Czy jest miejsce dla muzyki w Twoim życiu?
Dwa lata temu pisałam, jak to zgubiłam muzykę, zajęta słuchaniem dzieci, bez konta na Deezerze i sterty płyt obok napędu komputera. Od kilku miesięcy muzyka znów jest obecna w moim życiu, tak poważnie, jak kiedyś. Wróciłam nawet do korzystania z last.fm – nie wszedł mi jeszcze w krew, ale jest spięty z kontem Deezer i zainstalowany na komputerze, na te chwile, gdy zatracam się w dźwiękach tej mojej starej i ukochanej przez lata muzyki.
Czy w waszym życiu jest miejsce dla muzyki?
Czego słuchacie? Gdzie słuchacie? W słuchawkach czy w głośnikach?
Po pierwsze
Pamiętacie last.fm? Jakiś czas temu reaktywowałam tam konto, nie udzielam się w społeczności, bo chyba większość moich znajomych tam już pewnie nawet zapomniała, że ma tam konto. Ale jest, klikam czasem po trasach ukochanych zespołów i uśmiecham się widząc czołówkę wykonawców. /user/yzoja
Incubus z Innerpartysystem zamieniają się miejscami średnio co kilka miesięcy, o ile Innerpartysystem mogę słuchać ciągle w kółko, o tyle losowy algorytm znacznie częściej trafia na Incubus, którego liczba płyt przewyższa resztę czołówki pewnie nawet po zsumowaniu.
Trochę dziwi mnie tu Michael Buble i Fineasz i Ferb, ale last.fm nie kłamie.
Jak wygląda Wasza czołówka na last.fm? Macie tam konta? Zgadza się to faktycznie z tym czego słuchacie i w jakich ilościach?
Po drugie
Całe życie miałam głośniki wpięte w komputer, dopiero niedawno zaopatrzyłam się w słuchawki nauszne, które czasem wpinam, żeby się odciąć od wszystkiego. Nie są jakieś specjalnie drogie ani dobre, kosztowały mniej niż 50 zł i wybrałam je dlatego, że są fioletowe. Ale dźwięk i tak robi znacznie większe wrażenie niż gdy leci z dwóch małych głośników. Przesłuchiwałam nową płytę Mumford and Sons w słuchawkach, podnosiłam suwak głośności i dosłownie momentalnie poczułam ciarki i endorfiny, to było takie dziwne! To uczucie w sercu, szczęście zamknięte w kilku dźwiękach – brakowało mi tego. Nie wiem, czy tylko ja tak mam, czy to normalne, że przy niskich dudniących dźwiękach wielkich głośników na hali czy festynie coś dziwnego dzieje się z waszym ciałem? To było dokładnie to samo, tylko w domu, przy mniejszym kalibrze dźwięku. Uświadomiło mi to, że muzyka to coś co kocham i czego nie doceniałam przez ostatnie kilka lat. Pracuję więc nad tym, by to zmienić.
Po trzecie
Czego słuchacie? Jaki gatunek jest tym Waszym ukochanym? Umiecie określić? Czy słuchacie wszystkiego po trochu albo jakichś dziwnych mieszanek, które ciężko przypisać do konkretnej kategorii, nawet w obrębie jednej płyty?
Nie umiem się określić, lubię rocka, lubię jazz, kocham elektronikę i muzykę alternatywną (cokolwiek to znaczy), czasem mam dzień na Skrillexa, a czasem na szanty, nie stronię od folkowych klimatów. Niczego nie odrzucam (no chyba, że ktoś mi coś wciska na siłę), chociaż nie jestem odkrywcą. Raz na jakiś czas tylko mam ochotę szukać czegoś nowego i słuchanie radia to raczej nie dla mnie. Jak trafię przypadkiem na perełkę to od razu praktycznie trafia do kanonu – tak jak Glass Animals, które poznałam niecały rok temu, a już są na 18-stym miejscu last.fm, mam ich płytę i byłam na koncercie – wszystko przez to, że ich piosenka leciała w środku nocy w odpowiednim momencie i wpadła mi w ucho. Zdarza się Wam tak czasem?
Ciesze się, że znalazłam czas na muzykę i odkrywam ją od nowa. Zapomniałam już naprawdę ile potrafi przynieść radości, że potrafi rozbawić i doprowadzić do łez, głównie przez ładunki wspomnień powiązane z danymi utworami. To jest piękne, prawda?
Na deser: płyta, która ostatnio tak bardzo na mnie działa. Mumford and Sons – wilder mind.
Oczywiście, że słucham, i że jest miejsce dla muzyki! Nawet kilka postów na ten temat napisałam, choć sama nie wiem po co. A planuję kolejny.
Muzyka to dla mnie sprawa osobliwa. Słucham przeróżniastej, ale jest styl, który mnie chyba określa. Chyba, bo czuję go, od mniej więcej 22 lat i ZAWSZE ale to zawsze poprawia mi nastrój i przyprawia o banan na twarzy i w duszy. Jest to muzyka reggae. W tym roku byłam po raz pierwszy na festivalu (LifeFestival Oświęcim) i było super.
Lubię muzykę filmową, ale jestem wybredna. Lubię muzykę ludową, najbardziej native American music i kreteński folk. Ale lubię również starego, polskiego rocka, Archive, czy Comę.
