Score, czyli czy ktoś słucha muzyki w filmach?
Czytam książkę, której głównym bohaterem jest koleś po pięćdziesiątce, kompozytor muzyki filmowej, który dostał Oscara. Nie lubi się tym chwalić, a jednak czytamy o tym naście razy. Mniejsza z tym, przynajmniej w tej chwili.
Co chwilę czytam o tym, że w sumie mało kto słucha muzyki w filmie. Nie chodzi o piosenki, te które możemy znać z radia, tylko te kawałki skomponowane specjalnie na potrzeby filmu. Naprawdę?
Mam na Deezerze playlistę ukochanych piosenek, na niej mniej niż 100 utworów, w tym 7 takich właśnie utworów ze ścieżek dźwiękowych.
Jestem dziwna? Mam nawet ulubionego kompozytora i nie jest nim ani Danny Elfman, ani Clint Mansell, tylko Edward Shearmur, ha! O patrzcie, o Johnie Williamsie nawet nie pomyślałam.
Książka nazywa się Trucicielka i jeszcze w sumie nie wiem, co o niej myśleć. Nie lubię głównego bohatera i tego jego wywyższania się tym, że „poszedł kiedyś do kina wyłącznie dla muzyki”, przy jednoczesnym udawaniu skromnego. Ble. A historia? Czasem wciąga, ale na pewno nie tak jak Chris Carter.
Ja też mam playlistę z filmów, chociażby z Kill Bill :)
Ale też jest parę openingów/endingów z anime
Steve Jablonsky, Thomas Bergersen (choć ten unika szufladkowania, że robi muzykę filmową), Hans Zimmer. I nie, to nic dziwnego. Jak jadę przez gorszy teren wymagający większego skupienia, puszczam OST z Transformersów. :D
OST to jeszcze jest fajny :D jak tam Score wygląda to nie mam zielonego pojęcia.
Ja mam prawie wszystkie kawałki Elfmana i Zimmera. A Rain Mana (mam wszystkie ścieżki z filmu) mogę słuchać na okrągło. Chyba nawet film drugi raz obejrzę… żeby posłuchać :)
Właśnie, Zimmer, kolejna legenda wśród kompozytorów ;)
Rain Mana dalej nie widziałam :<
Ja uwielbiam muzykę filmową i często później odpalam sobie ścieżkę dźwiękową albo wyszukuję kawałki, które wpadły mi w ucho :).
No! :D to dobrze, że nie jestem dziwna, tylko po prostu autor ma jakieś dziwne mniemanie o ludziach ;D
jakieś ulubione?
Ostatnio np. ścieżka dźwiękowa z „13 powodów” wpadła mi w ucho :D a tak to zawsze z serialu czy filmu znajdę ciekawą nutkę :)
A no właśnie, to jest różnica między ścieżką dźwiękową, a tym co się nazywa „score”. Bo „Score” to te dźwięki, melodie stworzone przez kompozytora, nie piosenki wrzucone, które już wcześniej istniały, tak jak w „13 powodów”, gdzie znów świat odkrywa lata 80 ;)
Dźwięki w filmach /serialach też lubię, często nawet te z gier. Tylko czasem trudno je znaleźć.
A to fakt, w grach te score często mają większe znaczenie niż w filmach ;) ostatnio słuchałam muzyki z Tokyo42 i z Kholata – robią klimat!