Syfy po raz kolejny poeksperymentowało z emisją 12 małp. Zeszłoroczny sezon, trzeci, obejrzeć mogliśmy podczas trzech kolejnych nocy. Aktualny (i zarazem ostatni) wyświetlany był co piątek przez cztery tygodnie. Pierwsze trzy wieczory zawierały po trzy odcinki, a półtoragodzinny finał sezonu, składający się z dwóch epizodów, wyemitowany został wczoraj.
Zbieram się za napisanie pełnoprawnego tekstu, ale… nie dziś. Dziś chcę tylko gadać o tym, że znów oglądam Darknet. Dalej uważam, że jest cudowny i zdecydowanie zasługuje na pierwszą pozycję w moim serialowym serduszku. Oglądam go na telefonie, bez napisów, w pocztówkowej rozdzielczości, ale lepiej tak, niż wcale. Szarpałabym DVD, ale nigdy nie wyszło.
Kolejność jest przypadkowa. Wszystkie te seriale kocham po równo (chyba, że gdzieś zaznaczę inaczej). Główną cechą łączącą wszystkie te seriale, jest fakt, że mogłabym je oglądać raz na rok czy dwa lata.
„12 małp”. Jeśli znacie tytuł, to za sprawą filmu z ’96 roku z wyśmienitą rolą Brada Pitta i Bruce’a Willisa. Pierwowzorem obu historii jest krótkometrażowy film „Filar” z lat sześćdziesiątych, który można znaleźć na YouTube i Vimeo.