Żyj i daj żyć innym – czyli co jest złego m. in. w Halloween?

Hejt wylewający się na lewo i prawo, uszczypliwości i wywyższanie się – tak w skrócie wygląda większość mojego Facebooka i Twittera. I nie chodzi już nawet o to, jakich ludzi mam w znajomych, czy że pojawiają mi się aktualności z Kwejka czy 9gag. Nie. Chodzi o to, że w większości uwielbiamy mówić, że jesteśmy lepsi od innych, wciskając jeszcze na dokładkę (i na siłę) swój styl życia.

Dosłownie rzygam, kolejnymi wpisami na facebookowej „tablicy” o tym, że tylko X się liczy, a jak wolisz Y to jesteś idiotą i osobą niewartą nawet spytania o zdanie… Konkretniej?

PC Master Race vs konsolowcy

Coś co doskwiera mi od dłuższego już czasu. „Wojna” między graczami konsolowymi i pecetowymi. Dogryzanie, uszczypliwości.

Gram na konsoli, padem, w FPSy. Nasłuchałam się już, że tylko myszką się da, że pad do strzelanek to gówno, że jak tak w ogóle można grać jak zwierzę – a ja lubię. Dla mnie to jest przyjemniejsze. Ale nie, trzeba mi wciskać, że tylko myszka. Gram – wiem. Nauczyłam się właśnie na konsoli grać w takie gry, więc to jest ten świat, który ja znam. Wkurza mnie, że niektórzy po prostu tego nie mogą zaakceptować, tylko zawsze jakieś „ale”.

„jak całe życie jeździsz Punto to nie rozumiesz jak to jest jeździć Porsche”

A może nie potrzebuję Porsche? Może mój komputer jest klasy Jeepa? Niezbyt drogi, ale nadaje się do wszystkiego. Mogę pograć w Evolve, w Borderlandsy, w nowego Battlefielda. Mnie to wystarcza. Docelowo od grania mam konsolę, w którą inwestuję raz na kilka lat (potem przepłacając na grach), a komputer? Najważniejsze, żeby dobrze działał z włączonymi programami graficznymi.

Rozumiem jednak ludzi, którzy faktycznie inwestują w komputer ciężkie pieniądze – są gry, których na konsoli nie ma, w które się nie da grać na konsoli, są ludzie, którzy kochają steama (też kocham) i nie widzą po prostu sensu w posiadaniu osobnego urządzenia do gier. Nie każdego to kręci – a rozumiem też dobrze, że rozbudowywanie komputera to uzależniające hobby. Czemu jednak użytkownicy PC wolą na siłę wciskać konsolowym graczom, że są lepsi? Nie potrafię zrozumieć.

Halloween

Temat na czasie.

Helołin, satanistyczne święto i w ogóle, wszyscy jesteście bezbożnikami, cukierki psują zęby, a przebieranie się za kościotrupy uwalnia w dzieciach skłonności do przemocy.

Tak brzmi Facebook w dniach 30 – 31 października każdego roku. Kwejk też jest tym przepełniony.

„Jestę hipsterę, obchodzę Dziady zamiast waszego importowanego helołin”.

Nie lubię „jechania” po Halloween – za chwilę może zaczniecie się nabijać z Żydowskich świąt? Nie widzę nic złego w tym dniu. W dzieciach poprzebieranych za różne postacie (wcale to nie muszą być zombie, kościotrupy czy wiedźmy) – w tym roku w Bytomiu trafiłam na Hulka, Spider-mana, parę księżniczek, wróżek i pandę. Na nastolatki ubrane na czarno i umalowane czerwoną szminką też oczywiście. Ale co w tym złego? Na bale przebierańców też się dzieci przebierają – i wtedy wszystko jest okej.

Cukierki? A nie dajesz dziecku czasem krówki? Samemu nie tykasz słodyczy i faktycznie uważasz, że jeden czy dziesięć cukierków Cię zabije albo zrobi różnicę? Na dobrą sprawę dzieci łażeniem po dworze już spalą połowę z nich. Wszystko jest dla ludzi. Na Wielkanoc i Mikołaja dasz dzieciom miętowe pastylki bez cukru?

Boże Narodzenie też nie jest w Polsce „od zawsze”. Przyszło, z jakiegoś kraju innego do nas, tak jak teraz przychodzi powoli Halloween, z roku na rok na większą skalę.
Więc proszę Was – bez hejtów – chociaż chętnie usłyszę sensowną odpowiedź na pytanie „Dlaczego Halloween jest złe”.

