Przegląd kalendarzy na 2016

Rok 2016 zbliża się wielkimi krokami, czas więc najwyższy zastanowić się nad kalendarzem, prawda? Są małe i duże, dzienne i tygodniowe, książkowe, stojące czy takie do powieszenia na ścianie, mają okładki gładkie lub tłoczone, obite są skórą lub po prostu tekturowe. Łatwo się pogubić. Przed Wami więc przegląd książkowych kalendarzy na przyszły rok! Znanych, nieznanych, polskich i zagranicznych – byle dostępnych do kupienia w Polsce.

Wpis ten planuję od kilku miesięcy, uwierzcie, sprawia mi on ogromną radość. W zeszłym roku poszukiwania były głównie dla mnie, sama szukałam inspiracji do tego, jak powinien wyglądać kalendarz idealny. Znalazłam go! Był to Leuchtturm1917, kalendarz tygodniowy medium z notatnikiem.

W tym roku jest trochę poważniej, więcej modeli, konkrety z cenami, skupiam się na tych dostępnych w Polsce i przede wszystkim, wszystko jest uporządkowane, według rozmiarów i układu. Są tańsze i te droższe, bardziej męskie i bardziej kobiece, mam nadzieję, że każdy z Was znajdzie coś dla siebie! Zaczynamy?

Jeśli szukacie kalendarzy na 2021, to tu znajdziecie mój najnowszy przegląd.

Ponad 11000 znaków i 1600 słów.
Ponad 80 zdjęć.
Ponad 20 różnych MAREK kalendarzy — samych kalendarzy jeszcze więcej.

Podzielone na półki cenowe, z formatami, układami i linkami do sklepów.

Kieszonkowe

Rozmiar A6 lub mniejsze, takie, których założeniem jest możliwość wsadzenia notatnika w kieszeń spodni i zmieszczenie się w każdej torebce czy plecaku. Zazwyczaj mają najmniej „bajerów”, ale kompaktowy rozmiar przede wszystkim!

Zeszytowe

Zazwyczaj nazywany medium, to rozmiar A5 lub zbliżony, Moleskine taki rozmiar nazywa Large! Idealnie zakamufluje się wśród szkolnych zeszytów, a B5 wśród większości podręczników i książek stojących na półkach.

Duże

A4, czasem nawet większe. Dużo miejsca do pisania, kosztem zajęcia znacznej części biurka. Czasem nazywane Master, czasem Large, Ultra, czy w przypadku Moleskine’a ich Extra Large, znacznie mniejsze niż faktyczne A4.


Dzienne

P_20151117_114145

Czyli takie, gdzie jeden dzień to jedna strona (często weekend jest na jednej stronie), czasem rozpisane godzinowo z miejscem na notatki, czasem mamy tylko kartkę w linię i żadnych rozpraszaczy, czasem sobota i niedziela są na jednej stronie, połowę mniejsze (wciąż nie do końca rozumiem dlaczego firmy wciąż tak drukują). Większość ma dodatkowe miejsce na notatki i trochę standardowych pierdół jak strefy czasowe, lista dni wolnych w różnych krajach czy przeliczniki miary.

Leuchtturm1917 kalendarz dzienny

Leuchtturm1917 to moja osobista miłość. Uwielbiam papier, jego jakość i kolory, dobrze radzi sobie z piórami, linie są ładnie szare, okładki choć gładkie, to przyciągają oczy, obszyte cienką skórą, mają obowiązkowo gumkę w kolorze okładki, dwie tasiemki do zaznaczania ważnych miejsc, kieszonkę na luźne notatki.

Z ciekawych rzeczy, na samym początku pomiędzy listą świąt a kartką z kalendarzami na 2015 oraz 2017 mamy project planner na cały rok, gdzie każda kolumna to jeden tydzień, a rzędy uzupełniamy sami, czym tylko chcemy. Bardzo mi się to podobało w zeszłym roku, podoba mi się nadal teraz.

Kolejną fajną cechą kalendarzy i notatników Leuchtturma są perforowane stony na notatki, które znaleźć można na samym końcu, jest ich zazwyczaj kilka.

Sobota i niedziela są na jednej stronie w dwóch kolumnach.

daily-planner-2015-pocket

Dostępny jest w twardej oprawie w sześciu kolorach i czarny w miękkiej.

Cena: 58 zł
Liczba stron: 352
Dostępny format: Pocket (9 x 15 cm), Medium (14,5 x 21 cm), Master (22,5 x 31,5 cm)

Moleskine 'Colour a month’

8052204400614_01

Colour a month daily planner z Moleskine’a to coś innego. Nie jest takim klasycznym kalendarzem. Składa się z dwunastu małych zeszytów, z jednym dniem na stronie, każdy z nich ma inny kolor i liczbę kartek w linie uzależnioną od długości miesiąca. Zapakowane w zgrabne etui idealnie nadają się do prowadzenia dziennika, znacznie bardziej niż do samego zapisywania wydarzeń.

Otwierają się na płasko, co przy cienkich notatnikach nie jest trudne do uzyskania, ale na pewno jest przydatne, mają małą kieszonkę i zestaw naklejek indeksujących na grzbiety.

8052204400614_02

Każdy z notesów posiada kilka stron na notatki, są też strony z informacjami takimi jak czasy lotów, strefy czasowe czy jednostki miar. Standard, prawda?

Papier w nich jest dość cienki i przy pisaniu piórem widocznie przebija, z długopisami nie ma problemów.

Cena: 130 zł
Dostępny format: Pocket (9 x 14 cm)

Moleskine kalendarz codzienny

8052204400409_01

Klasyczny Moleskine, w jednokolorowej oprawie, dostępny w rozmiarze XS (6,5 x 10,5 cm) i Pocket (9 x 14 cm). 400 stron, z gumką i kieszonką na luźne notatki, czysty w rozmiarze XS, w linie w rozmiarze większym, gdzie zaznaczone są godziny od 8 do 20. Wariant kieszonkowy możemy kupić w twardej bądź miękkiej oprawie, XS tylko w twardej. Skonstruowany tak, by w dowolnym momencie otwierał się na płasko.

8052204400805_02-PRDD

Za 65 zł można w rozmiarze Pocket kupić taki kalendarz z okładką w wersji Star Wars, z Peanutem lub z Małym księciem, który w odróżnieniu od reszty (i klasycznych Moleskine’ów) jest pokryty materiałem – wygląda genialnie.

