Nie rozumiem akcji #ocalKsiążki
Skakałam sobie po internecie pijąc ukochanego Earl Greya i nagle zobaczyłam reklamę akcji „Ocal książki”.
Skakałam sobie po internecie pijąc ukochanego Earl Greya i nagle zobaczyłam reklamę akcji „Ocal książki”.
Zaczęły się wakacje, ludzie spędzają bardzo dużo czasu w samochodach, jest sporo wypadków i krew jest w szpitalach bardzo potrzebna. Nie jest to trudne i nie boli.
Macie już dość tej akcji? Ja też. Mam dość z dwóch powodów. Z jednej strony oczywiście samo beznadziejne hasło i idea za nim płynąca, z drugiej strony, fala ludzi, którzy teraz się obudzili i głośniej twierdzą, że dzieci tak bardzo ograniczają. Jedyne plusy, to te naprawdę śmieszne obrazki, które można spotkać w internecie.
Co piąta osoba w Polsce żyje z zaburzeniem psychicznym, istnieje więc spora szansa, że każdy z nas ma taką osobę w swoim otoczeniu. Może to być krewny albo przyjaciel, może sąsiad ze szkolnej ławki, albo Pani, która codziennie rano sprzedaje Ci kawę.