Brian Taylor to aktualnie nowa kategoria spod szyldu Monotematycznie (w której do tej pory znajdował się tylko Michael Weston). Powstała ona z zamiarem stworzenia trzech wpisów z recenzjami czterech filmów, w których ten człowiek mieszał palce.
Nie lubię się bawić w hejt i wskazywanie palcem, no nie lubię. Każdy ma swój gust i swoje własne preferencje, w które nie wolno się nam wpierdzielać – naprawdę, nie wolno. Przychodzi jednak taki moment, kiedy jakaś tam kontrolka się w mojej głowie zapala, bo tego już za wiele.
Zostało zaledwie kilka godzin do Światowej premiery Battlefielda i jakkolwiek to dziwnie brzmi, jest to ważne wydarzenie, do którego godziny odliczam od momentu, gdy tylko pojawiła się konkretna jego data. Ostatni więc moment, by trochę sobie pogadać i wypowiedzieć na głos życzenia.
Gone Home to gra, którą kupiłam sobie półtora roku temu i od razu planowałam przejść. Nawet zaczęłam, ale przestraszyłam się i wyłączyłam. Wczoraj wreszcie znalazłam dla niej chwilę czasu.
Kulturalny przegląd miesiąca dobrze trzymał się przez ponad pół roku, a potem nagle umarł. Wy przestaliście komentować, ja przestałam pisać i tak jakoś wyszło. Rocznego podsumowania jednak nie mogę przegapić, więc możecie się spodziewać najlepszych i najgorszych spotkań z tego roku, tworów, które musicie nadrobić i takich, które najlepiej omijać szerokim łukiem.
Jakiś taki dziwny ten miesiąc. Bardzo mało filmów, mało seriali, nawet muzycznie bez żadnych odkryć. Książki dalej gniotę te same, czyli Łzy Diabła wciąż od kwietnia (ale przekroczyłam połowę), na telefonie mam Czas Zmierzchu, a w pociągu do Skarżyska zaczęłam czytać Dom Pełen Drzwi.