Cena: 39 zł (XS), 54,50 zł (P)
Liczba stron: 400
Dostępne rozmiary: XS (6,5 x 10,5 cm), Pocket (9 x 14 cm), Large (13 x 21 cm)

Paperblanks

2016-ocean-song-12-month

Paperblanks to firma, którą spotkać możemy na półkach Świata Książki i wielu innych bardziej lub mniej popularnych księgarń, mają bardzo ciekawe okładki, często błyszczące. Niektóre modele zaopatrzone są w okładkę zamykaną na magnes (jak model Ocean Song widoczny po lewej).

2016-carmine-12-month

Mimo pięknych okładek w środku już tak nie zachwycają, bardziej przypominając najzwyklejszy kalendarz niż produkt premium jak Leuchtturm1917 czy Moleskine. Trzeba jednak przyznać, że taka okładka potrafi zauroczyć, szczególnie jeśli przypomina starą księgę.

Sporym plusem jednak z pewnością będzie fakt, że możemy każdą okładkę kupić w wielu różnych układach i rozmiarach (na oficjalnej stronie paperblanks – linki są do wersji cz/en bo wersja PL jest w trakcie prac technicznych podobno).

Cena: 60 zł (Mini), 75 zł (Midi)
Liczba stron: 368 (dzienne), 140 (tygodniowe)
Dostępne rozmiary: Mini (9 x 14 cm), Midi (13 x 18 cm), Maxi (13,5 x 21 cm), Ultra (18 x 23 cm), Grande (21 x 30 cm)


Tygodniowe

Dzielą się na horyzontalne i wertykalne, czasem mają dodatkową stronę na notatki i stanowią one większość rynku.

Leuchtturm1917 kalendarz tygodniowy z notatnikiem

W miękkiej oprawie, dostępnej w sześciu kolorach. Ma 192 strony, kieszonkę i tasiemkę – standard. W środku układ tygodniowy – jeden dzień pod drugim na jednej stronie, na drugiej stronie mamy miejsce na notatki, sporo notatek!

P_20151117_114219

W twardej oprawie do wyboru mamy kolorów dwa razy więcej.

Cena: 46 zł (Pocket), 58 zł (Medium), 75 zł (Master)
Liczba stron: 192
Dostępne rozmiary: Pocket, Medium, Master

Leuchtturm1917 kalendarz kolumnowy tygodniowy

Przypomina w zasadzie plannery, te z wpisu sprzed kilku tygodni. Podzielony na kolumny, z tygodniem na dwóch stronach i równo potraktowanym weekendzie. Trochę miejsca na notatki i godzinowa rozpiska, od 7 rano do 22. Z prawej strony mamy podgląd trzech miesięcy z zaznaczonym na środku aktualnym tygodniem, a poniżej trochę miejsca – na dosłownie cokolwiek.

Cena: 46 zł (Pocket), 58 zł (Medium), 75 zł (Master)
Liczba stron: 144
Dostępne rozmiary: Pocket, Medium, Master

Leuchtturm1917 kalendarz tygodniowy

Tak po prostu, zwykły kalendarz, z tygodniem na dwóch stronach, trzy dni po jednej stronie, cztery po drugiej, zaznaczone święta oraz fazy księżyca.

P_20151117_144028

Cena: 32 zł (Mini), 46 zł (Pocket), 58 zł (Medium), 75 zł (Master)
Liczba stron: 144
Dostępne rozmiary: MiniPocket, Medium, Master

Moleskine kalendarz tygodniowy

Od powyższego Leuchtturma różni się logo i rozmiarem, rozmiar Pocket jest centymetr węższy, a Large (prawie A5) półtora. Różnica nieznaczna, jednak widoczna gdy zestawi się oba rozmiary obok siebie.

Tydzień na dwóch stronach, z jednej strony trzy dni (jeden po drugim) z drugiej cztery.

8052204400027_04

Cena: 35 zł (XS), 50,5 zł (Pocket), 67 zł (Large)
Dostępne rozmiary: XS, Pocket, Large

Moleskine kalendarz tygodniowy z notatnikiem

8052204400331_05

Dni jeden po drugim na jednej stronie, druga strona w linie na notatki. Dostępna w kilku kolorach bądź w wersji Star Wars, Peanut oraz z Małym Księciem. Kalendarze tematyczne mają rozmiary Large i Pocket i czasami okładki się różnią w zależności od rozmiaru.

Cena: 50,5 zł (Pocket), 67 zł (Large), 72 (XL – tylko czarny w miękkiej oprawie)
Cena tematycznych: 59 zł (Pocket), 75,90 zł (Large)

8052204400621_04-PRDT

Weekly panoramic planner – 79 zł

Tydzień na dwóch stronach, wszystko ułożone panoramicznie, linie plus dni tygodnia bez rozbicia godzinowego, czyli po prostu z miejscem na notatki.

Rozmiar: Slim (8 x 15 cm)

8052204400065_04-PRDT

Weekly planner vertical

Tydzień na dwóch stronach, dni ułożone w kolumnach, sobota
i niedziela na pół długości, bez oznaczeń godzinowych, pozostałe dni tygodnia rozpisane od 8 do 20.

Rozmiar: Pocket (50,50 zł), Large (67 zł)

8052204400331_05-PRDT

Action planner – 99 zł

Tygodniowy, podobny do układu powyżej, jednak na pierwszej stronie mamy cztery kolumny (od 7 do 19), na drugiej stronie swoją kolumnę ma piątek, sobota i niedziela dzielą się jedną, a trzecia wypełniona jest liniami do wpisywania zadań, co sugerują nam krateczki na końcach linii.

Rozmiar: XL (19 x 25 cm)

Rhodia

Tak jak Moleskine i Leuchtturm, ma kalendarze tygodniowe, kolumnowe i z notatnikiem. W cenie notatnika premium dostajemy, mimo pięknej tłoczonej okładki, dość toporne wnętrze składające się z szarych linii i pomarańczowych akcentów, z literami tak ściśniętymi, że błagają o chwilę oddechu.

RH44586-Rhodia-2016-Webplanner-A5-Notebook-Notes_DTL2_P3

Kratka jest na pewno ciekawym pomysłem, odrywane registry mają swoich fanów i gdyby nie naćkana prawa strona to byłby ciekawą alternatywą dla mojego Leuchtturma.

