I po Cieniu Wiatru
Przeczytanie „Cienia Wiatru” zajęło mi troszkę ponad miesiąc. Nadmiar pracy i obowiązków sprawił, że nie codziennie znajdowałam czas na czytanie, ale ostatnio, z uwagi na pogodę, już coraz więcej potrafię znaleźć go na książki właśnie. Niesamowita historia, to też czytam ją trzeci raz i zapewne doczeka się tu paru dłuższych słów recenzji jeszcze przed końcem tygodnia.
Teraz przejdę do Agathy Raisin, której jestem strasznie ciekawa.
Moja biblioteczka wzbogaciła się też o dwie z trzech części kolejnej serii Briana Lumleya, opowiadającej tym razem o człowieku nazywającym się Tytus Crow. Więcej tak naprawdę nie wiem, bo opisem z tylnej okładki nie będę się sugerować – to nadal wydawnictwo Vis-a-vis Etiuda. W najbliższym czasie więc zajmę się też zapoznaniem choćby z pierwszym tomem. Zobaczymy na kiedy to wypadnie, tym czasem dziś już zaczynam „Ciasto śmierci„.