O, jak miło, że ktoś dalej odkopuje stare wpisy ;)
Reggae jest bardzo pozytywną muzyką, do skakania i uśmiechania się :D jest parę utworów, które uwielbiam, więc rozumiem o czym mówisz :D takie festiwale na pewno potęgują miłość do gatunku.
Z filmowych co lubisz? ;) ja niby wybredna, ale jakieś 80% moich ukochanych zespołów poznałam właśnie przez ścieżki dźwiękowe i nawet teraz mi wybrzmiewa w słuchawkach piosenka z filmu, którego nie widziałam ;P ale jest genialna i klimatyczna.
Archive bardzo lubię, z polskich to tylko Republika do mnie przemawia.
Jak nie scrobbluje to się nie liczy…
U mnie musi zawsze chociaż radio lecieć. Gałganek od małego słuchał takiej muzyki jak my plus trochę piosenek dla dzieci na yt. Teraz akurat nic nie można włączyć, bo on chce PANA.. czyli eddiego vedera 'into the wild’, aż do znudzenia może to lecieć. Mam swoje ulubione zespoły, od jakiegoś czasu zaczęliśmy z mężem kompletować płyty cd. Trochę wykonawców nam się pokrywa, część jest inna. Generalnie w domu króluje rock, ale nie brakuje też innej muzyki. w pracy jak mogę na słuchawkach słucham eski rock i chociaż nie jest to moja ulubiona stacja, to przez chwilę co jakiś czas chętnie słucham. Szkoda, że przy dzieciach zasłuchałaś się tylko w nich. Jak sama zauważyłaś, można być dobrą matką i słychać też swojej muzyki:)
Już nawet nie chodzi o ustępowanie dzieciom, ale po prostu ja bardziej toleruję te zespoły, których słucha Krzysiek niż on te moje, więc zazwyczaj leciały te bardziej jego zespoły – swoje „wspólne” też mamy, ale ileż można w kółko słuchać Foo Fighters ;) z Metallici musiał zrezygnować jak ja jestem w domu, a ja z Passion Pit, Innerpartysystem i jeszcze paru innych na głośnikach. Odżywam przy słuchawkach :)
Nasze paskudy bardzo lubią muzykę, Amon YT już sam ogarnia, młodsza siostra najbardziej się cieszy przy System of a Down :D
Słucham muzyki codziennie, uwielbiam ją! Zwykle jednak korzystam ze spotify.
Ciężko mi określić czego słucham, zależy to od poczucia humoru. Może być rock, pop, jazz, klasyka. Byleby nie techno.
Moje życie bez muzyki byłoby puste, czasami mam takie wrażenie.
Pozdrawiam cieplutko!
Masz ulubione zespoły? Słuchasz w kółko tych samych czy poszukujesz wciąż nowych wykonawców?
Nie przywiązuję takiej uwagi do wykonawcy. Mam kilka ulubionych piosenek, do których chętnie wracam, chociaż często poszukuję też nowych bądź nieznanych mi do tej pory utworów. A Ty? :)
Ja zdecydowanie jestem nudna muzycznie, mam swoją czołówkę, do której zawsze wracam, czasem miewam romanse z zespołami i albo wskakują one do czołówki, albo idą w zapomnienie. Nie umiem słuchać radia (tylko jedno na świecie gra dokładnie moją muzykę), rzadko coś odkrywam, zazwyczaj przypadkiem :-D no chyba że mam humor na jazz czy coś w tym stylu.
Twój wpis mi uświadomił, że sama mam ten problem. Zgubiłam muzykę. Za dużo pracy, obowiązków i stresu… a przecież to właśnie muzyka pomagała mi kiedyś walczyć z nerwami, przynosiła spokój, który ogarniał moją głowę i dzięki któremu rozwiązywałam wszystkie trudności… dziękuję, tak po prostu.
Nieprzerwanie używam last.fm od 2010 roku i chociażby porównując zakładki „ogółem” oraz „ostanie 6 miesięcy” widać spore zmiany w odtwarzanych przeze mnie utworach. Metal symfoniczny i rock został zastąpiony muzyką elektroniczną, instrumentalną czy popem (a przed tym gatunkiem broniłem się najdłużej :P ) My się zmieniamy i muzyka, która w nas gra również ^__^
Nie wyobrażam sobie dłuższych podróży bez muzyki, która bardzo uprzyjemnia czas podczas dłuższych tras.
Jeśli chodzi o pracę to ostatnio zauważyłem, że co raz częściej ustawiam głośność na minimalną albo wybieram ciszę, by mnie nic nie rozpraszało. Chyba że za oknem hałasują dzieciaki, to wtedy np. puszczam Nilsa Frahma i odcinam się od tych zgiełków.
Ja mam parę takich zespołów, które raczej się do umysłowej pracy nie nadają (głównie z gatunku electro i pochodnych), ale parę takich się idealnie nadaje. I ciszę mam tylko wtedy, kiedy Krzysiek czegoś słucha albo zapomnę włączyć.
Z ciekawości aż zerknę u siebie na ostatnie 6 miesięcy…
Jest Magic i The Klaxons z nowości, a reszta z top 18 ;P jestem nudna muzycznie.
Zaraz obczaję co to za Nils.
Moja ulubiona płyta Nilsa to „Spaces” :D
obczajam!
Fajne, ale takie na wieczór, do pracy jakieś za mało rozpraszające jak dla mnie :D