RH44579-Rhodia-2016-Webplanner-9x14-Notebook-Planning_DTL2_P3

Cena: 65 zł
Format: A5


Cudze chwalicie swego nie znacie

W zeszłorocznym przeglądzie znalazło się parę polskich propozycji, był Kravczyk, który nie ma kalendarza na 2016, był Pan Kalendarz, gdzie sklep nie działa już chyba od kilku miesięcy, był B jak Bukszpan, gdzie w kategorii kalendarze wieje pustkami. Szkoda!

2016

Sezonownik

Chociaż on się ostał!

192 strony, tygodniowy układ, format A5 i 39 zł (plus 10 zł wysyłka). Dostępny w księgarniach na terenie całej Polski, nie powinien być trudny do upolowania. Ma kieszeń na luźne kartki, gumkę i parę wolnych stron na notatki po każdym miesiącu.

Dlaczego nazywa się sezonownik? Bo znajdziemy w nim informacje na temat sezonowych warzyw i owoców, o sposobie ich przygotowania, o daniach, które można z nich zrobić, a nawet i parę przepisów na sosy. Wszystko okraszone tematycznymi rysunkami.

Cena: 39 zł
Liczba stron: 192
Format: A5

Multiplanner

Wydanie na 2016 nie jest jeszcze dostępne (ma się pojawić dopiero na przełomie miesiąca), co moim zdaniem jest strzałem w stopę, bo wiele osób w grudniu ma ważniejsze wydatki na głowie niż kalendarz, którego teraz nie można nawet zobaczyć.

Multiplanner składa się z dwóch lub trzech „sekcji”, w zależności od formatu i układu, który wybierzemy. Zawsze obecne są: kalendarz w tygodniowym układzie (horyzontalnym) plus miejsce na „foldery”, czyli posegregowane notatki, idealne do zapisania listy książek czy filmów w planach na ten rok. Strony kalendarza i notatek można przewracać niezależnie – są po prostu odcięte.

Notatki są pogrupowane w foldery, z których każdy ma własny register (jest ich aż 14). Na dole znajduje się miejsce na notatki (w kratkę) i w wersji trójdzielnej jest ono odcięte, w 2planerze jest razem z kartkami tygodnia.

Mamy dwie kieszenie na notatki (z przodu i z tyłu), dwie tasiemki w różnych kolorach, gumkę i okładkę w kolorze czarnym bądź czerwonym, która od razu kojarzy się z Moleskinem.

W zeszłym roku dostępny był w rozmiarach A4, B5, A5 i B6, w cenie od 59 zł do 129 zł. Jak będzie w tym roku? Jeszcze nie wiadomo, ale raczej na pewno podobnie.

Cena: 59 zł – 129 zł
Format: B6, A5, B5, A4

Więcej polskich tworów nie udało mi się znaleźć, wiele linków, które dostałam w zeszłym roku kieruje do sklepów, które już nie istnieją lub nie mają kalendarzy na przyszły rok – szkoda! Przeszukałam polskie strony crowdfundingoww, poszukałam w google’ach i nie znalazłam nic, poza jednym projektem, który nie zebrał nawet 10% wyznaczonej kwoty.


Różne inne

Matras w tym roku dał radę – wybór jest spory, a kalendarze posortowane są według rozmiarów (A4, A5, inne). Nie ma niestety łatwej metody sprawdzenia, czy dany kalendarz jest dzienny czy tygodniowy (trzeba czytać w opisie) ani zobaczenia większości z nich w środku, bo wiele ma tylko zdjęcie z zewnątrz. Ceny są oczywiście niewielkie, sowy w układzie dziennym, rozmiar B6 kupimy już za niecałe 13 zł. W środku nic nas nie zachwyci – szaro-beżowe wnętrze sugeruje, że mimo ciekawej okładki, w środku będzie wyglądał jak każdy inny na półce.

Są też kalendarze dla fanów Gwiezdnych Wojen, Moleskine’ów czy Kubusia Puchatka, w cenach nie przekraczających 30 zł.


P_20151117_115335

Konkurs!

latarniamola

Pierwszy raz u mnie konkurs, nawet nie wiecie jak się cieszę! Do wygrania są dwa kalendarze Leuchtturm1917, które dostałam do firmy LatarniaMola.pl (która jest oficjalnym dystrybutorem Leuchtturma w Polsce!), za co jeszcze raz bardzo bardzo dziękuję!

Sama korzystam z kalendarza Leuchtturma w tym roku, jestem więc szczerze zakochana w ich produktach i z ręką na sercu mogę Wam wszystkim polecić ich produkty. Uwielbiam papier, uwielbiam kolor linii i ubóstwiam taką drobnostkę jak liniuszek, który znajduje się w kalendarzach medium i master.

Wracając jednak do konkursu, nagrody są dwie:

Kalendarz dzienny medium (kolor malinowy)

352 strony w formacie A5, dwie tasiemki do zaznaczania, naklejki indeksujące do naklejenia na okładkę, liniuszek, mój ukochany project planner, dzienny układ (weekend na jednej stronie) i odrywane kartki na notatki. Genialny, prawda?

Kalendarz tygodniowy z notatnikiem w miękkiej oprawie (niebieski)

Kieszonkowy kalendarz w miękkiej oprawie, który możemy zabrać ze sobą zawsze i wszędzie. Ma 144 strony, więc można wsadzić go do tylnej kieszeni spodni (choć nie będzie to najbardziej komfortowe rozwiązanie na dłuższą metę).

Układ tygodniowy, jeden dzień pod drugim z całą stroną na notatki.

Co trzeba zrobić, żeby wygrać?

Zasady są proste i nie powinny sprawić Wam problemu.

  1. Polub fanpage Latarnia Mola na Facebooku (nawet wstawiłam widget, żeby Wam życie ułatwić).
  2. Napisz w komentarzu, który kalendarz chciał(a)byś wygrać – nie musicie ograniczać się tylko do tego, jeśli dopiszecie „o mamo, takie piękne, że brał(a)bym wszystkie” to nadal liczyć się będzie jako zgłoszenie.
  3. Komentarze nie mogą być napisane anonimowo (bo przecież muszę mieć Wasz adres email, by się skontaktować w razie wygranej).

Tyle. Tyle trzeba zrobić.

Co możecie jeszcze zrobić?