 

Jesteś tym co jesz

Wegetarianie, weganie, frutarianie i inni „jedzenianie”, którzy na siłę wpajają Ci, że mięso, makaron, mleko, jajka, mąka, dosłownie wszystko, jest złe/szkodliwe. Powinieneś jeść dokładnie to co my jemy, inaczej jesteś bezwartościowym człowiekiem i codziennie wieczorem oglądasz „Trudne sprawy” mordując i ćwiartując kocięta i szczeniaki. Tacy jesteśmy źli, my mięsożerni. Oczywiście, jedzenie z fast-foodów to zło wcielone i po każdym ugryzieniu Cheesburgera w Twoim ciele lęgną się nowe szczepy najnowszych chorób, a Ty sam zmieniasz się w wielką kulkę z tłuszczu. Oczywiście.

Wszystko jest dla ludzi. Cheesburgery też. Chcesz – jedz mięso. Chcesz, nie jedz. Ja Cię nie będę namawiać, do porzucenia kotletów sojowych o smaku schabowego, na prawdziwego schabowego, ale też Ty nie próbuj mnie na siłę przeciągnąć na wegetarianizm czy weganizm czy jeszcze inny ~izm. Lubię mięso, uwielbiam drób, ale nie koniecznie chcę oglądać co dwa dni filmy z egzekucji kurczaków udostępnione na profilu. Nie wiem co kieruje takimi ludźmi, którzy oglądają takie rzeczy, a później jeszcze przesyłają je dalej.

__

Patrzcie, czytajcie, dyskutujcie. Nie wciskajcie swoich światopoglądów – możecie je przedstawiać, ale nie róbcie tego na siłę i w wulgarny sposób. Jesteśmy istotami rozumnymi i umiemy wybrać dla siebie najlepiej – może nie najzdrowiej, może nie najekonomiczniej, ale w naszym przekonaniu najlepiej.

Nie rzucajcie oskarżeniami na lewo i prawo, nie negujcie czyjegoś stylu życia – będzie zdrowiej.

czwartek
06.11.2014
3
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostro Cię to mieżwi.
I choć sama po prostu olewam takie cyrki (no w większości…) to doskonale Cię rozumiem.
Sama borykam się z tym tematem od ponad 30 lat – ciągle ktoś stara się mi coś narzucić, czy to styl życia, czy czegokolwiek innego. Nawet teściowie (bo młoda wg nich mało je to damy jej „apetizer”). Ale i tak najgorszy jest brat – on wie wszystko, wie lepiej jaki komp mi będzie potrzebny, wie ile powinien kosztować, jakie mam wymagania etc… i nie słucha jak do niego mówię, że NIE, NIE i NIE.
Gdybym się tak wszystkim przejmowała i słuchała bezkrytycznie to:
– nie miałabym męża
– o dziecku nie wspomnę (wiesz, te głupie przesądy i gadania w stylu, że przed ślubem to wielki grzech i w ogóle)
– dla świętego spokoju ochrzciłabym dziecko i pluła sobie w brodę, że dziecko dałam wrobić we wciskanie światopoglądu i tego w co ma wierzyć nie ufając w to, że samo będzie podejmować za siebie decyzje w tym aspekcie w najbliższej przyszłości
– dałabym sobie wmówić że jestem głupia jak but, bo ktoś coś powiedział i to święte i na zawsze
– nie miałabym własnej pasji
– nie rozwijałabym swojej wiedzy na różne tematy tylko ślepo wierzyła w to co inni mówią
– jedna słuszna i tylko słuszna prawda – innej nie ma (geeez jaki ubogi byłby mój świat)
i wiele wiele innych…

Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że tego nie wyplenisz.
Co najwyżej możesz wzruszyć ramionami i iść dalej przed siebie olewając to.
Przynajmniej nerwy mają urlop ;P

Jak dostaję prywatną wiadomość z tekstem, takim jak te Punto/Porsche to jakoś nie umiem niestety przejść obojętnie. Nie lubię, jak ktoś mnie ma za gorszego, bo lubię coś innego.

O dzieciach to mi nawet nie mów – nasłuchałam się już też tyle, że idzie oszaleć. Że mały za chudy, że Mati za gruba, że powinniśmy Amonowi obciąć włosy, itd, itp. Bez końca :)
Ale to inna historia zupełnie.

Jak widziałam ten wysyp „hiptserów”, co to obchodzą jako jedyni Dziady, zamiast Halloween, to chciało mi się śmiać. Tak mnie to zainspirowało ;)