Leuchtturm Jottbook na tle konkurencji
Kręciłam się wokół Jottbooków od dłuższego czasu, ale jakoś tak zawsze ostatecznie nie klikałam „dodaj do koszyka”. Aż do teraz, do limitowanej metalicznej edycji na stulecie firmy. W paczce miałam dzisiaj złotego Leuchtturma Medium w kropki, dwa miedziane Jottbooki Medium i dwa srebrne w rozmiarze kieszonkowym, w linie.
Leuchtturm Jottbook
60 numerowanych stron, z czego 32 z perforacją do łatwiejszego wyrywania, wnętrze czyste bądź w linie (zwykłe wersje kolorystyczne są dostępne też w kratkę), a całość zamknięta w miękkiej oprawie, w tym przypadku błyszczącej. Na początku mamy jeszcze stronę z miejscem na podpisanie się i obowiązkowy spis treści.
Nie ma tasiemki, ani kieszonki na luźne notatki. To prawie normalny zeszyt. Od zwykłych wyróżnia go jeszcze miejsce na datę na górze każdej strony.
18 PLN za rozmiar A5 (44 PLN za dwupak z limitowanej edycji)
12 PLN za rozmiar A6 (29 PLN za dwupak z limitowanej edycji)
Moleskine Cahier
Teoria: 64 strony w wersji Pocket, 80 w wersji Large i 120 w największym wariancie. W środku linie, kratka lub czyste strony. Tekturowa oprawa, z prostą kieszonką na pojedyncze strony. Perforacja do wyrywania na połowie kartek.
Plusy: szycia są przepiękne, a tekturowa okładka niezwykle przyjemna. Kratka w środku obejmuje całą stronę, a pastelowy trzypak był obłędny. Cena jest też całkiem atrakcyjna.
Minusy: nienumerowane strony, brak strony tytułowej.
Trójpak Pocket – 24,20 PLN, Large – 42,20 PLN i X-Large 60,80.
Pocket to rozmiar o centymetr węższy niż A6. Large to A5 węższe o 1.5 cm, a X-Large jest gdzieś pomiędzy B5 a A4.
Moleskine Volant
Teoria: 96 stron w wersji Large, 80 w wersji Pocket. Wyrywane wszystkie kartki, naklejki indeksujące (takie fajne kolorowe kwadraciki). W środku w linie lub gładkie, są idealnym odpowiednikiem Jottbooków. Materiał okładki jest identyczny.
Plusy: perforacja na wszystkich kartkach, dwupak zawiera notatniki w dwóch wariantach tego samego koloru.
Minusy: nienumerowane strony, brak strony tytułowej.
Dwupak Pocket – 33,10 PLN, Large – 48,40 PLN i X-Large – 70,80 PLN.
Leuchtturm Jottbook na tle Moleskine’ów
Korzystam z Leuchtturmów już jakiś czas i za każdym razem, jak zabieram się później za notatnik Castelli czy Moleskine’a, to brakuje mi numeracji stron. Niby pierdoła, ale człowiek się przyzwyczaja. Strony w pamiętniku ponumerowałam sobie sama, ale to przecież rozwiązanie dalekie od idealnego i na następny pamiętnik z pewnością wybiorę już coś, co zrobi to za mnie.
Z drugiej strony, Moleskine’y to czyste kartki. W sensie, w linię czy w kratkę, oczywiście, ale mamy strony wypełnione tylko tym, niczym innym. Miejsce na datę w Leuchtturmach sprawia, że nadal jak myślę o notatniku w kratkę, to przed oczami mam Moleskine’a właśnie. Bo może ja wcale nie chcę miejsca na datę? Może będę tam pisać czy rysować coś, co jest niezależne od daty? To trochę ograniczenie, psychiczne tylko, ale jednak.
Okładka Jottboków i Volantów jest wykonana z tego samego materiału i wizualnie są one do siebie bardzo podobne. Papier w Jottbookach jest jaśniejszy, linie mają ten sam rozstaw, chociaż w Moleskine’ach zaczynają się niżej, przez co mamy ich finalnie mniej.
Cahiery możemy dostać aktualnie już tylko w ciemnych kolorach (szary, czarny, czerwony, brązowy, ciemnobrązowy, zielony i granatowy), Volanty dostępne są w czerwieni (czerwony i koralowy), żółtym (ciemny żółty i pastelowy, niebieskim (błękitny i granatowy) i zielonym (jasny i ciemny szpitalny seledyn). Jottbooki dostaniemy aktualnie w 11 kolorach w przypadku rozmiaru Medium, w 15 w kieszonkowym (nie liczę limitowanej edycji). Od białego, przez pomarańczowy, czerwony, niebieski, różowy, piaskowy, po klasyczny czarny. Tu, jak dla mnie, jest wielka przewaga Leuchtturma.
Patrząc na cenę, Cahiery! Są warte każdej wydanej złotówki. To szycie sprawia, że są dosłownie prześliczne. Urocze. Tekturowa okładka nie jest zbyt trwała, nawet w porównaniu z tym, co dostajemy w Jottbookach i Volantach, no ale!
Na plus Volantów działają jeszcze wyrywane wszystkie kartki. Nie zawsze oczywiście, ale dla mnie ten fakt sprawia, że to idealny zestaw notatników do pisania listów. Wyrywam kartki bez poczucia winy.
Wnioski?
Brak. W sensie, te notatniki są do siebie bardzo podobne. Każdy ma jakieś wady i zalety, unikatowe dla serii i trzeba dobrać sobie notatnik tak, żeby jak najmniej wad nas faktycznie dotyczyło.
Moleskine’y bez dwóch zdań opłaca się kupować na promocjach, które zdarzają się co najmniej raz na kwartał. Swoje pastelowe Cahiery kupiłam za 28 PLN za Large i 20 za Pocket i uważam, że był to deal życia.
Teraz zostało wymyślić zastosowanie dla tych wszystkich pięknostek, prawda?
Dzięki za porównanie, lubię takie zestawienia. I chociaż Moleskina nie kupię, to i tak będę o nich czytać :)