  1. Będzie mi bardzo miło, jak i mi zostawicie lajka – motywuje to do dalszej pracy, do robienia przeglądów i załatwiania Wam fajnych rzeczy do wygrania w konkursach, a chcecie ich, prawda?
  2. Jeśli udostępnicie wpis na Facebooku lub Twitterze możecie podrzucić mi screena (lub linka) na adres mailowy podany w zakładce kontakt, a wtedy zwiększycie dwukrotnie Wasze szanse. Liczy się tylko jedno udostępnienie. Chociaż wszystkie są mile widziane.

Zasady

wtorek
17.11.2015
99
2

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dzień dobry! Szukam kalendarza na 2017 rok. Takiego, jak jest ten Leuchtturm kolumnowy tygodniowy z RÓWNO POTRAKTOWANYM WEEKENDEM. Bardzo mi zależy na takim. Ale na podanej stronie jest inny kalendarz, ze skróconą sobotą-niedzielą. Czy wiedzą Państwo gdzie mogę nabyć potrzebny mi kalendarz? Lepiej tej firmy, ale jak się nie da, to może być inna. Dziękuję za odpowiedź!

Edycja na 2016 miała wszystkie dni po równo, na 2017 niestety popsuli i jest sobota i niedziela pół na pół. I nie ma innej wersji od nich (bardzo szkoda).

Za alternatywami patrzyłam, ale niewiele jest w tej kwestii, szczególnie jeśli chodzi o te poważne firmy jak Moleskine czy Leuchtturm właśnie. Pozostaje niestety rozglądanie się za plannerami, które z zasady albo drukuje się samemu, albo kupuje za przerażające pieniądze. Tutaj kilka najpopularniejszych: http://yzoja.pl/a-moze-planner, gdzie najfajniejszy wydaje się Passion Planner.

Najlepiej będzie chyba zaryzykować z Leuchtturmem. Jak nie ten kolumnowy to może chociaż wersję z notatnikiem? Bo w kolumnowym jest jeszcze trochę miejsca na luźne notatki więc może by się to jakoś dało zaadaptować?

Jak tylko trafię na coś sensownego – na pewno dam znać.
Miałam ten kolumnowy w tym roku i szczerze mi się nie sprawdził, ale ja też nie studiuję czy nie mam pracy w sztywnych godzinach, żeby taki układ miał sens większy.

Dzięki za szybką odpowiedź! A mi właśnie ten kolumnowy styl najbardziej odpowiada. Odkryłam go w tym roku, ale niestety z taką skróconą sobotą-niedzelą :( Jestem wzrokowcą i w takim kalendarzu widzę jak wygląda mój dzień i cały tydzień. Tak że na następny rok szukam podobnego, bo naprawdę się sprawdził :)

Jak masz gdzieś stacjonarnie te Leuchtturmy to może na nie zerknij, może nie jest aż tak źle z tym miejscem w weekendy? Wygląda, że to mocno skrócili (PO CHOLERĘ?!), ale może się zmieścisz?

Dla mnie to już będzie trzeci rok z Leuchtturmami i nadal kombinuję z idealnym wnętrzem (no dobra, tygodniowy z notatnikiem był świetny, ale ten nowy miesięczny mnie kusi), ale przesiadki na inną firmę już sobie nie wyobrażam.

A może znasz w jakim stacjonarnym sklepie w Warszawie jest sporo tych Leuchtturmów? Bo w Empiku i Matrasie nie widzę ich.I nie mam pomysłów gdzie jeszcze można poszukać.

Empik ma je chyba tylko online – stacjonarnie w sklepie nigdy nie widziałam. Ja się zaopatruję w sklepie w Poznaniu, gdzie jest oficjalny dystrybutor, więc każdy model i kolor (yay), a ceny cholernie atrakcyjne, bo nawet niższe niż na oficjalnym europejskim sklepie Leuchtturma.

Co do Wawy: Taki sklep widzę http://architekci-sklep.pl/information.php?info_id=25 i PWN http://warszawa.ksiegarnienaukowe.pl/onas, jedna koleżanka wiem, że dorwała w Gdyni w PWN kalendarz w zeszłym roku, stacjonarnie.

A może ktoś będzie zainteresowany moim kalendarzem podróżniczym, tj. Kalendarzem Włóczykija (szukaj na OLX). Wiele ilustracji,ciekawych tekstów, przemyśleń i porad. Zachęcam serdecznie. :-) Janek

Od lat mam zawsze przy sobie kalendarz, wszystkie służbowe i prywatne zapiski w nim notuję, podkreślam, zakreślam, koloruję, naklejam, zaklejam… (takiego małego świra mam jeśli chodzi o kalendarz) :)
Od jakiegoś czasu jestem wierna Moleskine. Natomiast ostatnio poszukując nowego
kalendarza, gdzieś w „przestrzeni” internetowej wpadł mi w oko
malinowy Leuchtturm1917 i prawie przepadłam… No prawie, nadal się waham stary sprawdzony
Moleskine, czy malinowy Leuchtturm1917? Pomóż zdecydować :)

Rozumiem, że startujesz w konkursie?

Świetnie, że korzystasz z kalendarzy, ciężko znaleźć ludzi, którzy faktycznie ich jeszcze używają, tym bardziej tych drogich i fajnych. Miałaś jakaś serię czy Klasyczny?

Główna różnica jak dla mnie między Moleskinem a Leuchtturmem to to, że ma cieńszy papier niż Leuchtturm i to całkiem sporo, Leuchtturm dorobił się teraz dwóch tasiemek we wszystkich kalendarzach i notatnikach – fajna sprawa. Przewaga Moleskine’a to te piękne tematyczne okładki, więc fani Star Wars, Alicji w Krainie Czarów czy Batmana nie będą się długo zastanawiać. Mnie właśnie Moleskine ostatnio zraził tym papierem, bo planowałam pisać piórem w nim, ale się nie da :-(

Ostatnie dwa moje Moleskine to kalendarze 18miesieczne, teraz myślę albo znowu 18M, albo dzinny z Małym Księciem na okładce, bardzo mi się podobna ta materiałowa okładka, tylko się zastanawiam jak da radę ten materiał przy tak częsty użytkowaniu kalendarze (bo niestety nie będzie leżał i „pachniał” tylko co dzinnie będzie mocno używany). Niestety nie miałam jeszcze okazji zobaczyć na żywo Leuchtturm’a i tak naprawdę zobaczyłam je pierwszy raz z dwa dni temu w internecie, bo do tej pory byłam zafiksowana na Moleskine i to nie tylko kalendarze… Ale ten różowy Leuchtturm’a od razu zwrócił moją uwagę i te dwie tasiemki…

A tak wygląda mój aktualny Moleskine :)

P.S. Tak staruję w konkursie :)

Śliczne zakładki! Mój facet właśnie ma 18-miesięczny z Moleskine’a – tygodniowy z notatnikiem i jest dokładnie tej samej grubości co 12-miesięczny Leuchtturm o tym układzie. Ogólnie w jakości różnic praktycznie nie ma, kieszeń szyta tak samo, tasiemka w kolorze okładki. Mój ten tygodniowy ma jeszcze osobną cieniutką „książeczkę” na adresy i telefony + te naklejki indeksujące i liniuszek, który jest naprawdę świetny.

