Bla, bla, bla. Kolejny rok dobiegł końca, więc mam i motywację i wymówkę, by napisać coś popkulturowego na bloga. Podzielę się więc dzisiaj z Wami tym, co najbardziej spodobało mi się w poprzednim roku. Wydaje mi się, że żaden z tytułów nie wzbił się na wyżyny popularności, więc jeśli potrzebujecie czegoś świeżego — smacznego.
Harlan Coben i jego seriale to dla mnie must-watch. Wciąż nie przeczytałam żadnej książki, ale… to nic. Zaczęło się od Netfliksowego „Safe”, przez „The Stranger”, po polskie „In the Woods”.
Jest ich na lekarstwo, szczególnie, jeśli odrzucimy te z pogranicza gatunku. Te, które chciały być horrorami, bo opowiadają o czymś z tego świata, ale mimo wszystko, nikt poważnie ich za horror nie weźmie. Znacie mnie (albo i nie) i wiecie, że chcę eksplorować.
Safe wylądował na Netfliksie już jakiś czas temu, dokładnie 10 maja. To już przeszło dwa miesiące i po takim czasie, to większość już nawet nie pamięta, jak wciągnęła nosem kolejny sezon Narcos czy 13 powodów, dlaczego Hania Piekarska jest niedobrą dziewczynką. A jednak jakoś ostatnio dopiero ludzie odkrywają Safe. W tym ja.
Miesiąc temu trafiłam w internecie na listę pod takim samym tytułem. W środku… rozczarowanie. Mindhunter to instahit, ludzie oszaleli na punkcie serialu i po książkę sięgnęło bardzo dużo ludzi. Gra o Tron to oczywista oczywistość. Parę seriali na podstawie twórczości Stephena Kinga, w tym najnowszy Mr Mercedes.
Ostatnio ciągle mamy serialowy niedosyt, ale o tym później. Jednym z odkryć ostatniego tygodnia jest Glitch, uśmiechający się do nas na Netfliksie już dobrych kilka miesięcy.