Paper Lovers, czyli o kulturze pisania i kochaniu papieru
Moje drogie misie! Nadszedł ten czas, gdy kolejna kategoria wynosi się z mojego bloga w inne miejsce. Tym razem oberwało się „kulturze pisania”.
Moje drogie misie! Nadszedł ten czas, gdy kolejna kategoria wynosi się z mojego bloga w inne miejsce. Tym razem oberwało się „kulturze pisania”.
Miałam nie robić, wiecie? A potem jednego dnia trzy osoby mnie spytały, czy będzie. I miało nie być nadal – przygotowałam nawet sensowną wymówkę – totalnie nie wiem, co się dzieje w Polsce w sklepach papierniczych. Wypadłam z obiegu, kompletnie.
Do nowego roku zostało jeszcze trochę czasu i część z Was może się zastanawiać już, jaki kalendarz będzie najlepszy na 2019? Są wybory oczywiste, są mniej oczywiste. Są jakieś perełki, są specjalistyczne kalendarze i są takie, na które moglibyście nigdy nie trafić.
Już dwa miesiące „bawię się” tym kalendarzem, więc czas najwyższy na recenzję! Nie jest to mój pierwszy produkt Leuchtturma. Trzeci rok z rzędu towarzyszą mi na biurku kalendarze właśnie z tej firmy i za każdym razem sprawdzam kolejny nowy format.
Bullet Journal trochę ochłodził moją potrzebę posiadania kalendarza – notuję w nim daty i zadania i rzadko kiedy potrzebuję od niego czegoś więcej. Zakopany gdzieś na dnie kartonu kolumnowy Leuchtturm A4 też potwierdza, że to format i układ nie dla mnie.
Właśnie przed chwilą spojrzałam na nowy, intrygujący kalendarz na przyszły rok. Wystarczyło chyba 10 minut, żebym stwierdziła, że go chcę i nawet nie mam żadnych wątpliwości i jedyne pytanie, które jeszcze sobie stawiam to „jaki kolor wybrać”.