Moje love się zaczęło od moleskine’ów, notatników, mam dwa Volanty, jeden XL ten gruby i Chaptersa (papier jak bibuła :/), kalendarz na 2015 też już kupiłam, a potem się okazało, że nie ma na stanie i znalazłam Leuchtturma – nie pożałowałam tej decyzji.

Mały książę jest piękny, kusi, ten materiał na pewno jest ciekawy, ale też się boję, że się będzie strasznie brudził i prawdopodobnie strzępił na krawędziach :( więc po roku czy półtora może nie wyglądać już za dobrze.

Ja mam akurat układ tygodniowy na 2 kartkach, tydzień na jednej kartce to zdecydowanie dla mnie za mało. Mój też ma książeczkę na adresy i naklejki. I tu Moleskine ma minus, bo ten „mój” kalendarz jest tylko w jednym kolorze, a chciałbym w końcu inny kolor… :)

Jak dobrze wiedzieć, że nie jest samym w tym „uzależnieniu” od kalendarzy i notesów :)

Ja właśnie zaczynam praktykowanie Bullet Journal, więc oprócz kalendarza mam też kieszonkowe notatniki, które bez problemu mieszczą się w kieszonce. Więcej kupowania, więcej radości. Na 2016 mam planner kolumnowy z Leuchtturma i ciekawa jestem jak nam razem będzie. Czarny niestety, ale nadrobię kolorowym notatnikiem :-D

Świetnie wiedzieć, że są inni zakręceni ❤

Bardzo praktyczny, a jednocześnie tchnący delikatnością jest moim zdaniem dzienny kalendarz w kolorze różowym. Identycznego układu używam aktualnie (jest brązowo-złoty) ! Przyzwyczajam się do używania pióra i jestem już posiadaczką pięknego, błękitnego pióra Schaeffer… Notatki, które nim robię, są – o dziwo !!! – samoistnie ładniejsze! W moim aktualnym kalendarzu właśnie brakuje mi drugiej zakładki, bo mam notatki „dzienne” i „ogólne” – te drugie to zadania do zrealizowania w dłuższym czasie.

A poza tym – od razu, gdy czytałam Pani wpis na blogu, przypomniał mi się przebój
https://www.youtube.com/watch?v=UA0ePYmGmYE
Lubię, gdy ktoś „robi” muzykę właśnie swoim głosem. Przy nim i przy Annie German po prostu mam ciaaary

Dzięki, za pokazanie takiego cudeńka jak Sezonownik! Nie miałem pojęcia, iż takowy planner istnieje, świetne są te rysunki i przepisy wypełniające codzienne mozolnie notowane sprawy ;)

A teraz do konkursu…
Zdecydowanie chciałbym wygrać ten malinowy – który poza kolorem też bardzo mi się podoba. Lecz ze względu na Sezonownik w przypadku wygranej otrzyma go moja wybranka serca. Jestem pewien, że taki bajer jak podwójna wstążka, czy wyrywane strony przypadnie jej do gusty!
Nie wspominając o wbudowanej tylnej kopercie (tak, to ważne – w przypadku braku to ja montowałem takowy bajer ;)

Pozdrawiam!

Nie wyobrażam sobie nie mieć przy sobie kalendarza, w którym można zapisać jakieś sprawy na przyszłość lub też zanotować co się wydarzyło w ostatnim czasie, Prowadzę takie kalendarze od 2005 roku. Warto pamiętać niektóre wydarzenia z życia.

Najbardziej przydatny w moim przypadku byłby tygodniowy z miejscem na notatki, jednak jestem uzależniona od koloru różowego, który zdecydowanie wygrywa w tej konkurencji. Będę miała więcej miejsca do notowania każdego dnia.

Pozdrawiam serdecznie ;)

2005! Wow. Ja z kalendarza korzystam dopiero cztery lata, ale początki były na jakichś raczej przypadkowych kalendarzach, upolowanych w jakimkolwiek kiosku. Ale pamiętnik prowadzę odkąd pamiętam ;) więc mam stos zeszytów wypakowanych wspomnieniami – uwielbiam.

Bardzo mnie cieszy, że jednak naprawdę sporo ludzi nadal używa kalendarzy!

Kiedyś opisywałam bardzo szczegółowe tylko ważne wydarzenia, albo coś co miało dla mnie znaczenie. Aktualnie muszę zapisywać wizyty u dentysty, czy egzaminy szkolne. Dodatkowo staram się systematycznie wpisywać hasłami co robiłam danego dnia, gdzie byłam, co nowego zobaczyłam.
Jestem wzrokowcem, dlatego też co zapisuje to zapamiętuję. Znajomi mówią, że nie ma lepszego kalendarza ode mnie. W spornych sprawach dotyczących terminów zawsze pytają mnie – albo po prostu pamiętam, albo w razie potrzeby zaglądam do kalendarzyka.

Nie bój się, z kalendarzem właśnie najlepiej zacząć. Od zawsze byłam notatnikowym chomikiem, jak kupiłam kalendarz konkretnie na rok 2015 to nie miałam wymówki, żeby go nie używać – za rok i tak mi się do niczego nie przyda. Nie żałuję, to był świetny rok, który nauczył mnie obcowania z powrotem z kartkami i przyborami do pisania. Powoli zaczynam nawet używać nagromadzonych notatników! To dopiero sukces (co prawda nadal więcej kupuję niż zużywam… no ale :P)

Niestety nie mam. Ale jest to wyselekcjonowany wkład zaprojektowany przez Niebałagankę, który można pobrać u niej na stronie. :3 Ale klejenie tego, szycie i składanie to było nie lada wyzwanie! :)

Jak już kiedyś wspominałem, moje planowanie wybiega na max kilka dni do przodu, więc notatnik nie ma większego sensu, ale wiem, że malinowy by pasował idealnie na prezent :D

Co do dyskusji niżej to też jako programista bardzo często rozpisuje sobie jakieś rzeczy na wielkich kartkach, tak jest zdecydowanie łatwiej.

