Kulturalny przegląd miesiąca – luty 2020

Wracam, przynajmniej na chwilę, 437678 raz, z tym właśnie cyklem. Ale no, brakuje mi go! Próbuję sklecać dłuższe serialowe wynurzenia na Twitterze, ale to nie to samo.

Serialowo

The Stranger

Drugi serial stworzony przez Netflixa i Harlana Cobena. I drugi raz (bo pierwszy był Safe) po włączeniu drugiego odcinka, nie mogłam odejść od telewizora. Siedziałam do 4 rano, aż skończyłam. Było świetnie. Dobra intryga, super bohaterowie, ciekawe historie i mnóstwo wątków.

Locke & Key

Najpierw: mocny hype. Później trochę opadł, bo tempo serialu pozostawało sporo do życzenia. Rating pozwalał na oglądanie go przy dzieciach, więc tak też robiliśmy. I co? Ostatnie cztery odcinki obejrzeliśmy znów na raz, zarywając z dziećmi kawałek nocki (bo były ferie). Serial kończy się wyjściem na drugi sezon, bo kompletnym zamknięciu wydarzeń z poprzednich odcinków, więc jest super. O takie właśnie seriale nic nie robię!

Deadwater Fell

Zobaczyłam Tennanta i tego chłopca z Misfits, co handlował mocami – no biorę. Serial ma 4 odcinki i robi go stacja Channel 4, odpowiedzialna za Misfits, Black Mirror i The Mighty Boosh. Poprzeczka postawiona wysoko, oczekiwania też. Po dwóch odcinkach na razie nie mam ochoty wracać. Historia jest dziwna… sceny romansu wulgarne i wklejane jakby na siłę.

Brassic

6 odcinków z logo „Sky Original”. Słodko gorzka historia o życiu małomiasteczkowych cwaniaczków – złodziei, którzy dodatkowo hodują marihuanę w podziemnym bunkrze. W roli głównej Joe Gilgun (moje już nie takie nowelove, które ma swój szkic tu od trzech lat chyba). Popieprzone, czasem smutne, takie wiecie, no, prawdziwe.

Cobra

Czy zastanawialiście się czasem, jak wygląda kryzys typu wydarzeń z serialu Revolution od strony ludzi siedzących w rządzie? Nigdy. No właśnie. Co się kryje za „rząd upadł” we wszystkich apokaliptycznych tworach? W historii doświadczamy blackoutu, w UK, który psuje elektrownie w kilku miejscach na wyspie. Decyzje rządu wpływają (oczywiście) na nastroje w kraju, a problemy w życiu prywatnym nie pomagają premierowi się przez to wcale łatwiej przeprawić. A opozycja też nie śpi.

Fargo S1 (rewatch)

Krzysiek nie oglądał, ja widziałam – nie ma nic złego w zobaczeniu tego dwa razy. Trochę zdążyłam już zapomnieć i zdecydowanie dobrze było popatrzeć na świetną realizację i postacie, które się tu znajdują. Ciekawa intryga, napis „THIS IS TRUE STORY”, który wcale nie jest prawdą. Trochę humoru, dużo akcji i nietuzinkowych ujęć. To jeden z tych seriali, które po prostu trzeba.

S2 widziałam zaledwie kawałek, najbardziej nie mogę się doczekać S3 z cudowną wręcz obsadą.

Filmy

Prodigy

To podobno jedyny film, który obejrzałam w tym miesiącu na Netflixie. Wow. Trochę mi się nie chce wierzyć, ale no, niech będzie.

Oglądałam go na kilka razy, bo nie umiał mnie jakoś wciągnąć. Drugi raz wyłączyłam, bo wkurzyła mnie fabuła. Gdy trzeci raz podeszłam do telewizora, okazało się, że scenarzyści wybrnęli z tego wkurzającego elementu, a końcówka wymknęła się gatunkowemu cliche.

I muszę przyznać – to było całkiem dobre. Nie wybitne, nie będę do tego filmu wracać, ale sprawdzi się jako nie-aż-tak-straszny psychologiczny horror. I jeśli oglądaliście już Locke & Key to ciekawie spojrzeć na umiejętności aktorskie głównego bohatera.

The Invisible Man

Kolejne współczesne dzieło Leigha Whannela. To taki gość, którego uwielbiałam, nie będąc tego świadoma. Ale od ponad roku jestem. Uwielbiam Piłę, kocham Cooties, a Upgrade był naprawdę świetnym thrillerem. Ba, Insidious podobał się nawet Krzyśkowi.

Invisible Man to ekranizacja (kolejna) powieści o tym samym tytule. To thriller, w którym leje się mnóstwo krwi, pomimo klasyfikacji na tylko 16 lat. Horror w konktekście trzymania nas non stop na granicy nerwów.

Absolutnie intrygujący, przez prawie cały czas pozwalający zastanawiać się, jak to faktycznie się skończy. Nieprzewidywalny, daleki od gatunkowych cliche! W kwestiach technicznych przysporzył mi mnóstwo radości. Wróciły te ujęcia, które pokochałam w Upgrade i nie obyło się bez ujęć na długich schodach, które mocno zapadły mi w pamięć w jego poprzednim filmie. Wiecie, o to:

Wracając – było super, trzymał w napięciu, i by chyba dokładnie tym, czego wszyscy oczekiwali by po tym tytule. Mój jedyny problem to główna aktorka, której jakoś nie trawię.

The Invisible Man znajdziecie w kinach – warto!

Książki

Książkowo początek roku mam dobry, jak zwykle. Wynika to zazwyczaj z tego, że jeszcze mi się chce + kończę te wszystkie tytuły rozgrzebane w poprzednim roku. A rozgrzebanych było mnóstwo! I sporo nadal zostało. Na plus działa również fakt, że większść przeczytanych przeze mnie dotychczas tytułów była naprawdę dobra i tylko jeden mnie rozczarował, ale nie na tyle, by dostać mniej niż 3/5 na Goodreads. Tak, Goodreads. Tam się teraz przeniosłam ze śledzeniem książek.

Molls Like It Hot – Darren Dash

Thriller, z mnóstwem brutalności, napisany przez autora moich nastoletnich horrorków – Asystenta Wampira. Ostra powieść, tyle powiem. Wciągająca jak bagno, odważna i znowu – nieprzewidywalna.


Oprócz tego, powtórka Wielkiego Okna z Serii Niefortunnych Zdarzeń, bo czytamy z Amonem i pierwszy tom kryminalnych zagadek Enoli Holmes – siostry Sherlocka Holmesa. Nie było złe, ale jeszcze nie wiem co myśleć.

Gry

W grach klasycznie, nie ma o czym rozmawiać.

Dużo gram w Apex Legends, wracam do PUBG-a powoli. Parę gierek trafiło mi się do recenzji, ale to nie tu i tak.

Na telefonie porzuciłam chwilowo Candy Crush Sagę na rzecz Best Fiends, w które kiedyś grałam z dzieciakami i teraz sobie rywalizujemy.


I to by było na tyle. Do zobaczenia w kolejnym odcinku.

niedziela
01.03.2020
0
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *