… oniemiałem. Dopiero potem dowiedziałem się, że to jest pozycja kultowa, w kolejce cały czas są kolejne części cyklu (a jest ich chyba kilkanaście). :)

11 chyba :) z tego co pamiętam. Więc będę miała czytania, a czytania. Film już oglądałeś? Ciekawe jak to jest przeczytać Grę Endera przed filmem :D
Naprawdę świetna książka.

Długo się przed nim powstrzymywałem (będąc przekonanym o tym, że zjebali), ale w końcu obejrzałem i film pozytywnie mnie zaskoczył – fakt, uproszczenia, masa uproszczeń od uproszczeń i uproszczeń, ale tak ogólnie to nie było źle. Zdecydowanie nie żałuję, że przeczytałem przed filmem, to „największe zaskoczenie” było zdecydowanie bardziej zaskakujące. :P

Ej ;( ostatnio przeczytałam, że nie będzie kontynuacji filmów z Enderem bo to była klapa i film się nawet nie zwrócił :(