Wszystko się zaczęło chyba jak kupiłam kalendarz na 2015, to był pierwszy drogi notatnik, który MUSIAŁAM zapisać, bo przecież za rok i tak się do niczego nie przyda. Kupiłam stertę notatników Moleskine’a (w grudniu zeszłego roku) i dopiero dwa miesiące temu zapisałam w jednym pierwsze słowo. Ale pokochałam je wszystkie, kupuję nałogowo i jakoś w końcu mam hobby i nie szkoda mi na nie pieniędzy. Bo wiem, że takie odręczne pisanie notatek, listów czy list zadań naprawdę daje dużo radości.

ja co rok kupuję dwa kalendarze, jeden taki mały, który mieści mi sie w torebce, na drobne daty, godziny, spotkania i duży, taki dzienny kalendarz na notatki, większe notki.
powiem Ci, że jestem zachwycona kalendarzami w Twoi poscie, jest ich tak duzo i tak pieknie wykonane, ze z checia poszukam czegos pdobnego u siebie.
swietny konkretny post!

Ja tak właśnie zrobiłam w tym roku, mam A5 i A7. Ale przyznam szczerze, tego malutkiego praktycznie nie używam. Nie miewam spotkań, czasem tylko zapisuję jakieś terminy (ale to na zasadzie rzadziej niż raz na miesiąc), czasem listę zakupów (to akurat ze dwa razy w miesiącu), po czym i tak zapominam tego maluszka przełożyć z biurka do torebki. A jak już wezmę to i tak go w sklepie nie otworzę tylko lecę z pamięci (i potem się parę razy wracam do sklepu…) :P

Leuchtturmy w UK niestety są droższe niż w PL, ale to nadal około 15 funtów za taki A5. Zazdroszczę życia w Anglii, bo tam jest o wiele większy wybór (i też więcej problemów ze zdecydowaniem, który jest ten IDEALNY).

W dzisiejszych czasach posiadanie kalendarza w formie papierowej jest jak dla mnie bez sensu. Taki kalendarz nie wyśle Ci przypomnienia, łatwo nic nie przeniesiesz, trzeba kreślić i przepisywać.

Że nie wspomnę o tym, że jest to dodatkowy bagaż gdy ktoś pracuje zdalnie i może sobie pozwolić na częste podróżowanie.

Z drugiej strony papierowy kalendarz Ci się nie rozładuje a pisanie po kartce jest przyjemniejsze niż klikanie po telefonie. Ja nigdy nie potrafiłam się przekonać do kalendarza w telefonie czy na komputerze, ale też nie mam masy spotkań czy terminów, o których musi przypomnieć mi kalendarz – bardziej zapisuję tam po prostu codzienną listę zadań, do czego na telefonie zazwyczaj potrzebowałabym dwóch aplikacji, więc już dla mnie przerost formy nad treścią.

Co do dodatkowego bagażu to już bez przesady, jeśli zabierasz ze sobą laptopa czy tablet, to taki kieszonkowy kalendarz z pewnością by się zmieścił i nie zrobił różnicy w wadze.

A ja mam obecnie taki notatnik.. Z jakiejś konferencji, żółte kartki. :D
Aczkolwiek przyznam się, że i tak planuję kupić jakiś notatnik, nie kalendarz. Kalendarze wolę jednak online, szybkie modyfikacje.
Możliwe, że lepszym wyborem byłby ten: Kalendarz tygodniowy z notatnikiem, ale z twardą okładką. Nawet jak nie wygram, kupię sobie na nowy rok ;)
Ps. bardzo dobre porównanie, ale przydało by się więcej zdjęć ze środka, nie tylko okładek. ;)

Powiem Ci tak, w obliczu ciągnącej się listy zadań długo myślałam nad tym jaki powinien być mój następny kalendarz, mam tygodniowy z notatnikiem w twardej oprawie A5 i zazwyczaj starcza, ale nie zawsze. Brakuje mi w nim miejsca na wiele rzeczy związanych z Bullet Journal. Już sobie postanowiliśmy, że kupimy jeszcze po notatniku A5 (z kropkami w środku). Jak zobaczyłam ten mały niebieski kalendarz to sama przepadłam – piękny, przy notatniku by mi zdecydowanie wystarczył. Ale dostałam też Planner kolumnowy (ten czarny), jest ogromny i na pewno znajdę dla niego parę zastosowań. Nie wrzucałam go na konkurs, bo raczej mało osób chciałoby kalendarz, który jest tak ogromny, że praktycznie leży na biurku.
A jeszcze się zapisałam na subskrypcję boxów z kieszonkowymi notatnikami, i nie wiem do czego je będę zużywać, ale pewnie dalej coś do Bullet Journala, bo zakochałam się w tej technice.

Co do zdjęć ze środka – te, które mam na stanie mają fotek porobione na potęgę, nie marudź ;) u Paperblanków nie udało mi się znaleźć zdjęć z wnętrza :/ A moleskine’y mają tu pokazane jedno zdjęcie zazwyczaj + odnośnik do strony, gdzie jest ich sto tysięcy.

Przyjemnie się pisze, kolor kartki wkurza jedynie.. No i to, że się tak czesto zamyka. ;) No i miejsce na wrzucenie długopisu 4life. :D

Często notatniki są w kolorze kości słoniowej (ładnie po angielsku ivory), jak są żółte to słabo ;P niebieskie długopisy na tym nieładnie wyglądają.

