Nie umiem w ludzi
Powiem Wam szczerze, że jakoś mi z ludźmi nie po drodze. Mam swoje grono znajomych, czasem ktoś nowy się przybłąka i zostanie na dłużej, czasem zniknie równie szybko jak się pojawił, z różnych powodów. A grupy? Brr.
Powiem Wam szczerze, że jakoś mi z ludźmi nie po drodze. Mam swoje grono znajomych, czasem ktoś nowy się przybłąka i zostanie na dłużej, czasem zniknie równie szybko jak się pojawił, z różnych powodów. A grupy? Brr.
Dla mnie blogi, Twitter czy Facebook to miejsca, które skupiają się na dyskusji, to miejsca, gdzie chodzę zażyć swojej codziennej porcji „rozmów” z ludźmi. Tylko o ile na Twitterze czy Facebooku niczego nie wymagam, o tyle od komentarzy na blogach spodziewam się czegoś więcej.
Opowiem Wam dziś historię, o granicach, o ludziach i podtekstach. Znajdzie się też miejsce na kilka słów o relacjach i irracjonalnym zachowaniu.
W ostatnich miesiącach widzę trend mówienia otwarcie o swojej wierze, konkretnie oczywiście o Chrześcijaństwie, bo żyjemy w takim a nie innym kraju.
Chciałam napisać „rowerzysto…” ale już widzę te tłumy oburzonych ludzi, którzy jeżdżą przepisowo, którzy będą twierdzić, że obrażam ich, wrzucając wszystkich pedałujących do jednego worka. Niech więc będą pseudorowerzyści, jak kibice.
Trochę mnie ostatnio irytuje internet i ludzie w nim, na Twitterze, na Facebooku czy na blogach, zewsząd lecą fale hejtu, tylko dlatego, że coś nie jest takie jak powinno być według utopijnej wizji, gdzie tylko jedna osoba czy grupa ludzi ma racje i wie jak coś zrobić najlepiej, a nie wie.