Przyznam, że to dla mnie trudne słowo. Nie kojarzy mi się z jedną konkretną rzeczą. Z jednej strony myślę o sobie, o byciu otwartym na różne gatunki muzyki, filmów czy książek, z drugiej strony przychodzi otwartość w formie tolerancji, na przeróżnych ludzi, którzy mimo zupełnie odmiennego wyglądu czy przekonań, są naprawdę wartymi uwagi partnerami do rozmów.
Byliśmy wczoraj na IEM, z grupką znajomych, bez biletów (bo nie udało nam się kupić) ale wstęp wolny generalnie, choć wiadomo, trzeba stać w kolejce. Ale ja nie o tym, a przynajmniej nie do końca. Wielu ludzi, różnych, w większości sobie nieznajomych, w jednym miejscu, w jednym celu.
Pochodzę ze Świętokrzyskiego, czyli z rejonu, o którym jedyne co ludzie mówią, to to, że wieje. Z niczym konkretnym się nie kojarzy, nie ma zbyt wiele do zwiedzania, a jedyne napotykane językowe naleciałości to te, które spotykać można na praktycznie każdej polskiej wsi.