Witam. Śnię po nocy o Kalendarzu tygodniowym z notatnikiem w miękkiej oprawie (niebieskim- jak kolor nieba).
Proszę, proszę o niego :)

Chciałabym wygrać kalendarz tygodniowy – tym razem nie dla siebie, a dla kuzyna, który bardzo chciałby taki mieć i poinformował o tym prawie całą rodzinę :) pewnie byłby to idealny prezent Mikołajkowy w kolorze niebieskim

Różowy (bo dzienny) to mój must have! :D Nigdy nie miałam kalendarzy z tej firmy, a zawsze chciałam się przekonać, czy warto – także próbuję swoich sił w konkursie, może się uda :D

A przegląd jak zwykle na plus! Szkoda, że polskie kalendarze umarły śmiercią szybką, miałam nadzieję, że w tym roku Pan Kalendarz mnie zainteresuje na tyle, że będę zechcę go kupić. Żałuję, że nie kupiłam sobie tego, co był dwa lata temu – był cudowny <3

No, ale Sezonownik mi się całkiem nieźle sprawdzał, chociaż brakowało mi linii xD Zresztą, chyba nawet o tym rozmawiałyśmy kiedyś :)

Bardzo mi było smutno, jak nic nie znalazłam. Kiedyś przypadkiem trafiłam na polski planner (opisany we wpisie z plannerami), ale to dosłownie przypadkiem, bo wygooglać tego nie idzie. Nie wiem czy naprawdę nikt nic nie robi, czy po prostu nie umieją zrobić szumu wokół siebie, że nawet przekopując google nic się nie da znaleźć?

Po Leuchtturma sięgnij koniecznie, naprawdę. Dobrze jest zacząć od kalendarza, bo MUSISZ w nim pisać, za rok i tak go nie zużyjesz, a notatnik za łatwo odłożyć na półkę i zapomnieć, bo „szkoda zniszczyć”. No ale, konkurs się rozwija, sklep, który podrzucił mi kalendarze dostał już 20 lajków (rano było 90), więc jak będę grzeczna, to może jeszcze kiedyś zrobią ze mną jakiś konkurs gdzie będą same notatniki do wygrania? Zobaczymy, nie będe się sama na to nakręcać :D Ale generalnie, Leuchtturmy podchodzą mi lepiej niż Moleskine’y i raczej się już nie przerzucę na inną markę (szczególnie, że ostatnio zapowiedzieli dwa nowe kolory i oszalałam :3 – jak przejdziesz na główną stronę to w sidebarze znajdziesz link).

Widziałam właśnie :D Kalendarz to mój must have, bo inaczej nie umiem już funkcjonować :D W sumie znam dwa może (?) polskie twory blogowe, ale tego ciągle jest za mało :c A szkoda, wielka szkoda :c

No i kalendarze Kobiety Ślimak, Rudit (Pajnt) i innych tego typu są do kupienia i są całkiem porządnie wykonane, ale kurczę ciągle mi mało :D

Mój faworyt to różowy :) a raczej malinowy, jak napisałaś sama i). Dlatego jeśli miałabym jakiś kupić, to właśnie malinowy, ale jak to się mówi, żeby wygrać, trzeba grać :). Twój wpis mnie zainspirował, jak zresztą wiele Twoich innych wpisów, wcześniej nie zwracałam uwagi na takie detale, jeśli.chodzi o kalendarze :). Więc dziękuję za miła lekturę i pozdrawiam! :)

Nie biorę udziału w konkursie, ponieważ kalendarz już mam, ale uwielbiam Twoje wpisy, więc zostawię tutaj ślad, że byłam :)

Malutki Leuchtturm1917, którego co chwila muszę wyciągać z szuflady, jest prześliczny. Kartki ma naprawdę porządne, od razu widać, że jest profesjonalny, to po prostu czuć. Porządna okładka, bardzo solidny skład, niezwykle elegancki jako całość… choć mam go trochę ochotę zniszczyć, a raczej oswoić ze sobą. Chcę, aby kartki stały się delikatnie przybrudzone, aby gdzieś mi się z boku długopis na niego wylał – póki co, jest dla mnie za nowy.
Z wad: nie podoba mi się połączenie soboty z niedzielą – już teraz kolumna jest bardzo wąska, a w te dwa dni co najwyżej można umieścić tam listę zakupów. Prawdopodobnie będę je łączyła i używała jako strona ciągła. Boję się też, że format może okazać się dla mnie za mały (jest sporo mniejszy od A6), ale to się jeszcze okaże, muszę go przetestować. Dzięki za przegląd :)

Czyli masz ten Mini, nie Pocket, skoro jest dużo mniejszy niż A6? Mam różowy na 2015 w tym tygodniowym układzie i używam go tylko do listy zakupów, bo i tak wszędzie zazwyczaj łażę z tym większym.

Połączenie soboty z niedzielą jest naprawdę smutne, bo miejsca zostaje bardzo mało. Szkoda, mogliby przestać traktować weekend jako dni, kiedy nie trzeba robić notatek. Do tej pory z tych fajnych kalendarzy to tylko widziałam, że te moje nowo odkryte Castelli traktuje po równo dni tygodnia i Moleskine, ale tylko w dziennym układzie.

Bardzo się cieszę, że Leuchtturm sam jako marka Ci podszedł! Możesz go dać moim dzieciom na parę minut, to zaraz będziesz miała bazgrołki namalowane i przyklejone naklejki ;D

Do początku roku jeszcze troszkę czasu, może wpadnie Ci do kałuży?

90×150 mm, czyli Pocket. Chyba jeszcze mniejszego nie ma :D
Oj, na pewno nie wpadnie. Ja niestety mam taką tendencję do traktowania zbyt troskliwie zwykłych przedmiotów (np. mycie rąk przed przeczytaniem ulubionej książki). On się na pewno ubrudzi od rozsypanych w plecaku ołówków. Zawsze od tego kalendarze brudzą mi się najbardziej.

Hahaha… no właśnie, że jest.
Pocket jest ten niebieski, idealnie połowa różowego A5. Master to A4, a mini to to małe różowe.

Ja myję ręce też dość często, ale z książką tak nie mam. Przy nowych notatnikach praktykowałam.
Z ołówkami rozumiem, też mi się kiedyś zdarzyło, jak mi B6 wypadł z piórnika, yay. A kiedyś byłam mądra i strugałam ołówki do piórnika i zapomniałam wyrzucić, to dopiero było :/ Obowiązkowo mi się też raz na jakiś czas atrament wylewał (rzuciłam kiedyś plecakiem i połamałam zakrętkę przy tym), hahaha.

Ja jak sobie kupiłam ten mini, to jestem mile zaskoczona jaki ten pocket jest duży, wszystko się więc zmienia w/g punktu widzenia. Linie tam są wysokie na 5 mm czy mniejsze? W A5 mają 7 milimetrów (kijowo jak na mój gust, bo za dużo na jedną linijkę, a za mało na dwie w jednej kratce).

Jest dokładnie 6 mm. W poprzednim kalendarzu miałam 4 i to było dla mnie całkiem wygodne, bo więcej się mieściło, a nie szkoda było jednej linijki przerobić na odstęp. Tutaj będę musiała bardziej „oszczędzać”, ale z całą pewnością moje notatki będą czytelniejsze niż te wiecznie nachodzące na siebie ogonki obecnie.

4mm ma kratka w Hobonichi i aż mnie skręca, żeby sprawdzić jak to będzie działać, niby tylko milimetr różnicy, ale przy rozmiarze A6 robi sporą różnicę…

Do 7 mm było mi się ciężko przekonać, bo generalnie wolę małe literki, te pisane piórem, a duże tylko długopisem tym grubym, który wyglądał tak ohydnie na 7mm, że porzuciłam pamiętnik dopóki sobie pióra nie kupiłam xD

Przekonałam Krzyśka do pióra, Krzyśka, który ma traumatyczne przeżycia z podstawówki związane właśnie z wiecznymi piórami. I się cieszy! Ja poprosiłam na urodziny pióro, więc już za moment będę mieć trzecie (najpierw się zastanawiałam po co mi tyle, ale potem sobie kupiłam kolorowe naboje i wszystko stało się jasne). Pióra zenita (cienko piszące) kosztują już kilkanaście złotych, nie są szczególnie piękne, jak to Zenit, ale jako pierwsze pióro sprawdzą się idealnie – bo nie każdemu pióro podejdzie.

Ja pisałam od podstawówki piórem, w szkole, potem już tylko w pamiętniku lub tę moją szaloną powieść, potem miałam dwuletnią przerwę, jak Amon mi w dziesięcioletnim już piórze połamał stalówkę (płakałam). Kupiłam Sheaffera VFM (ok. 60 zł) i jest boski – widać go na zdjęciach. Chociaż to nie jest tak, że robię dżihad i tylko z pióra korzystam. G-TEC-C Maica z Pilota skradła moje serce i tak samo najgrubsze dostępne w PL długopisy olejowe, BPS-GP.

(O mamo, przeginam :/)

A my postawimy w tym roku na kalendarz wyd. Insignis z myślami Reginy Brett. Jest świetnie zrobiony, jedna strona – jeden dzień, dodatkowo motywacyjne cytaty. I co ciekawe, możemy z niego korzystać w dowolnym czasie przez najbliższe 5 lat, bo są daty, ale nie ma dni tygodnia wypisanych ;)

Właśnie zerknęłam na stronie, wygląda fajnie :D tylko nigdzie nie widzę zapisku, że jest na pięć lat. Sporo miejsca na notatki, to bardzo fajne.

W sensie nie tak dosłownie na 5 lat, on jest na rok przygotowany na kolejne 5 lat, w sensie możesz skorzystać np. w 2018 r. z niego. Rozumiesz teraz?

Tak, rozumiem, nie ma dat, więc można w dowolnym roku, ale nadal mnie zastanawia czemu konkretnie pięć 😀 co z nim będzie nie tak w 2022?

Ideę w każdym razie rozumiem, ale u mnie się to nie sprawdza, bo jak nie na konkretnej daty to mój mózg mówi „a to może zacznij dopiero w przyszłym roku…” i by tak leżał i leżał.

Plan zajęć na uczelnię, wszystkie ważniejsze wydarzenia w pracy. Czasami mnie olśni jak rozwiązać coś w aplikacji, szkice do widoków. Nawet miesięczne wydatki : P Nie potrafiłabym się do dentysty umówić gdybym nie miała tygodniowego grafiku xD Jeśli nie wygram to już zamówiłam tygodniowy z Kubusiem u Lubego :D

Będąc szczera, nie wierzyłam w notatniki do momentu, kiedy przyszedł czas połączyć pracę ze studiami dziennymi. Niby programista, ale pisanie odręczne jest nie do zastąpnienia przez jakiekolwiek mobilne aplikacje : D Przytuliłabym niebieskiego maluszka bo idealnie wpasuje się do wiecznie ciężkiej torby, notowania na kierownicy, kolanie, klawiaturze. X D

Bardzo dobrze to znam! Też większość czasu klilkam po klawiaturze, ale to jednak nie to samo. Aplikacji nigdy nie umiem znaleźć odpowiedniej, takiej idealnej, z papierowym notatnikiem jakoś łatwiej – więcej możliwości adaptacji, a teraz jak poznałam Bullet Journal to już mnie nic nie powstrzyma przed kupowaniem notatników na potęgę :D
Co zapisujesz w takim notatniku? Lista zadań czy pomysły czy wszystko na raz?

Hehe, coś w tym jest. Zwykli ludzie uwielbiają aplikacje i nie wyobrażają sobie pisania analogowego. Za to wszyscy znani mi programiści i w ogóle ludzie spędzający dużo czasu z komputerami paradoksalnie szukają czegoś właśnie niekomputerowego :)

Mi się bardzo podoba hasło z tej strony. Bardzo wiele osób korzysta z notatników, mają w sobie coś czego nie mają aplikacje… większą intymność i samo pisanie po kartce sprawia, że człowiek się bardziej zastanawia co pisze, bo nie da się tekstu po prostu skasować.
Forget the App, there’s a Pocket Notebook for that…

Piszę te apki od podstaw i ciężko mi myśleć o walce ze „smartfonowym” ekranem po godzinach. ; )
Yzoju: plan zajęć na uczelnię, wszystkie ważniejsze wydarzenia w pracy.
Jeśli czasami mnie olśni to: rozwiązania w aplikacji, szkice do widoków.
Nawet miesięczne wydatki : P Nie potrafiłabym się do dentysty umówić
gdybym nie miała tygodniowego grafiku xD Jeśli nie wygram to już
zamówiłam tygodniowy z Kubusiem u Lubego :D

U mnie jedyną słuszną opcją jest baaardzo duuużo miejsca do pisania (taka praca, co zrobić), więc serduszko me pragnie malinowego, pięknego kalendarza dziennego <3 Oczywiście polubiłam na fb i ślę buziaki :D :*

W sumie to bym brała wszystkie. Zajebiste są :D
Jeśli się da, to gdyby zdarzył się cud i bym wygrała – pisz na fb. Lepszy kontakt ze mną niż na Gmailu :p
Małgorzata Heisenberg

Chciałabym wygrać różowy – dzienny ;)

Poza tym jest przepiękny w środku, a wiesz, jak bardzo kocham papierniczość <3